Blue Faced Leicester to runo, które zawsze będzie bardzo wysoko na mojej liście ulubionych run, śmiem twierdzić, że to runo pasuje mi do wszystkiego i we wszystkim - jedyny mankament to cena.
Bfl przędzie się idealnie ale to bfl jest z innej dostawy i od innego dostawcy. No i wyszło na to, że bfl niby to samo a jednak inne niż, to do którego zapałałam taką miłością.
Różnice są drobniutkie, naprawdę niewielkie bo połysk ten sam, sprężystość i miękkość też ale to sprowadzane z Anglii jest jednak trochę sztywniejsze, bardziej przypomina moher (co zresztą jest cechą charakterystyczną tego runa) to angielskie przędzie się też trochę lepiej, bez problemu utrzymuje się równą nitkę, a sam włos układa się falę.
Bfl sprowadzone z Niemiec jest bardziej puchate, bardziej podatne na filcowanie, dostawca podaje, że ma 22 mic, podczas przędzenia cały czas miałam jakieś nieodparte wrażenie, że gdzieś tam po drodze nastąpił jakiś mezalians i któraś z owieczek zaprzyjaźniła się z merynosem, bo włos jest w drobniejszą falę.
Wg książki "The Fleece and Fiber" gdzie opis runa odpowiada temu angielskiemu podają, że runo ma od 24 mic do 28 mic.
Chociaż najprawdopodobniej na te minimalne różnice w jakości runa ma wpływ miejsce hodowli oraz dieta tych owieczek ja dowiedziałam się, że przędzenie to wieczna przygoda :)
Myślałam, że ta magenta zdominuje kolorystycznie ten motek ale kolory są dość równomiernie rozłożone i żaden nie przeważa. Cudownie miękki, z pięknym połyskiem fraktal nazwałam sobie "Kapką szaleństwa" bo kolorystyka dość intensywna prawie czysta magenta złamana odrobiną czerni, do tego niebieski ale w wersji "gun metal" i morska zieleń to wszystko uczyniło motek w kolorystyce, która u mnie nie bywa.
Już w poprzednim poście nieśmiało wspomniałam, co rękawiczki mnie "nachodzą" a raczej tęsknota za rysowaniem drobnych wzorków - no i stało się dłubię sobie rękawiczkę. Powinnam dłubać dalej sweter dla PM ale jest już praktycznie cały kadłubek, brakuje części pleców od pach w górę, a że robiłam w okrążeniach to mam całkiem spory i bardzo ciepły kocyk - poczekam z nim na chłodniejsze dni.
Za to zupełnie solidnie, wręcz systematycznie czynię kolejne elementy okiennej koronki, przyrasta wolno bo to jednak drobiazgi i w dodatku elementy do łączenia ale myślę, że warto bo ten fragment już mi się podoba :)
Życząc udanego tygodnia pozdrawiam Was serdecznie :)