Bez względu na to jak wielkimi literami, z jakim wyróżnieniem dostarczysz informację o swoich słabościach do kartoteki lekarskiej to i tak nie masz na co liczyć, że ktoś się tym przejmie. Mam za sobą zbyt koszmarne dni by tak lekko napisać, że znowu musicie obejrzeć skarpety :(
Jak się leczy u specjalisty (tego samego) od kilku lat to ma się nadzieję, że jednak te 15 minut uwagi poświęci tobie w skupieniu. Wszystkie moje kartoteki są opatrzone, że jestem uczulona na aspirynę i NLPZ, skutki uboczne po zażyciu dokładnie wg najgorszego scenariusza załączonej do nich ulotki. Pod koniec kwietnia byłam u neurologa z wynikiem rezonansu odcinka szyjnego kręgosłupa (ogólnie katastrofa) po zaaplikowanym leczeniu trochę to potrwa zanim dojdę do siebie. Cud, że piszę o tych skarpetach, oby się skończyło tylko na uszkodzeniu jelit, po zatruciu lekarstwami. Doszło do tego, że mam pretensje do siebie, że z wielką uwagą nie przeanalizowałam wszystkich leków mi przepisanych :( Skoro już tak się użaliłam na fatum czy fortunę to napiszę dwa zdania, znowu o skarpetach ale tylko na nie miałam ostatnio trochę sił.
Skarpety są dość małe ale też mają trafić do osoby o małej stopie, ja ciągle robię skarpety, które powinny do kogoś trafić jako upominek. Robię skarpety "na oko" i na razie jakoś się udaje mi utrafić z rozmiarem albo z grzeczności nikt mi nie mówi, że coś jest nie tak.
Ufarbowałam trochę czesanki, bo mam jedną klientkę o anielskiej cierpliwości chętną na moje mieszanki. Z tych "brzoskwiń z malinami" na merynosie mam zamiar namieszać coś dla niej ale muszę jeszcze trochę dojść do siebie. Mieszanki jak powstaną to pewnie się pochwalę bo bardzo lubię się chwalić :)
Jestem też bardzo zadowolona bo PM nareszcie narysował moje własne miarki na druty i zrobił prototypy, po sprawdzeniu przydatności trafią do sklepiku.* taki żarcik z Waszego westchnienia na następne skarpety i moich westchnień na to czego nie "zawrócę" ale ogólnie to poezja jest ostatnią formą uwielbianej przeze mnie sztuki literackiej :)