Opowieści o resztkach włóczkowych przewijają się od czasu do czasu przez wpisy na moim blogu, zawsze postrzegane są jako problem do pilnego rozwiązania. Tym razem bohaterami tego postu też są wszelkie pozostałości włóczkowe.
Z premedytacją piszę włóczka bo w składzie tych nitek jest gro wełny ale nie na 100%, jest sporo alpaki, jedwabiu, trochę nylonu, moheru a nawet włókna bambusowego. Wszystkie nitki oscylują rozmiarowo 100g - 420 m.
Ten rozmiar jest umowny bo oprócz typowych resztek po skarpetach (Lang, Fabel, Flora itp.) jest bardzo wiele nitek, które uprzędłam z myślą o czapkach, swetrach czy rękawiczkach. Kilka z kłębuszków wplecionych w ten niby szal pochodzi z jednego z pierwszych swetrów, który robiłam w stylu Fair Isle.
Te różnice materiałowe są nieznaczne ale jest kilka miejsc gdzie można zaobserwować rozbieżność w grubości nitki, no cóż taki urok rzeczy z resztek. Robi się z tego co się ma a nie z tego co by się chciało mieć :)
Pomimo dość sporych rozmiarów bo to prawie dwa metry długości i 17cm szerokości złożonego szala, bo tu nie ma lewej strony (a raczej jest w środku) - to i tak jakoś tych nieszczęsnych resztek nie ubyło. Wzór z jakiegoś starszego magazynu Rowan trochę zubożony bo w oryginale te środkowe oczka we wzorku są w trzecim kolorze mnie aż na taką ekstremę nie było stać. Zszywałam tradycyjnie bo kiedyś już robiłam taki "resztkowiec" i zostawiłam żywe oczka bardzo źle się to zbierało. Jedyna rzecz, która mnie dobijała to chowanie nitek, pomyślałam o takich resztkowych skarpetach ale dłużej bym chowała nitki niż robiła te skarpety - to najmniej przyjemne zajęcie przy dzierganiu jakie znam.
Zastanawiam się czy zrobienie takiego szala zaplanowanego, z tym samym motywem kolorystycznym też nie byłoby ciekawe, może coś takiego jeszcze zrobię :) Pomimo powtarzalności wzoru nie była to nudna praca bo samą zabawą było dopasowywanie następnych sekwencji kolorystycznych. Nie wszystkie paski do końca "grają" ale te drobne zgrzyty dodają całości smaczku. Druty 2,75 moje ulubione bambusy ChiaoGoo. Myślałam że będę używać z większą przyjemnością oliwnych bo są takie stynowo-gładkie w dotyku i na tyle twarde, że się nie odkształcają jak bambus ale ta ich sztywność powoduje, że pękają a przy ich cenie serce może boleć.
Zdjęcia ogrodowe zrobił PM bo z kilkunastu zrobionych zdjęć przeze mnie jedyne nadające się do umieszczenia w internecie ładnie prezentuje ścianę za mną.
Pozdrawiam Was niedzielnie