wtorek, 23 grudnia 2014
niedziela, 21 grudnia 2014
Szarość
Przędę mglistość ale nie do końca jestem pewna czy dokładnie jest to to czego się spodziewałam. W słońcu wygląda bajecznie, perliście, srebrzyście, mgliście bardzo jasno i wtedy mi się podoba jest właśnie tym czego chciałam.
lewy prany, prawy nie |
Za to bez zbędnych rozterek przyjęłam to urządzenie, jest to mega wielka golarka do wszelkiej dzianiny i tkaniny. Miałam małą na baterie ale nie byłam z niej zadowolona a i baterie wyczerpywały się zbyt szybko. Ta jest sieciowa z akumulatorem i pomaga mi "odmeszać" wszelkie dzianiny - czapka PM znów ma wzory, oczyściłam również skarpety i nabrały ładniejszego wyglądu, na dodatek ma dodatkowe ostrza więc jest szansa, że posłuży trochę dłużej.
Wszelkie starsze dzianiny wyglądają po spotkaniu z golarką na młodsze, a i te niedawno zrobione swetry w miejscach newralgicznych odnowiłam.
Wzór gwiezdnej czapki przerobiłam na PDF'a jest do pobrania w pasku bocznym.
Pozdrawiam Was serdecznie i pamiętajcie o Candy :)
niedziela, 14 grudnia 2014
Do moich wydumanych przyjaciół
Trudno mi sobie przypomnieć kiedy zaczęło u nas funkcjonować to powiedzonko - " ty i twoi wydumani przyjaciele". Na pewno jest trawestacją tytułu bajki "Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster".
"Akcja serialu toczy się w świecie, w którym powstający w wyobraźni dzieci przyjaciele mogą pojawić się w rzeczywistości. Zmyśleni przyjaciele nie rosną, w przeciwieństwie do swoich stwórców – którzy po osiągnięciu dojrzałości przestają się nimi interesować i zostawiają ich na pastwę losu. Właśnie w celu zapewnienia opieki wytworom wyobraźni został założony dom przeznaczony dla bezdomnych zmyślonych przyjaciół, kierowany przez podstarzałą panią Foster. Jako, że dom pełni jednocześnie funkcję ośrodka adopcyjnego, jego pensjonariusze mogą zostać zaadoptowani przez inne dzieci."
Na pewno odnosi się do moich blogowych poczynań: a to musiałam komuś odpisać, a to coś skomentować, a to post napisać bo jakże tak bez postu może ktoś się już przyzwyczaił, że się pojawiają - powolutku znajomości z internetu stały się ważne i pożądane. Nie tak od razu powiedzonko się pojawiło, dopiero po jakim roku lub dłuższej obecności w blogosferze zaczęło funkcjonować na dobre. Nie pomogły tłumaczenia, że ci "wydumani przyjaciele" jak najbardziej są realni, że gdzieś tam fizycznie są - sam fakt znajomości w internecie nadaje jej charakter czegoś nienamacalnego i to ugruntowuje moją rodzinę do przypisywania mi zmyślonych przyjaciół :)
W tej chwili już się nie bronię bo lepszych przyjaciół bym sobie nie wymyśliła, kochają to co ja, bawią się tak jak ja, mają świetne pomysły, którymi się dzielą, pocieszą jak smutno, a na dodatek zawsze są na miejscu wystarczy włączyć komputer :)
Dlatego dla moich wydumanych ale jakże prawdziwych przyjaciół postanowiłam zorganizować drobne Candy. Nie jest to rocznicowe candy chociaż niedługo będzie prawie 200 postów na dodatek obserwatorów jest całkiem sporo, no i od marca zacznie się piąty rok mojego blogowania więc czemu nie :)
Przygotowałam coś dla miłośniczki farbowania, coś dla prządki i coś dla dziewiarki - zasady takie jak zwykle ale niekoniecznie musicie się chwalić bo zależy mi na tym by obdarować kogoś kto do mnie zagląda. Jak zwykle trzeba wybrać i zapisać się na jedną rzecz a kto zostanie obdarowany ogłoszę 4 stycznia.
