W ostatnią niedzielę post się "nie napisał" bo ja zabalowałam popołudniową sobotę i trochę niedzieli :)
Było to może na początku marca jak skontaktował się ze mną kolega z liceum, że tworzy grupę naszej byłej klasy na "whatsapp" bo od dawna ma zamiar zorganizować spotkanie, termin ustaliliśmy na maj ale jak widomo zamknięto granice i mogliśmy się spotkać tylko w okrojonym gronie - było wyjątkowo sympatycznie i postanowiliśmy spotkanie powtórzyć.
W ostatnią sobotę spotkaliśmy się we większym gronie, spotkanie było na tyle udane, że postanowiliśmy spotykać się cyklicznie. W sumie nie ma się co dziwić bo miałam przyjemność uczyć się w towarzystwie wyjątkowo sympatycznych i kontaktowych osób a odchyły mamy wszyscy w normie :)
Do tych kilku linijek wyjaśnienia braku postu dołączyłam zdjęcia butków, które zrobiłam koleżance bo pomiędzy naszymi spotkaniami została babcią. Butki się spodobały i mam obiecane zdjęcia na stopach "docelowych" :)
Pamiętam jak widziałam je u Pimposhki i już wtedy wiedziałam, że jak będę miała okazję to je zrobię, jedyne co chodzi mi po głowie to bym je jakoś chciała udoskonalić by pozbyć się szycia - jak ja nie lubię zszywać dzianiny w dodatku takich mikroskopijnych rozmiarów.
Z rzeczy przyziemnych to stany magazynowe w sklepiku zostały uzupełnione, tym razem bez mieszanek bo jeśli zamawia się autorskie mieszanki to czeka się bardzo długo a tu jesień za oknami i czas myśleć o cieplejszych ubrankach.
Kupiłam cztery nowe produkty, trochę tak bez przekonania bo wszelkie włókna wiskozowe wzbudzają we mnie mieszane uczucia - niby pochodzenia roślinnego ale proces produkcji pozostawia wiele do życzenia. Włókna wiskozowe nadają się do przędzenia samodzielnego ale jak dla mnie jest to dodatek do wełny, który ma poprawić a nie pogorszyć jej właściwości. Na ile to prawda pewnie się przekonam jak uprzędę nitki z tych włókien ale najpierw muszę zdecydować z czym to wymieszać.
Pierwsze to włókno sojowe. Zostało wynalezione w 1937 roku przez Henry'ego Forda i otrzymało nazwę - wełna sojowa. To włókno było wówczas używane w tapicerce samochodowej, ale stało się ofiarą drugiej wojny światowej, a także pojawienia się nowych włókien sztucznych, które były tańsze w produkcji. Włókno zostało ponownie wynalezione w 1998 r. i promowane jako eko-włókno. Włókno sojowe jest raczej dodatkiem w mieszankach z innymi włóknami i na ogół nie jest używane samodzielnie. W połączeniu z kaszmirem lub wełną poprawia właściwości układania się i drapowania materiału, nadając produktowi wyjątkowy połysk i pomagając zmniejszyć tarcie / mechacenie się.
Właściwości chłonne są podobne do bawełny, dzięki czemu włókno jest chłodne. Jego wentylacja jest lepsza niż w przypadku bawełny. Włókno jest anty-ultrafioletowe i dlatego dobrze zachowuje barwione kolory i pod tym względem przewyższa wiskozę i jedwab. Jest mocniejsze niż wełna, bawełna i jedwab, ale nie poliester. Obecnie głównym producentem są Chiny.
Drugie z włókien to włókno miętowe jest to biodegradowalne włókno celulozowe nasycone proszkiem mięty pozyskiwanym z liści mięty pieprzowej.
Jest to włókno miękkie, złote, ma właściwości antybakteryjne i naturalne właściwości chłodzące.
Idealne do przędzenia i mieszania z włóknami takimi jak bawełna, jedwab, wełna i len.
Włókno perłowe to również biodegradowalne włókno celulozowe nasycone cennym proszkiem perłowym, który zawiera naturalne aminokwasy i pierwiastki śladowe. Jest to bardzo miękkie i błyszczące włókno. Włókno zapewnia naturalną gładkość i chłodzenie oraz doskonałe wchłanianie wilgoci.
Doskonale się farbuje, bardzo dobrze wchłania barwnik, dając wspaniałe odcienie farbowania z połyskiem. Włókno ma współczynnik ochrony przed promieniowaniem ultrafioletowym większy niż 30. Idealne do przędzenia i mieszania z takimi włóknami jak bawełna, jedwab, wełna i len.
Ostatnia z nowości to wełna, wprawdzie jest to merynos ale jednak to wełna :) Kupiłam z ciekawości merynosa falklandzkiego, ciekawe czy ten merynos będzie się różnił od pozostałych na razie wydaje się w czesance bardziej "sypki" i nie zauważam typowej dla merynosów "budyniowatości" ale dokładnie się wypowiem po konfrontacji przy kołowrotku. Ten, który będzie w sklepiku ma 20 - 22 mic wiec z tych bardzo miłych.
Kupiłam jeszcze kilka kolorów celem mieszania nowych battów, bo sobie nie mogę powierzyć farbowania po ostatnich ekscesach, chociaż o dziwo sweter wychodzi całkiem ładny. Specjalnie zrobiłam zdjęcie w namiocie bezcieniowym by uchwycić jak najwierniejszą kolorystykę i jak dla mnie jest wyjątkowo pięknie oby mój zachwyt trwał :)
Pozdrawiam Was niedzielnie z jesienią za oknem.