Sprawa przędzenia wełny na celtycki sweter ciągnie się jak brazylijski serial jest już tak nudno, że za chwilę się zniechęcę do realizacji całego projektu. Niestety zostało jeszcze dość sporo brązu do uprzędzenia i poddania farbowaniu ale ja by przerwać tą monotonię postanowiłam dla odmiany kilka motków pokolorować. No i entuzjazm lekko powrócił, jestem znowu zafascynowana wzorem, kolory wyszły tylko Wy tego nie widzicie bo to co na zdjęciu nijak ma się do rzeczywistości.
Jak będzie komplet czyli jeszcze brakujące brązy postaram się o zrobienie zdjęć w namiocie bezcieniowym by jak najlepiej oddać wybarwienie tych motków bo na zdjęciu wszystkie krzyczą kolorem a tak nie jest barwy są żywe, intensywne ale nie krzykliwe - zdjęcie kłamie !! Czerwienie są dwie jedna to "Fire Red" z Jacquard'a kolor z puszeczki niemieszany a druga to moja mieszanka z barwnika Eurolany, czerwień w ciepłym wydaniu taki cynober - na zdjęciu różnica subtelna.
Druga fotograficzna porażka to kolor różowy, który w rzeczywistości jest bardzo stłumiony wymieszany z Jacuqard'a i Eurolany użyłam trzech barwników w tym żółci wiec motki na zdjęciu kolor sobie zmyśliły w rzeczywistości są różowe ale bez tego szaleństwa ze zdjęcia. Łososiowy też jest bardzo spokojny - nic nie pozostanie tylko zrobić zdjęcia jeszcze raz bo to zupełnie oderwane od stanu rzeczywistego.
Musiałam jeszcze ufarbować kolor wielbłądzi (taki brązowo-żółty) jak wymieszać wiem, jak farbować też ale to nigdy nie gwarantuje, że efekt będzie taki jak oczekujemy. Ostatnio na FB też była dyskusja, że barwniki lubią się rozwarstwiać i proszę oto przykład tego na co nie mamy wpływu.
Po analizie tych przypadków rozwarstwienia dochodzę do takich wniosków :
- rozwarstwienie barw występuje najczęściej jak chcemy ufarbować wełnę na pastelowe kolory z mieszanki barwników, którą same zrobimy - wtedy pomimo zachowania wszelkich procedur najszybciej łapie barwnik najmocniejszy w moim przypadku czerwony,
- mocnego barwnika jest na tyle mało, że łapie tylko fragmentarycznie stąd te smugi koloru,
- pastelowe kolory najlepiej farbować z barwników przygotowanych fabrycznie dobierając tylko odpowiednie nasycenie koloru ( ecru z Jacquard'a),
- na runach delikatnych zdarza się to najczęściej.
No i mamy później taki melanż, którego wcale nie chciałyśmy jeszcze na etapie runa można to jakoś sensownie uprząść farbowana nitka taka pozostanie.
Rozmawiając ostatnio z
Moniką zadała mi pytanie, które barwniki bym poleciła. Właściwie to nie mam ulubionych każde z nich mają swoje zalety i wady.
"Kakadu" - zaletą jest cena i dostępność, wadą nie do końca odpowiadająca mi paleta barw i czarny, który jest mieszaniną innych barwników co przy próbie barwienia na grafit lub szary daje efekt brudnej szmaty. "Jacquard" - piękna gotowa kolorystyka, w miarę bezproblemowe łączenie barwników ale cena dość spora i trzeba naprawdę sporo farbować by je szybko wykorzystać, bo moje barwniki po 2 latach się zniszczyły, szczególnie te z żółtym i czerwienią chociaż burgund też przepadł :(
"Simplicol" jest w tej chwili dostępny w drogeriach Rossmann ale ja farbowałam nim od dawna (siostra słała z zagranicy) wybarwia dobrze ale się spiera, cena też nie najmniejsza.
"Eurolana" ma małą paletę barw do tego spora cena i mam wątpliwości co do żółtego barwnika, który zbija się w grudy, kolory można uzyskać przez mieszanie barwników, nie zawsze otrzymujemy o co chcemy ale jak już zapoznamy się z zasadami przynoszą sporo radości, bardzo intensywny barwnik - małą ilością można wiele.
Oczywiście są to moje spostrzeżenia bardzo subiektywne i bardzo rozciągnięte w czasie bo nie farbuję wiele chociaż niekiedy coś tam zmaluję :)
Prawie ale nie do końca oryginalne wybarwienie różu w towarzystwie brązu, który się przędzie na zakończenie prac nad motkami na ten sweter. Brąz to Finnish w naturalnym kolorze, wygląda dość dobrze w tym zestawie.
Pozdrawiam Was z nadzieją na rychłe ukończenie brakujących motków :)