niedziela, 26 lutego 2012

Resztki

Postanowiłam wykorzystać kłębuszki do końca, żadnych resztek i takim sposobem powstała czapka. Niestety nie mogłam zrobić wykończenia które, mi się podobało w książce, moja wełna jest grubsza i tym samym potrzebowałam mniej oczek na czapkę więc ładnie zbierane oczka pomiędzy wzorem eksponującym go odpadło. Tak też nie wygląda źle a na górze guzik :)
ściągacz mniej barwny ale też mi się podoba
no i guzik :)
 Chciałam zrobić skarpety no właściwie podkolanówki ale jak pomyślałam o tej pięcie, cerowanej za chwilę to stanęło na getrach. Na razie mam jedną i trochę drugiej a do tego przędę brązowego merynosa zrobię takie krótkie skarpetki do tych getrów, takie wymienne spody (brązowego merynosa chyba nie braknie w WofW'ie).
Komplet całkiem zgrabny niekoniecznie noszony w całości detale też wyglądają nieźle. Runo owiec Corriedale okazało się całkiem wdzięcznym materiałem a do tego przyjemnie miłym w dotyku.
To co widać na zdjęciu pod spodem to początek wielkiego planu wykorzystywania różnorakich motków. Runo owiec NN z starych zapasów trochę podrasowane resztkami alpaki, miałam tego z 5 moteczków o różnej grubości i kolorystyce, postanowiłam zrobić ubranie pod "siedzenie". Do przędzenia siadam na starym kuchennym taborecie siedzisko ma z płyty laminowanej no i ziębi. Podkładanie kocyka i poduszki nie zdaje egzaminu bo gniotą albo są za grube, a inne krzesła są niższe lub mają oparcia co mnie przeszkadza. Nawet myślałam o zakupieniu krzesła do przędzenia ale cena trochę mnie odstraszyła, więc zrobiłam cienkie ubranko. Zrobione oczkami tkanymi więc wygląda tak grubo.

tkane oczka na drutach 
 Cudowne przeziębienie, które przywlekł Pan Mąż właśnie mnie rozkłada. Nie mam ochoty na przędzenie jedyna rzecz, którą robię to dłubanie z resztek mało skomplikowanych skarpet.
Te przynajmniej są obliczone na nasze stopy nie tak widowiskowe ale też dobre do chodzenia.

wtorek, 21 lutego 2012

Na słodko

Nie blog nie zmienia charakteru, nie będzie o wypiekach i deserach chociaż o słodyczach, nie dosłownie ale jednak.  W zeszłym roku 15 marca umieściłam pierwszy wpis i z tej okazji ogłaszam "Candy". 
Wylewanie tutaj wszystkich przemyśleń o przędzeniu i dziewiarstwie uratowało zdrowie psychiczne pozostałych członków mojej rodziny więc jest co świętować.





Taki roczny to w biel ubrany będzie świętował no i wszystkie słodycze też białe :))
Zasady takie zwyczajne umieścić wpis pod tym postem, jak kto woli dodać się do obserwatorów , oraz ale bez przymusu zareklamować candy u siebie,  poza tym że, można się zapisać tylko na 1 rzecz - wybór należy do Was.
- proszę nie piszcie w komentarzach że, obojętnie co, bo to będą głosy nieważne no i podajcie jakiś namiar na siebie tak dla mojej wygody. 
Mam 3 drobiazgi do wyboru więc zapraszam :))


Mitenki z runa South Amerikan  ręcznie przędzionego, dzierganie również przeze mnie.  


Motek włóczki z Adriafilu, 100 % wełna - cienizna na estończyka oraz druty prawie nowe tzn. nie mają oryginalnego opakowania ale są to japońskie bambusy pięknie wykonane nr 3,5 (ja na prostych nie robię).


Oraz trzecia rzecz do wyboru to 100g czesanki alpaki z jedwabiem a do tego kilka chustek jedwabnych (mawata). 
Zapisy zbieram do 14 marca a losowanie dokładnie 15 marca w godzinach popołudniowych. 
Zapraszam
P.S. Osoby nie posiadające bloga też mogą tylko niech namiar zostawią :))


czwartek, 16 lutego 2012

Cięcie

Szyjo - otulacz skończony jeszcze nie wypróbowany ale przy najbliższym wyjściu z domu pójdzie ze mną, do pary z rękawiczkami. Kupiłam drewniane guziki, są przyszyte na "lewą" stronę, prawa była mało efektowna, miały być trochę mniejsze ale jak się coś chce to prawie nie ma. Zdjęcia robiłam łapiąc trochę światła pomiędzy kolejnymi opadami śniegu :)

