niedziela, 22 września 2019

Bez efektu

Posiadam wielką słabość do naturalnego barwienia, mam spory zapas ufarbowanego przez Monikę merynosa w indygo, sama ufarbowałam trochę wełny w orzechu włoskim.  Dawno temu za czasów "Prząśniczki" dostałam od dziewczyn marzannę barwierską wyszedł cudny kolor pomarańczu z podtekstem. Od zeszłego roku zbierałam łupiny po avocado, pierwsze moje barwienie w ten sposób wyszło dość marnie, prawdę powiedziawszy nie wyszło ale też łupin miałam mało, do tego wełna taka prosto z marszu, niczym niezaprawiona.



 Tym razem przygotowałam się lepiej, łupin tyle ile widać w 10 litrowym wiadrze po farbie, do tego wełna zaprawiona w zimnej bejcy (składniki dostałam dawno i czekały na ten czas) podgrzane łupiny puściły kolor nie do końca taki jak się spodziewałam ale nic pewnego do czasu jak nie umieszczę w tym wełny.



 Wełna, to oczywiście moja przędza, tradycyjna 3 nitka uprzędziona z czesanki Chubut, po trzech dniach w bejcy wełna dostała ubranko z gazy i poszła do gara.


Dla wzmocnienia efektu trzymałam motek ponad tydzień w tej zupie, kolor całkiem ładnie się zapowiadał ale na tej gazie. Wełna po wyjęciu z gara była nieprzyjemnie śliska więc wyprałam a z praniem spłynął jakiś tam kolor, który i tak mnie nie satysfakcjonował. Całkowita porażka, nie wiem jak innym wychodzi tak ładny kolor po avocado, mnie nie wyszło zupełnie.


Mam motek lekko pocieniowany w ciemniejsze i jaśniejsze ecru, chyba wrócę do marzanny bo to wyszło mi od razu a jeszcze lepiej wychodzi mi barwienie w Jaquard'ach :)  Zostałam z motkiem do ponownego farbowania i gazą w beżowo-pomarańczowo-brudnym kolorze.   


Do rzeczy przyjemniejszych należy odkrycie jakie poczyniłam całkiem nie dawno, okazało się, że w ogrodzie pod leszczyną rosną grzyby, wg atlasu grzybów są to borowiki ponure (bagniak, siniak) albo borowiki ceglastopore (stawiam na te drugie) - trudno stwierdzić bo nim dorosną zjadają je robaki - ja nie mam odwagi.


 Całkiem przyjemnie przyrasta rękawiczki na drutach, pomimo dość drobnych drutów wyraźnie działa na mnie relaksująco takie dzierganie. Dwa razy rysowałam palce bo ciągle mi coś nie pasowało mam nadzieję, że to co wymyśliłam będzie wyglądało dobrze ale o tym opowiem jak rękawiczki skończę.



 Chodzi mi już po głowie taka para w niebieskościach z indygo, z dodatkiem bieli i może tym razem z jednym palcem by nie "kroić" tak bardzo wzoru od wewnętrznej strony dłoni. Przy zbliżającej się porze roku mogę już bez oporów wełnę tu serwować :)


Po ostatnich zakupach na chińskim Ali moja kolekcja nożyczek się powiększyła, już prawie wiem jakie potrzebuję do ścinania nitek łączących, które zostawia hafciarka tyko czy takie znajdę bo te są świetnie ale do cięcia innych rzeczy. 


Pozdrawiam Was niedzielnie :)


niedziela, 8 września 2019

Po czasie

Tyle rzeczy się dzieje, nawet niektóre skończone tylko ja nie mam czasu by uwieczniać i opisywać. Przez 2 tygodnie nic nie napisałam ale pierwszy z nich  minął pod znakiem końcówki remontu. Musiałam doprowadzić przedsionek do stanu normalności po wymianie drzwi wejściowych - drzwi wymieniono w marcu więc aż strach pomyśleć albo ja jestem tak wolna albo czas tak szybko upływa :) Drugi tydzień cały praktycznie poświęcony przygotowywaniu zestawu koszulek na dość spore, coroczne święto miasta zwane "Gwarkami".
Oczywiście nie zarzuciłam zajęć ulubionych więc powstały skarpety dla żony kuzyna z włóczki, która coraz bardziej mi się podoba czyli Flora z Drops'a. Jest to mieszanka wełny z alpaką 50 g - 210 m - taka grubość najbardziej mi odpowiada na skarpety, Jedynie pięty wzmacniam dodatkiem ku temu z firmy Lang.


