Trzy solidnych rozmiarów motki, czwarty na ukończeniu to ok 500 g cumy, którą udało mi się zrobić w minionym czasie. Tego typu przędzenie jest zadziwiająco odprężające, przy pojedynczej nitce na przełożeniu 12 : 1 to prawie spacer. Przy tej grubości singla na szpuli przybywa nitki wyjątkowo szybko a powielane nitki zapełniają szpule prawie natychmiast.
Podwójny skręt wymaga wprawy, trzeba uważnie dobierać jego moc podczas drugiego skręcania w tę samą stronę bo przędza ma być "sznurkowata" ale z zachowaniem wszystkich cech dobrej przędzy tzn.: sprężystości i miękkości, "powróz" nie jest mi potrzebny.
W motkach tego nie widać ale na górnym zdjęciu można zauważyć, jeszcze niedoskonałości skrętu, te drobne cypelki to za dużo powielonego skrętu, a ten nie do końca ładny skręt końcowej przędzy to za mało skrętu przy odkręcaniu :)
To takie moje "prządkowe zboczenie" przyglądam się przędzy i analizuję gdzie jest błąd, czego za dużo, czego za mało - co mogę poprawić a czego nie.
Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem kupna karuzeli do przewijania przędzy, niby mam taki wynalazek zrobiony pod moje dyktando przez PM ale zupełnie się już rozklekotał, właściwie teraz to już więcej psuje (szczególnie przy cienkiej nitce) niż pomaga. Pierwsze nitki z cumy już przewinęłam i bardzo mi się podoba nowy nabytek, a będzie miał co przewijać bo PM zaczyna powoli dojrzewać do posiadania swetra:) Taki mu
znalazłam i dowiedziałam się, że jest do przyjęcia.
Cieszy mnie to bo na sweter PM wełnę uprzędę sama, będzie to cuma bo nitka jest bardziej zwarta i nie powinna się "kulkować" a przynajmniej nie tak bardzo jak tradycyjna przędza a to oznacza ćwiczenia a jak wiadomo "trening czyni ....
Tydzień miałam znowu intensywny ale również bardzo interesujący, w sklepiku pojawiło się kilka nowości. Jak cudownie by było gdybym mogła od razu usiąść i zacząć prząść te cuda ale niestety muszę się uzbroić w cierpliwość i zaczekać na mniej intensywne zawodowo dni.
Czesanki, które zakupiłam są pozbawione całkowicie opisu oprócz zdawkowej informacji o przydatności do przędzenia i filcowania oraz mikronach.
|
La Plata |
Informacje o czesance w sklepiku są tym co udało mi się znaleźć w internecie na obcojęzycznych stronach, więcej informacji z biegiem czasu pojawi się na blogu ale to będą moje spostrzeżenia zdobyte w trakcie przędzenia, farbowania czy dziergania, więc bardzo subiektywnie.
Jedno z interesujących mnie run to czesanka z argentyńskich mieszańców (merynosy + coś :) o wdzięcznej nazwie La Plata w kolorze żółto-beżowym z pojedynczymi ciemnymi włosami.
|
Chubut |
Chubut to również runo mieszańców merynosów pochodzących z argentyńskiej Patagonii, to co zakupiłam do sklepiku ma 19,5 mic - pierwsze wrażenia organoleptyczne niesamowite to zupełnie nie przypomina merynosów, jest takie lejące się, chłodne w dotyku no i nieprzyzwoicie miłe - cały czas przywodzi mi na myśl zachwyty dziewiarek nad włóczką malabrigo.
Jeżeli chodzi o kolorystykę to zakochałam się w mieszance pod elegancką nazwą "Lis polarny" chociaż mnie bardziej podoba się nazwa - piesiec :D
Jest to mieszanka różnokolorowych run owiec islandzkich przypominająca w kolorze futro wspomnianego lisa - cudny kolor taki mój, bardzo jestem ciekawa nitki z tego powstałej.
|
Piesiec :) |
Jest tam jeszcze kilka innych drobnych fascynacji ale muszą wszystkie poczekać, bo mnie ogród wzywa a raczej zachwaszczone miejsce, które kiedyś nim było.
Wyczekując ciepła życzę Wam miłego tygodnia :)