Zdjęcia musiałam zrobić sobie sama więc nie są perfekcyjne ale cóż może być odkrywczego w ciągle tak samo robionych skarpetach jedynie wzór się zmienia.
Skarpety raczej na zimę bo jednak podwójne, do butów nie włożę bo szybko przedrę a i tak nie będzie widać, zostawię do chodzenia po domu, przynajmniej ja sobie popatrzę na kwiatki zimą.
Z drugiej strony skarpetki z tych co to nie pasują do ubioru wyjściowego, stanowczo zbyt ekstrawaganckie jak na moje wyjścia "do ludzi". Skarpet pomimo szybkości dziergania ciągle produkuję za mało, zapotrzebowanie stale rośnie a ja robię coś dla samego wzoru bo mi się podoba :)
Przy takim wzorze skarpet nie robi się ekspresowo, tu nie ma szans na zapamiętanie sekwencji, cały czas trzeba kontrolować wzór by się nie pomylić ale całkiem przyjemnie robi się coś bez modułów.
Kusi mnie zrobienie swetra w podobnym stylu, nawet zaczęłam już coś rysować, tylko czy starczy mi cierpliwości by taki udzierg poczynić sweter to jednak dużo więcej dzianiny do przerobienia.
Włóczki na skarpety przybywa: trzy motki Fabela z długim farbowaniem pewnie cały rok będę robić skarpety. Jak uzupełniałam stany w sklepiku to oprócz nitek typu lace (bo koronki mi się zachciało) kupiłam dwa motki wełny z bawełną (50 na 50) to na skarpety dla syna. Prawdopodobnie niedługo coś z tej włóczki zacznę robić, bo on przeciera skarpety wyjątkowo szybko ale chodzi praktycznie tylko w tych, które ja mu robię.
Jeszcze chwila i będzie trzeba poważnie myśleć o pracy w ogrodzie a tu tyle stóp do ubrania :)
Pozdrawiam bardzo wiosennie