Pierwszy fant to barwniki do wełny z Eurolany - zestaw podstawowy w CMYK (no prawie :) Barwniki są bardzo wydajne i spokojnie można nimi ufarbować wiele kilogramów wełny.
Drugi zestaw to 250 g runa rasy Merynos 23 mic w ośmiu zimowych odcieniach, w sam raz do mieszania na fantazyjną przędzę lub na nitki pod wzory wrabiane w stylu Fair Isle.
Trzeci zestaw to moja przędza Bfl + moher, każdy motek ma trochę ponad 100 g, w skręcie navajo - do wyboru albo odcienie lawendy lub pistacja z limonką.
Życząc miłej zabawy pozdrawiam Was serdecznie moi wydumani przyjaciele :))
"Akcja serialu toczy się w świecie, w którym powstający w wyobraźni dzieci przyjaciele mogą pojawić się w rzeczywistości. Zmyśleni przyjaciele nie rosną, w przeciwieństwie do swoich stwórców – którzy po osiągnięciu dojrzałości przestają się nimi interesować i zostawiają ich na pastwę losu. Właśnie w celu zapewnienia opieki wytworom wyobraźni został założony dom przeznaczony dla bezdomnych zmyślonych przyjaciół, kierowany przez podstarzałą panią Foster. Jako, że dom pełni jednocześnie funkcję ośrodka adopcyjnego, jego pensjonariusze mogą zostać zaadoptowani przez inne dzieci."
Na pewno odnosi się do moich blogowych poczynań: a to musiałam komuś odpisać, a to coś skomentować, a to post napisać bo jakże tak bez postu może ktoś się już przyzwyczaił, że się pojawiają - powolutku znajomości z internetu stały się ważne i pożądane. Nie tak od razu powiedzonko się pojawiło, dopiero po jakim roku lub dłuższej obecności w blogosferze zaczęło funkcjonować na dobre. Nie pomogły tłumaczenia, że ci "wydumani przyjaciele" jak najbardziej są realni, że gdzieś tam fizycznie są - sam fakt znajomości w internecie nadaje jej charakter czegoś nienamacalnego i to ugruntowuje moją rodzinę do przypisywania mi zmyślonych przyjaciół :)
W tej chwili już się nie bronię bo lepszych przyjaciół bym sobie nie wymyśliła, kochają to co ja, bawią się tak jak ja, mają świetne pomysły, którymi się dzielą, pocieszą jak smutno, a na dodatek zawsze są na miejscu wystarczy włączyć komputer :)
Dlatego dla moich wydumanych ale jakże prawdziwych przyjaciół postanowiłam zorganizować drobne Candy. Nie jest to rocznicowe candy chociaż niedługo będzie prawie 200 postów na dodatek obserwatorów jest całkiem sporo, no i od marca zacznie się piąty rok mojego blogowania więc czemu nie :)
Przygotowałam coś dla miłośniczki farbowania, coś dla prządki i coś dla dziewiarki - zasady takie jak zwykle ale niekoniecznie musicie się chwalić bo zależy mi na tym by obdarować kogoś kto do mnie zagląda. Jak zwykle trzeba wybrać i zapisać się na jedną rzecz a kto zostanie obdarowany ogłoszę 4 stycznia.
Pierwszy fant to barwniki do wełny z Eurolany - zestaw podstawowy w CMYK (no prawie :) Barwniki są bardzo wydajne i spokojnie można nimi ufarbować wiele kilogramów wełny.
Drugi zestaw to 250 g runa rasy Merynos 23 mic w ośmiu zimowych odcieniach, w sam raz do mieszania na fantazyjną przędzę lub na nitki pod wzory wrabiane w stylu Fair Isle.
Trzeci zestaw to moja przędza Bfl + moher, każdy motek ma trochę ponad 100 g, w skręcie navajo - do wyboru albo odcienie lawendy lub pistacja z limonką.
