Do farbowania potrzebuję dziennego światła, męczę się przy sztucznym oświetleniu. Już od jakiegoś czasu nurtowała mnie chęć zafarbowania czegoś na czarno nie czarno. Na kolor tak ciemny, że z daleka można pomylić z czarnym.
Śledząc prognozy pogody i słuchając zeszłorocznej płyty L. Cohena - stąd ta ciemność - " I caught the darkness" - tak sobie śpiewa. W środę zaistniało niebieskie niebo, z białymi obłokami i słońce, na bardzo krótko nastało światło, którego potrzebowałam. W biegu udało mi się położyć farbę na trochę czesanki.
|
oporny jedwab |
Efekt nie do końca taki jak chciałam ale i tak mi się podoba ta głębia koloru. Gdyby ktoś miał wątpliwości to to bardziej błyszczące to 10 g jedwabiu (strasznie kłopotliwy w farbowaniu -bardzo trudno nasycić go farbą) oraz Bfl z jedwabiem ok 60 g, na tą ilość czesanki użyłam takiej ilości barwnika jakbym miała zamiar zafarbować 300 g runa na całkiem intensywny kolor. Użyłam 3 kolorów : gun metal, burgund i spruce (świerkowy). Ten świerkowy zrobił się najbardziej czarny ale nie ma błysku głębokiej zieleni (tylko jedwab ma poblask), bo taki efekt sobie wyobraziłam - głęboką czerń z błyskiem koloru.
|
skręt pogłębił kolor |
Pomimo bardzo przepisowego farbowania z zachowaniem czasu i temperatury nadmiar barwnika i tak się nie wchłonął, niewiele ale jednak spłukałam. Zastanawiam się czy gdybym jeszcze trzymała z pół godziny na parze, efekt były taki jak oczekiwałam czy raczej nie. W tej chwili włóczka przypomina drobne koraliki połyskujące głęboką barwą. Uprzędłam cienkiego singla a później zrobiłam navajo - (28 g - 120 m navajo).
Podzieliłam na bardzo drobne pasma bo zależało mi na takiej tweedowej mieszaninie ( trzy nitki w innym kolorze) ale nie do końca się udało. Wyobrażam sobie z tej włóczki cienkie rękawiczki z palcami z koronką na wierzchu dłoni, zapinane na jedwabny guzik z boku - ot taki zbytek :)
Z resztek farby, które miałam w słoikach (nie wiem jak długo mogą takie stać) postanowiłam zafarbować jeszcze trochę czesanki South American na skarpety. Mam wielką chęć posiadać skarpet w stylu fair isle ale sama myśl o ich krótkim żywocie bardzo mnie zniechęca do takich projektów. Pomysł podsunęła mi
Maduixa , ja wprawdzie nie użyję singla i druga włóczka będzie sklepowa (pięta i palce koniecznie) ale sama myśl o takim eksperymentalnym połączeniu i zastosowaniu bardzo mi się spodobała.
Kolory trochę dzikie ale to z tych resztek. Zależało mi na takim płynnym przenikaniu, prawie się udało. Metoda farbowania na streczu daje możliwość bardzo dokładnego aplikowania barwnika. Często nakładam intensywny barwnik a zaraz obok jego rocieńczoną wersję by uzyskać tonalne przejścia. Tutaj raczej metoda "przepychania" farby.
Ostatnio czytałam na FB o białych plamach w środku czesanki lub wylewającej się farbie. Białe środki zdarzają mi się podczas farbowania w kąpieli wodnej nie zawsze jestem w stanie zaaplikować dokładnie barwnik, winą też może być za mały garnek a za dużo czesanki wtedy farba nie przemieszcza się swobodnie.
Najczęściej jednak (z wygody) farbuję na streczu za pomocą aplikatorów i wlewam farbę odrobinami na pasmo i w środek nie zapominając o spodzie - rękawiczki też pomagają bo rozsuwam wełnę i trochę ugniatam by równomiernie nabrała koloru.
Oczywiście trzeba pamiętać by płukać rękawiczki przy zmianie koloru, niekiedy zapominam i mam plamy :(
Dzięki Finextrze jej recenzji i nie tylko :)) kupiłam książkę, którą znam z okładki ale raczej bym nie kupiła, jakoś do haftu do tej chwili mnie nie ciągnęło.
W tej chwili nawet nie wyobrażam sobie by jej nie mieć, takie albumowe wydanie z nastrojem, wzory i opis techniki też są ale dla mnie to przede wszystkim album. Odczuwam wielki niedosyt kolorowych albumowych wydań, w nie tak zamierzchłych czasach wydawano albumy malarskie z czarno-białymi reprodukcjami (koszmarek) i nie były to grafiki Escher'a.
Mój Pan Mąż całkowicie obojętny na moje książki robótkowo - wełniane ku memu zdumieniu powiedział : " Taka poduszka - poproszę " - pomarzyć może :)
Co nie zmienia faktu, że poduszka mnie też się podoba, jest tu również piękny stołeczek do kołowrotka (dla mnie stanowczo za niski) i wiele innych pięknych rzeczy.
|
uczynić sobie taki do kołowrotka ależ by się przędło :)) |
A teraz się pochwalę Wygrałam :)) Zapisałam się na candy u
Aneczki no bo przecież, jak się nie zapisać :))
Nie dość, że włóczka z Rowan - a ja znam od nich tylko tweed to jeszcze jaki skład - delikatny moher i jedwab. Motek jest cudownie miękki, kolor od malinowej czerwieni po pomarańcze z tonalnymi przejściami.
|
na razie do podziwiania i miziania :D |
Aneczko pięknie dziękuję sama radość dostać coś takiego.
Gratuluję tym, którzy przeczytali do końca :)))