Wzór narysowałam w oparciu o coś podobnego co znalazłam w internecie, jest to jeden długi motyw na 23 oczka powtórzony 3 razy. Potrzebowałam małego rozmiaru skarpet a 69 oczek na drutach 2,25 przy wzorach wrabianych, daje taką właśnie nie za dużą skarpetę.



Oczka gubione na spodzie stopy by wzór wijących się listków płynnie przechodził po całości. Skarpety są robione w lustrzanym odbiciu, tak mi się wydaje, że jest ciekawiej. Zrobione były już w zeszłą niedzielę ale dopiero w czwartek wyprałam i na ostatni moment zaniosłam bo kuzynostwo wybiera się na urlop.


Skarpety na nogach właścicielki prezentują się o wiele ładniej niż na blokerze ale zdjęcia robione na szybko nie do końca ukazują ich urok :)  Przeznaczone do spania skarpety są w delikatnych kolorach z drobnym wzorkiem, powinny wpasować się w pościel. 


Kończąc poprzednie rękawiczki maiłam w głowie następne, wzór narysowałam dość sprawnie oprócz palców, mam jeden ale to tak jakby były wszystkie. Wzór ekskluzywny bo wydrukowany w kolorze, przy nowej drukarce do koszulek nabierają również koloru moje szare wzory. Trochę to potrawa bo rękawiczka na 96 oczek w obwodzie ale druty 1,25 więc drobnica ale jak skończę to pewnie się pochwalę :)


Moje dziecko jest mistrzem chińskich zakupów w dodatku za takie pieniądze, że się zastanawiam jakim sposobem to działa. Poprosiłam go o zakup 3 par nożyczek do ścinania nitek w haftach (tych z hafciarki do znakowania odzieży firmowej). Podczas wybierania tych nożyczek wpadły mi w oko guziki, które o dziwo przyszły bardzo szybko - na nożyczki jeszcze czekam.


Ale to co zakupiłam jeszcze to już "odlot" w innym kierunku - wielki haft krzyżykowy (70 cm x 100 cm). W zamierzchłych czasach PRL haftowałam krzyżykami ale, kanwę robiłam sama, mulinę zdobywałam z Czechosłowacji lub NRD w dodatku wzory miałam powielane na powielaczach do ulotek, z symbolami, bez koloru z opisem po niemiecku :) 



Teraz taki komplet to gotowa kanwa z bardzo precyzyjnym nadrukiem (chyba, że jest się sierotą tak jak ja i zaleje część herbatą wtedy bardzo pomocny okazuje się dołączony schemat na papierze) dokładne oznaczenie kolorów z ponumerowaną tekturą do ich spięcia , ścinacz nitek, nożyk do prucia, igły, wosk by nici się nie strzępiły, inne przedmioty, o których przeznaczeniu nie mam pojęcia no i zestaw nitek. U nas zakupiłam ochraniacze na palce bo pierwsze kilka nitek i już mam dziurę w palcu, niestety drutami też tak sobie robię :(

precyzyjny nadruk z moim herbacianym zaciekiem :)
Nie wiem kiedy to skończę i czy w ogóle się uda ale ma być to coś podobnego do tego co umieszczone pod spodem. Oby starczyło cierpliwości i czasu bo coraz częściej wszystko jest ... po czasie.
zdjęcie z internetu - to rysunek oby mój haft go przypominał 
Pozdrawiam niedzielnie z nadzieją, że z następnym postem zdążę na czas :)