Życząc miłej zabawy pozdrawiam Was serdecznie moi wydumani przyjaciele :))
niedziela, 7 grudnia 2014
Pocieszacze
Czekałam z niecierpliwością na uzupełniane stanów w sklepiku, mam prawie pół roku na myślenie co tu wymyślić :) Wymyślam mieszanki dla siebie jedne ciekawsze inne mniej, komponuję pod względem koloru, jakości runa, no i przeznaczenia. Tym razem chodziła mi po głowie jakaś srebrzysta kompozycja, z połyskiem , a wszystko przez przedostatni katalog z BT.
Jakiś czas temu się pojawił wzbudził mój zachwyt i nie tylko mój - Theli również wzdycha do kilku projektów z niego. Mnie zachwycił ten szal, jakoś tak mnie ujęła jego prostota a zarazem elegancja - no napatrzeć się nie mogę. Zachciało mi się takiego w połyskliwej szarości, włóczkę można kupić w BT ale jak to policzyłam to wyszło mi, że sama sobie zrobię, na dodatek z jedwabiem.
To pierwsze takie odstępstwo jakiego się dopuściłam, na mieszankę wybrałam MERYNOSY, no cóż o kolor chodziło, a szary merynos wpada w taki niebieskawy odcień, na dodatek Polwarth to bardzo białe runo no i jedwab dla blasku - z każdego rodzaju runa jest równa część ale teraz myślę, że bieli mogło być jeszcze więcej. Postanowiłam, że uprzędę jak tylko cienko się da, bardzo dobrze skręcone nitki by się nie "mechaciły" - będzie to jak się uda, 4- nitka - taka z tych cieńszych. Jak na razie nitka jest cienka i ma taki satynowy połysk tylko natura nie chce współpracować podczas robienia zdjęć.
Przędzenia będzie trochę bo mam tego 500 g, na drutach coś tam kończę ale ostatnie niepowodzenie z litewską rękawiczką tak mnie zdołowało, że 500 g runa zupełnie nie wystarczy jako pocieszenie.
W tym samym katalogu z BT zobaczyłam sweter, który też chętnie bym uczyniła dla siebie (po kilku przeróbkach) ale już bez konieczności przędzenia na niego wełny wystarczy kupić i tak też się stało.
przędzie się srebro |
Jakiś czas temu się pojawił wzbudził mój zachwyt i nie tylko mój - Theli również wzdycha do kilku projektów z niego. Mnie zachwycił ten szal, jakoś tak mnie ujęła jego prostota a zarazem elegancja - no napatrzeć się nie mogę. Zachciało mi się takiego w połyskliwej szarości, włóczkę można kupić w BT ale jak to policzyłam to wyszło mi, że sama sobie zrobię, na dodatek z jedwabiem.
zdjęcie z katalogu Brooklyn Tweed |
zdjęcie nie oddaje prawdy o kolorze :( |
W tym samym katalogu z BT zobaczyłam sweter, który też chętnie bym uczyniła dla siebie (po kilku przeróbkach) ale już bez konieczności przędzenia na niego wełny wystarczy kupić i tak też się stało.
zdjęcie z katalogu Brooklyn Tweed |
Jak już robiłam zakupy uzupełniające do sklepiku to czemu nie kupić sobie włóczki w dodatku wełny z jedwabiem w całkiem znośnej cenie, wyglądała ładnie na zdjęciu taki niby grafit niby szarość, zamiast nazwy koloru słowo "gentleman". No i mam dżentelmena w brązie :) Niby nic się nie stało bo brąz też kocham ale ja już się nastawiłam na grafit. Sprawa musi dojrzeć, a że sweter będzie miał kieszenie i będzie rozpinany w całości, i rękawy nie będą lewe tylko prawe to może uda się go zrobić z tego brązu.
Z nowości w sklepiku pojawiła się alpaka suri, przypominająca w dotyku i wyglądzie jedwab, jedno z run, które od dawna chciałam przetestować oraz runo lamy.