 Do tego kompletu robię czapkę a jak zostanie włóczki (a mam nadzieję że, tak) to będą getry. Mam dość resztek w postaci małych kłębuszków, całe szafy upchane włóczką a jak przychodzi coś zrobić to okazuje się że, przędę wełnę bo to same resztki. Jak tylko się da wykorzystam całość.
kolorystyka najbliższa oryginałowi 
Otulacz robiłam na okrągło, miał obszar 6 roboczych oczek pomiędzy przejściem do kolejnego rzędu wzoru.
Po dokładnym zakończeniu czyli wpleceniu wszystkich nitek, przeszyłam  maszyną do szycia oba brzegi pomiędzy przyszłym cięciem.

trochę strachu ale udało się 
Starałam się starannie podwinąć podszywając te 3 oczka po każdej stronie mini szalika, który powstał a później już tylko nabrać oczka brzegowe by wykończyć plisą. Nie wiem czy to widać na zdjęciach ale brzeg robiony w ten sposób wygląda tak porządnie i solidnie. Nie jest to może najbardziej optymalne zakończenie, przy ewentualnym pruciu zostaną mi odcinki włóczki, ale  może najwyższy czas przestać dziergać z myślą o możliwym przerobieniu po pruciu. Może już mogę sobie zrobić coś co takie zostanie.
Przy dużej ilości wzorów wrabianych robienie na okrągło jest sposobem wygodniejszym bo ma się cały czas prawą stronę przed oczami co minimalizuje szansę na pomylenie oczek. Jeżeli jednak ma być to np. rozpinany sweter to niestety to cięcie jest konieczne. Mam nadzieję że, te wprawki pomogą mi w zrobieniu swetra ale to już raczej na przyszła zimę.
nabieranie oczek

 Minimalne przędę, w tej chwili runo falkland, w skręcie navajo. Czesanka farbowana przeze mnie śliwka z tukusowo-szmaragdowym i krztyną srebrnej szarości.  To taki przerywnik pomiędzy dzierganiem a innymi obowiązkami.

taka zimna tonacja 

Pan Mąż nieusatysfakcjonowany w jednej skarpecie to raczej nie pochodzi, ma obiecaną drugą ale kiedy to nastąpi nie wiem. Jak na razie ta jedna prezentuje się tak. 
brąz z beżem 


stopa nie musi być nudna :)

sobota, 11 lutego 2012

Fair Isle

Niekiedy bywa tak że, jak się człowiek na coś  napatrzy, nawzdycha do czegoś, wymarzy  i chce tak bardzo to bezwiednie wyjdzie. Nie będę ukrywać podobała mi się ta kolorystyka i to bardzo no bo przecież, to to co kocham taka ziemia z akcentami, wszystko przydymione, przybrudzone - no to chodziłam  i patrzyłam. O farbowaniu pisałam w poprzednim poście ustawione było pod naturalnego brązowego merynosa.  Wzór wybrałam i zaczęłam dziergać, i w tym miejscu przyłożyłam do książki i już wiedziałam że, będę to kochać.
tak jakby wymarzone 

Ciężko jest uzyskać kolor w oparciu o zdjęcie, ciężko o to co sobie wyobrażamy, trzeba naprawdę wiele motków ufarbować by poznać barwniki, jak mieszać i w jakich proporcjach. Przez lata farbowania pod tkaniny niby wiem ale ta wiedza jest złudna, inna wełna inny barwnik i wszystko od nowa. A tu wyszło tak od niechcenia, to znaczy chciałam by było podobne ale nie upierałam się by było takie samo jak na zdjęciu, niekiedy sama siebie zaskakuję :)



Rękawiczki palczaste już są (zdjęcia zrobione wcześniej) teraz dziergam szyjo-otulacza, na okrągło, będzie cięty. Cięcie nie będzie tak widowiskowe jak w przypadku słynnego Autumn Rose, ale mam ochotę spróbować przed większym projektem, do którego przygotowuję się od dłuższego czasu.
rękawiczki już lubię :)
Książki lubię i kupuję ale niestety muszę przyznać nie wszystkie pozycje są trafione, pomimo możliwości obejrzenia fragmentu książki nie zawsze są to do końca trafione wybory. Ta książka poniżej jest ładnie wydana posiada podstawową wiedzę po trochu z przędzenia, farbowania, filcowania i robótek ładne zdjęcia
motków i to wszystko. Była w promocji więc wzięłam.