Alpaka suri |
Runo lamy wzbudziło mój zachwyt, jest to wersja "odwłosiona" - moje słowotwórstwo ale tak oddam najlepiej charakter tego produktu. W przypadku wielbłądów, jaków czy innych zwierząt o mieszanej okrywie włosowej lamy posiadają ją również - w bardzo miękkim i delikatnym puchu znajduje się sporo włosów ostrych. Specjalny proces wyczesywania pozwala na usunięcie niepożądanych grubych włosów pozostawiając sam puch. Puch lam ma jeszcze inną zaletę jest o wiele dłuższy od puchu wielbłąda i jaka, a to przy przędzeniu spora zaleta.
Lama w śmietankowej bieli |
Tak mi się spodobała ta miękkość, że chyba uczynię sobie jakąś czapkę lub rękawiczki w takiej śmietankowej bieli. Przez te lata obróbki wełny i nie tylko jej, dochodzę do wniosku, że runo owcze prosto ze strzyży jest o wiele prostszym i wdzięczniejszym materiałem do samodzielnej obróbki niż wielbłądowate. Taką lamę czy wielbłąda trudno ręcznie pozbawić ostrych włosów, a alpaki też bywają różne - mnie dźgających wielbłądów starczy - teraz chcę miękkości.
Z nowości wełnianych jest runo rasy Kent Romney, chciałam je już kupić jakiś czas temu ale była tylko wersja nieuczesana. Postanowiłam również nie kupować wersji Bfl pasmowo mieszanej z jedwabiem (zostały resztki), od tej chwili w sklepiku będzie tylko moja wersja równomiernie mieszana - jest trochę droższa ale moim zdaniem równomierne mieszanie jest dużo sensowniejsze.
Przędąc srebrzyste nitki pozdrawiam Was serdecznie.
niedziela, 30 listopada 2014
W zastępstwie czapka
Dzisiejszy wpis miał być o czymś zupełnie innym ale jak to w życiu bywa często nie mamy na niektóre rzeczy wpływu i plany muszą ulec zmianie. Miało być trochę o nowych czesankach, trochę o moich pomysłach na nowe mieszanki i czego namieszałam, i trochę o tym jak się pocieszam. Niestety paczka szła pieszo :(
Stwierdziłam, że jak tak dalej pójdzie to w niedzielę post się nie ukarze bo nie ma o czym pisać, robótka z resztek bez szans na ukończenie, podkoszulek z bambusa też. Gdzieś koło wtorku wpadłam na myśl uczynienia szaro-czerwonej czapki w gwiazdy dla żony kuzyna, a że w sobotę byliśmy na imprezie urodzinowej kuzyna to czapkę mogłam zanieść - co z tego, że to urodziny kuzyna - żona może dostawać prezenty na swoje urodziny i na urodziny męża. Post ukazuje się w niedzielę to z czystym sumieniem mogę napisać czy czapka się podobała czy nie, a i obdarowana osoba zobaczyła ją pierwsza.
Z rysowaniem wzoru miałam trochę problemów ale po dokładnym przeliczeniu, odliczeniu i doliczeniu udało się jakoś to ogarnąć (jak będę miała czas to wzór może będzie w PDF).
Przy dzierganiu czapek korzystam najczęściej z drutów do skarpet (tych dłuższych) chociaż zdarza mi się też robić na żyłkowych (metodą magic loop) - za to przy rękawiczkach i skarpetach nie ma szans zawsze są to druty dziewiarskie. Cały czas mnie zastanawiało dlaczego drutów dziewiarskich KP jest 6 w komplecie, przy tej czapce chwaliłam sobie tą ilość drutów, czapka jest 5 panelowa, a nie ma nic lepszego niż każdy panel wzoru na osobnym drucie, nie ma szans na jakąkolwiek pomyłkę :)
Czapka miała pasować do gwieździstych getrów, motywem głównym miała być ta wielka gwiazda, ja musiałam tylko sensownie rozpisać górę by wyglądała gwieździście.
Getry są zrobione z runa Corriedale (kolorystycznie ładniejszy szary)ale czapka miała być milusia i nie drapiąca w czoło - merynos ma trochę niebieskawy odcień ale na pewno nie będzie drapał. Jasna czerwień to Bfl a cieniowana to reszta farbowanego Corriedale na getry.
W moim otoczeniu nowe elementy dekoracji, dostałam od mamy wieniec adwentowy - jak ten czas mknie to aż niemożliwe, że za niecałe cztery tygodnie święta.
Pozdrawiam Was ciepło pomimo zimna na dworze.
Stwierdziłam, że jak tak dalej pójdzie to w niedzielę post się nie ukarze bo nie ma o czym pisać, robótka z resztek bez szans na ukończenie, podkoszulek z bambusa też. Gdzieś koło wtorku wpadłam na myśl uczynienia szaro-czerwonej czapki w gwiazdy dla żony kuzyna, a że w sobotę byliśmy na imprezie urodzinowej kuzyna to czapkę mogłam zanieść - co z tego, że to urodziny kuzyna - żona może dostawać prezenty na swoje urodziny i na urodziny męża. Post ukazuje się w niedzielę to z czystym sumieniem mogę napisać czy czapka się podobała czy nie, a i obdarowana osoba zobaczyła ją pierwsza.
Z rysowaniem wzoru miałam trochę problemów ale po dokładnym przeliczeniu, odliczeniu i doliczeniu udało się jakoś to ogarnąć (jak będę miała czas to wzór może będzie w PDF).
Przy dzierganiu czapek korzystam najczęściej z drutów do skarpet (tych dłuższych) chociaż zdarza mi się też robić na żyłkowych (metodą magic loop) - za to przy rękawiczkach i skarpetach nie ma szans zawsze są to druty dziewiarskie. Cały czas mnie zastanawiało dlaczego drutów dziewiarskich KP jest 6 w komplecie, przy tej czapce chwaliłam sobie tą ilość drutów, czapka jest 5 panelowa, a nie ma nic lepszego niż każdy panel wzoru na osobnym drucie, nie ma szans na jakąkolwiek pomyłkę :)
Getry są zrobione z runa Corriedale (kolorystycznie ładniejszy szary)ale czapka miała być milusia i nie drapiąca w czoło - merynos ma trochę niebieskawy odcień ale na pewno nie będzie drapał. Jasna czerwień to Bfl a cieniowana to reszta farbowanego Corriedale na getry.
Samo zrobienie czapki poszło całkiem sprawnie na dodatek myśli miałam zajęte to i o przesyłce nie wspominałam, która gdzieś tam krążyła po Europie, a jak już kończyłam to aż westchnęłam - zrobię guzik :)
Guzik zrobiłam z mieszanki angory z jedwabiem jest totalnie biały z meszkiem i połyskiem bardzo mi się podoba no ale jak pisałam kocham te guziki.
Czapka się spodobała i mam nadzieję, że będzie noszona, w piątek późnym popołudniem kurier przywiózł poobijaną, z pękniętym bokiem paczkę.
Czapka się spodobała i mam nadzieję, że będzie noszona, w piątek późnym popołudniem kurier przywiózł poobijaną, z pękniętym bokiem paczkę.
Pozdrawiam Was ciepło pomimo zimna na dworze.
niedziela, 23 listopada 2014
Na szorstko
Jakiś czas temu przerabiałam poduszki, a że nabrały nowego kształtu to też konieczna była zmiana poszewek. Uszyłam moim zdaniem całkiem przyzwoite, dwie zmiany poszewek . Jestem z nich zadowolona wyglądają ładnie, są w kolorystyce pasującej do reszty pomieszczenia i jako "ozdobniki" zdają egzamin. Niestety PM nie zaprzyjaźnił się z nimi, są za "śliskie", wypoczywając na kanapie, podczas oglądania telewizji PM się "ślizga". Mówiłam, że musi się przyzwyczaić, że to nowy kształt itp. nic nie pomogło musiałam uszyć nowe - antypoślizgowe.