chociaż kolor czesanki wpadł mi oko :)
Druga to książka, którą kupiłam w sprzedaży wiązanej z ,  mam jeszcze bardziej mieszane uczucia, no można naprząść różnych wariactw ale też trzeba mieć pomysł co zrobić z taką wełną. Powieszenie na ścianie, oparciu krzesła lub noszenie motka wełny wokół szyi (szal lub biżuteria - jak kto woli) to jednak nie dla mnie.
Filcowanie runa tak by przypominało skórkę baranią no może dla kogoś interesujące ale nie dla mnie, muszę jednak bardziej uważnie dobierać książki.

dla mnie nic ciekawego
 Najgorsze z tego wszystkiego książka, na którą czekałam z tej wiązanej sprzedaży gdzieś zginęła, termin dostawy dawno minął. Napisałam do Amazon odesłali w procedury, najpierw każą pytać listonosza ( tak jakbym tego nie zrobiła), domowników i sąsiadów - może ktoś odebrał i ukrył to przede mną . Ostrzegają że, kurier może po 20.00 godzinie przyjechać i porzucić w szopie, wiacie lub garażu. Poczekam jeszcze trochę i będę studiować procedury. Oby nie okazało się że, książka też  mało odkrywcza jak pozostałe. Obiecałam sobie że, uważniej będę studiować książki na Amazon i zbierać pieniądze na  . 


niedziela, 5 lutego 2012

Zimno

Jest tak zimno że, nie myślę już o niczym innym tylko o wełnie. Wszelkiego rodzaju otulacze, ocieplacze, szale a nawet chusty, za którymi nie przepadam zyskały na atrakcyjności. Wywlekłam z szuflady stare wełniane, gryzące i grube skarpety, kilogramowe swetry byle przetrwać. Jestem strasznym zmarzluchem temperatury poniżej + 15 stopni napawają mnie lekkim przerażeniem a co dopiero jak jest zimniej. W tej chwili egzystuję dzięki świadomemu wyparciu że, to co pokazuje termometr to inna rzeczywistość jakiś senny koszmar, z którego się obudzę i będzie + 23. 
Przędę bo jak inaczej odwrócić uwagę od zimna - zająć się wełną :). Powolutku jestem na finiszu przygotowania wełny pod pierwszy projekt w stylu "Fair Isle" trochę to trwało ale i tak szybko bo trochę ponad tydzień i mam ok 400 g wełny uprzędzionej (skręt navajo).
prosto z motowidła jeszcze nie prane
Moją kolorystykę oparłam o brązowego merynosa (kolor naturalny), oraz o kolorystykę z książki, którą ostatnio pokazywałam. Naturalne runo merynosa w brązie jak zresztą wszystkie kolorowe runa ma niejednolitą fakturę i kolor (zdarzają się pojedyncze grubsze białe włosy) , włos jest zdecydowanie krótszy i grubszy od białego runa merynosów, które mam. Dlatego reszta wełny to corriedale lepiej pasowało do tego merynosa.
po farbowaniu
Farbowanie zajęło mi trochę czasu ale tylko niebiesko szary (kolor Gun Metal) jest oryginalny reszta mieszana, nie ma innego wyjścia jak się chce konkretny kolor trzeba mieszać. Farbowanie jest lekko niejednolite ale nie chciałam tego zmieniać przewijając i farbując jeszcze raz ponieważ merynos jest niejednolity myślę że, reszta w tym stylu będzie pasować.
niestety kolory raczej zbliżone do rzeczywistych
Ten kolor pokazuję osobno jest wynikiem 3-krotnego farbowania (jak bym miała dofarbować będzie problem) . Nie wiem czy to widać na Waszych monitorach ale to brązowo czerwony :)
w oryginale brązowo czerwony
Mam nadzieję że, w dzianinie kolory pokażą cały swój urok (lub nie - też tak bywa) zacznę od palczastych rękawiczek potem taki a'la szalik no i jak starczy to może getry lub skarpety zobaczymy albo czapkę uczynię bo przecież też w nich nie chodzę :) Na koniec  kawałek skarpety, niestety następna z zbyt dużą ilością oczek więc Pan Mąż się załapie jak skończę to pokażę w całości bo fikuśną ma stopę. Trochę kombinuję jak przerobić te 86 oczek na moją nogę ale takie przeróbki raczej takim wzorom nie służą.
bardzo mi się spodobał wzór więc dziergam 
Oby cieplej było bo takie skarpety to raczej na plusowe temperatury .