Tym razem ozdobny brzeg uszyłam sama, wykorzystując lamówkę, którą miałam w domu i dość gruby lniany sznurek. Nowe poszewki zostały przyjęte z rezerwą ale po przetestowaniu usłyszałam, że są lepsze. Poprzednie bardziej mi się podobały kolorystycznie ale te też nie wyglądają najgorzej.
Smętny kawałek rękawiczki z poprzedniego postu został zmierzony, przeliczyłam ilości oczek na centymetry, przeprowadziłam wszelkie niezbędne operacje by zaczynając od nowa nie zostać w połowie dziergania ze zdziwioną miną - jednego jestem pewna, że przy tej ilości oczek nie jestem w stanie uprząść tak cienkiej nitki z Shetlanda by rękawiczka była w miarę zgrabna. Na razie odpoczywamy od siebie.
Przyrasta za to dzianiny z utylizacji resztek, jeszcze kilka wieczorów i może z dużej ilości resztek zrobię małe resztki. Szerzej o tym projekcie napiszę jak skończę bo jeszcze nie do końca wiem czy jest to trafiony pomysł.
Bfl i szary merynos |
niedziela, 16 listopada 2014
Trudna miłość
Jakiś czas temu pisałam ile czasu zajęło mi zgromadzenie wszystkich niezbędnych części składowych na litewskie rękawiczki. Każda próba zrobienia ich kończyła się niepowodzeniem a to wełna nie taka, a to druty za grube, wzory z taką ilością oczek, że jak okroję to wyjdzie mizernie.
Wzór miałam upatrzony już dawno, więc samo rysowanie nie trwało długo, jak szybko zaczęłam tak sprułam, okazało się, że bez odpowiedniego brzegu prawe oczka pomimo wrabianego wzoru się wywijały.
tło to bambusowy podkoszulek, który wolno rośnie |
Nowy brzeg jest podwójny (składany) z prawych oczek w "ząbki" prawie niewidoczne ale się nie wywija ku górze. Samo dzierganie dość wymagające wszak to druty 1,25 a na każdym 26 oczek (104 w obwodzie), nitka typu lace, materia wychodząca spod drutów cieniutka.
Niby wszystko dobrze a jednak "śmigło" ! Nie wiem na ile są prawdziwe książkowe parametry, przekonałam się wielokrotnie, że mijają się z rzeczywistością ale teraz spełniłam wszelkie potrzebne warunki a tu nie to czego bym sobie życzyła. Wiem, że litewskie rękawiczki do najzgrabniejszych nie należą, są wręcz "łapciowate" - chciałam bardzo drobnego wzoru na w miarę zgrabnej rękawiczce, wzór jest drobny ale początkom rękawiczki do zgrabności sporo brakuje. Moje rękawiczki te luźne mają w nadgarstku ok 9 cm (18 cm w obwodzie) te mają prawie 11 i pół cm, wiem po wypraniu też będzie trochę inaczej tylko czy lepiej.
Pudła przeglądałam bo był czas na uzupełnienie stanów magazynowych w sklepiku i tu muszę się przyznać, że pomimo totalnego postanowienia nie kupowania nowej włóczki, ale koniecznie potrzebująca pocieszenia po historii z rękawiczką - pocieszyłam się troszeczkę :)
niedziela, 9 listopada 2014
Rękawiczki dla nerwowych
Kilkakrotnie pisałam już, że resztki mnie pochłaniają, gdzie nie zajrzę mam kłębuszki, mniejsze i większe a nawet całkiem spore. Po czapce PM została alpaka, z jasnego i ciemnego motka zrobiłam mitenki, których wzór wisi w pasku bocznym, został motek w średnim beżu.
Człapie za mną jakiś wzór bliżej nieokreślony, niby jakieś oczka tkackie sama nie wiem i jeszcze nie tak szybko się dowiem robię próby i ciągle nie to. Pierwsza myśl zrobić jeszcze jedną czapkę dla PM ale po co jak ma jedyną słuszną a resztę omija. Tak leżał sobie ten motek i nie dawał mi spokoju.
Na dworze niby ciepło ale moje ręce sugerują coś innego, więc czemu nie zrobić takich przejściowych rękawiczek, super ciepłe nie będą ale na pierwsze chłody czemu nie. Motek był trochę nadwyrężony (brakowało 6 g) ale byłam święcie przekonana, że na takie drobne rękawiczki starczy.
Nie mogły być całkiem proste z nudnym ściągaczem, na wierzchu dłoni drobny wzór oczek krzyżowych, dobrze wpasowujący się w ściągacz, stopniowo zanikający. Przez taką konstrukcję ściągacza rękawiczka ładnie trzyma się nadgarstka i dobrze leży na dłoni.
Na wysokości palców wiedziałam już, że przeceniłam wydajność włóczki ale stwierdziłam, że z resztek pozostałych po mitenkach zrobię palce w kolorze. Dziergało się szybko i przyjemnie, a ja jestem zadowolona bo po motkach alpaki zostały mikroskopijne resztki. Prosząc PM o zrobienie zdjęć w rękawiczkach słyszę : A te rękawiczki to dla kogo skoro zaznaczyłaś środkowy palec ??
Wygląda na to, że rękawiczki powinien nosić jakiś nerwus :) Dobrze, że kciuki też są w innym kolorze zawsze można pokazywać OK. Jeszcze nie zdecydowałam o ich przeznaczeniu, na razie leżą i dają mi czas na zastanowienie się czy nie zamienić kolorów palca wskazującego ze środkowym.
Po kilku przeszkodach z próbą zapisania pliku wg mojego pomysłu, a nie tak jak chciał program do rysowania wzorów, w pasku bocznym umieściłam rozpiskę na czapkę z poprzedniego postu. Schemat wzoru testowałam tylko ja, więc mogły się wkraść błędy. Do schematu jest legenda ale jeżeli coś będzie niezrozumiałe to wyjaśnię. Jestem typowym wzrokowcem i dla mnie schemat jest wszystkim jak nie ma schematu tylko opis wzoru, to daruję sobie takie dzierganie no chyba, że wzór powala to rysuję schemat.
Na opakowaniu szafirków pisało, że sadzić od IX do XI miesiąca na głębokości 5-8 cm, ja moje sadziłam w połowie października ok 7 cm w głąb ziemi - obecnie wyglądają tak i mam nadzieję, że nie postanowiły zakwitnąć na Wigilię.
W pochmurny dzień z nasączonej deszczówką okolicy całkiem spokojnie pozdrawiam Was :)
niedziela, 2 listopada 2014
Pod pretekstem
Ależ mi nie dają spokoju te guziki, no po prostu ciągle za mną chodzi chęć robienia ich, tylko na co komu tyle guzików obciągniętych wełną. Dobrze mieć dla nich jakieś zastosowanie bo "sztuka dla sztuki" jakoś nigdy mnie nie pociągała.
I tak pod pretekstem rozpisywania wzoru na czapkę, a na dodatek pozbywania się kłębuszków po większych projektach mogłam zrobić następny guzik. Uwierzcie mi nic mnie ostatnio tak nie ucieszyło jak zrobienie tego guzika, no może jeszcze nowe kozaki na zimę :)) Inną sprawą jest kwestia robienia następnej czapki, bo w czapkach też specjalnie nie chodzę a kolekcję mam całkiem sporą.
golf, z którego pochodzi włóczka na guzik |
Wzór liści jest z bardzo starej gazetki dziewiarskiej ( nie mam okładki ale to chyba "Mała Dina") trochę przerobiony, w najszerszej części w miejscu liści są rąby z podwójnym ryżem. Góra rozpisana tak by się ładnie zwężała, motyw początkowy wzoru to 16 oczek, więc można jeden odjąć lub dodać nie zaburzając charakteru czapki, wzór będzie dostępny za jakiś czas w PDF'ie (muszę dopracować szczegóły). Na moją czapkę nabrałam 160 oczek ( 10 motywów) ściągacz robiłam na drutach 2,5 a resztę na 3.
Robiąc sezonową rotację ubrań z letnich na zimowe znalazłam skończoną czapkę, której nigdy nie nosiłam, jest w kolorze jasnej fuksji, włóczka to alpaka z wełną z dodatkiem jedwabnych chustek ufarbowanych i przędzionych przeze mnie.
Dziękując jeszcze raz za miłe komentarze pod poprzednim postem pozdrawiam Was serdecznie.
niedziela, 26 października 2014
Z miłości do wrabiania
Nie znudził mnie, no może rękawy już na finiszu ale tak tyci tyci, właściwie dziergać ten sweter to była sama przyjemność. Skończony, nitki pochowane, listwy przednie podszyte, guziki na miejscu, uprany, wysuszony i gotowy do noszenia.
najbardziej oryginalny kolor (przynajmniej u mnie) |
Zrobienie swetra z własnej przędzy jest sporym wyzwaniem te godziny spędzone przy kołowrotku (w tym wypadku na każde 100 g ok 10 godzin) ale satysfakcja i możliwość noszenia czegoś tak jednorazowego są warte tego wysiłku. Specjalnie pod ten sweter chciałam cienkiej przędzy, miał to być sweter na bluzkę lub t-shirt, grubość a raczej cienkość jest taka jak chciałam. Na sweter uprzędłam 500 g runa Corriedale oraz 40 g naturalnego czarnego Shetland'a, nitka w skręcie navajo.
raglanowe rękawy i ładny nie za duży okrągły dekolt |
Projekt i rozmieszczenie wzorów oraz kolorystyka też wg mojego pomysłu ale nie będę ukrywać, że podczas dziergania projekt uległ pewnym zmianą - moim zdaniem korzystnym. Wyrzuciłam jedną linię wzoru a powieliłam linię "serc" - no jak z miłości do wrabiania to serca są jak najbardziej na miejscu :)
Nie dziergam już z myślą, że po pewnym czasie może przerobię teraz zaczynam robótkę już z bardzo ugruntowanym projektem i efekt końcowy jest ostateczny.
Pewnie, że potrafię robić rzędy prawe i lewe ale z wiekiem robię się leniwa i wybieram najwygodniejsze dla mnie rozwiązania :)
mój pierwszy zapinany w stylu Fair Isle |
Na tradycyjne Fair Isle wełna też była przędziona ręcznie, może dlatego są to swetry tak mi bliskie, nawet najpiękniejsza i najmilsza wełna sklepowa nie może się równać z tą ręcznie przędzioną. Dawno zauważyłam, że noszę najczęściej te swetry z własnej przędzy, zapewne w dalszym ciągu będę dziergać ze sklepowych włóczek ale coraz mniej.
Przy własnej przędzy mam wpływ na wszystko grubość nitki, jakość skrętu, z ilu nitek ma się składać docelowa nitka no i kolor - mogę cieniować do woli.
Sweter jest robiony z włóczki o parametrach : 50 g - ok 240 m (trochę cieniej niż na skarpetki) części we wzory robione są na drutach 2,75 a gładkie na 2,25. Dzianina jest cienka ale nie taka prześwitująca, nie jest to sweter na dzikie mrozy ale na zimne dni będzie idealny. Szwy boczne zaznaczyłam za pomocą dwóch przekręconych oczek co wygląda całkiem zgrabnie. Rękawy robione w dół, przy tej metodzie mam pewność, że nie będą za krótkie - są jakieś 4-5 cm poniżej nadgarstka czyli tak jak lubię. Góra na bogato ale myślę, że gładki dół równoważy tą mnogość wzorów.
Brakło mi naturalnej szarości, doprzędłam 38 g, po zrobieniu swetra zostało mi 134 g - chyba będzie czapka :) Mam jasno szary i drugi grafitowy płaszcz zimowy czapka w kolorystyce swetra powinna pasować do obu.
Serdecznie Was pozdrawiam z nadzieją, że będzie jeszcze ciepło.
Subskrybuj:
Posty (Atom)