niedziela, 30 października 2022

Wspomnienie lata

Letnią porą zaczęłam robić top z recyklingowej bawełny oferowanej przez Drops'a ale jakoś tak w sierpniu zrobiło się chłodno a ja straciłam zainteresowanie kontynuacją. Do zakończenia zostało naprawdę niewiele tylko dekolt z przodu ale nie mogłam się za to zabrać. Teraz kiedy już serdecznie mam dość ciągle tych samych skarpet powielanych z bezwzględnością stempla postanowiłam sprawę zakończyć.
 


Sam top prosty, jedynie boczki ozdobne - tył i przód to prawe oczka ale ażurowe boki z czegoś zupełnie spokojnego robią ubiór przynajmniej delikatnie zwracający uwagę.
 



Patrząc z przodu i tyłu widzi się rzędy prawych oczek i tylko listwa wzoru kończąca się na ramionach zdradza, że jest coś więcej. Tył również posiada tę listwę wzoru ale sam wzór jest ukryty po bokach, piszę z premedytacją "ukryty" bo w przeciwieństwie  do manekina ja mam ręce :)



Sam pomysł mi się od dawna podobał by ozdobić wzorem tylko część dzianiny i to tą najmniej eksponowaną taki smaczek. Inną sprawą jest czy da się w tym chodzić bo pomimo, że to bawełna to jednak dość gruba więc w te naprawdę ciepłe dni może być problematycznie. Ażur po bokach super przewiewności nie zapewni a z wiekiem staję się coraz bardziej drażliwa na ukazywanie golizny a tym bardziej bielizny, więc kto wie czy top nie skończy jako kamizelka na jakiejś bluzce. 




Kupiłam siedem motków zostało mi półtorej, myślałam o dodaniu krótkiego rękawka ale muszę jeszcze to przemyśleć bo może się okazać, że taki dziurawy po bokach T-shirt zupełnie nie jest w moim stylu. Na razie patrzę sobie na to i planuję jak ubiorę do białych lnianych spodni w bardzo ciepły letni dzień. Zdjęcia na manekinie bo pomimo dwudniowego suszenia w dalszym ciągu bawełna jest wilgotna, na zewnątrz jest ciepło więc dogrzewamy tylko sporadycznie a to jednak za mało by leżący na płasko udzierg wysechł a nie miałam odwagi powiesić na sznurku na dworze. 



Z danych technicznych to druty na ściągacz 2,75 reszta na nr 3, wzór z japońskiej książki oraz 5,5 motka Drops love you 9. Mam tej włóczki jeszcze kilogram w innym kolorze z myślą o sukience na lato ale nie do końca jestem teraz pewna swego wyboru może okazać się zbyt ciepła. 
Nie obeszło się bez strat przy dzierganiu złamałam drut nr 3 z moich ulubionych bambusowych ChiaoGoo chciałam od razu kupić nowe ale nie ma, więc kupiłam oliwne ze stałą żyłką (nie to nie były moje jedyne druty w rozmiarze 3 ale inne są uwiezione w niedokończonych obiektach :)



Jak to bywa kupowanie samych drutów czy pojedyńczego  motka jest bardzo nieekonomiczne jak to zauważyła pod ostatnim wpisem Danonk więc skończyło się na drutach i motku bo kolory do mnie przemówiły ciekawe co do mnie będzie szeptać jak dokręcane druty się pojawią.




Ufarbowałam na jednolity kolor a przynajmniej tak się starałam ufarbować 200 g merynosa 23 mic i 200 g jedwabiu tussah. Kolor to mieszanka dwóch barwników "Navy Blue" i "Gun Metal" na zdjęciu wyszedł trochę intensywnie, w oryginale jest bardziej stłumiony nie taki niebieski. Od dłuższego czasu mam zamiar zrobić sobie kardigan ale taki nietypowy, ma to być raczej zapinany sweterek na gołe ciało w dodatku bogato zdobiony wzorami z japońskiej książki - taka koronkowa bluzka. Zrobię próby i będę myśleć robiąc skarpety czy jest to coś co mnie uszczęśliwi bo połacie drobnego wzoru mogą okazać się przytłaczające. 

Pozdrawiam Was niedzielnie 


niedziela, 16 października 2022

Czapka


Jest taka rzecz, którą robię namiętnie ale w niej nie chodzę, no może sporadycznie jak PM z wyrzutem patrzy jak na ziąb z gołą głową chcę się wybrać. Mam czapek naprawdę sporo, robię je z prawdziwą przyjemnością wręcz z namiętnością ... i układam w sosik na półce w szafie tuż obok rękawiczek :) Nie trafiłam jeszcze na czapkę idealną ale trwam w tych poszukiwaniach konsekwentnie.




Ufarbowane resztki Bfl z moherem zmieniłam w motek dość grubej tradycyjnej 3-nitki. Czesanka miała kilka wyraźnych kolorów ale już podczas przędzenia zadbałam o to by kolory jak najbardziej się wymieszały i powstał motek kolorystycznie jednolity niejednolicie. Trochę podobny do fraktalowego wykończenia przędzy lecz tylko trochę. 



 
Ta jego ostrość została stłumiłam jeszcze, poprzez dodanie nitki moheru z jedwabiem w kolorze curry. Trochę mnie martwiło to, że czapka będzie sztywno-śliska bo moher ma zerową sprężystość a runo Bfl porównywane jest właśnie do moheru więc też tej sprężystości nie ma za wiele.



Czapka jest we wzór bez wzoru no chyba, że pasek oczek ryżowych można uznać za jakiś wzór ale nie chciałam tracić subtelnych maźnięć koloru w jakiejś plątaninie warkoczyków. W oczkach ryżowych pięknie połyskuje blask moheru a prawe oczka mienią się barwami otulone meszkiem z Kid Silk'a.


Czapka pomimo braku ściągacza trzyma się głowy i jest wyjątkowo miła i ciepła, z daleka wpada w rudości i dopiero z bliska widać, że ma tysiące drobinek koloru. 


Wzór gdzieś kiedyś mi mignął w internecie a do czegoś takiego nie trzeba wzoru po prostu robi się na okrągło i na końcu zbiera :) Takie nic a mnie sprawiło sporo radości bo tygodnie upływają mi na zaopatrywaniu rodziny w skarpety. 

Zwykłe bez udziwnień, we wszelkich rozmiarach, bez kolorystycznych fanaberii, para za parą produkuję skarpety. Jedyne co je łączy to sposób robienia - od palców, powoli zaczynam popadać w odrętwienie tą jednostajnością wyrobów ale zimne dni nieuchronnie nadciągają a lista chętnych nie wiele się skróciła. 




Dla mojego ojca robię skarpety w rozmiarze 45 a gdybym mu pozwoliła na wymysły to robiłabym kolanówki, nie cierpi zbyt krótkich skarpet i zawsze pyta czy nie miałam już więcej włóczki bo mogły być trochę dłuższe. 


Jeszcze pewnie nie raz wyląduje tu zdjęcie zwyklaków ale takie życie dziewiarki - nie zawsze robi się cuda :)
Kupując motek moheru do czapki kupiłam kilka motków Flory bo promocyjna cena mnie skusiła, bo po ostatnim szaliku wymyśliłam, że mogłabym powtórzyć ale z mniejszą ilością kolorów, bo włóczki mam  za mało... pewnie popatrzę na kolory i schowam do szafy na później bo będę robić skarpety. 


Teraz pomiędzy skarpetami staram się skończyć bawełniany top co go latem zaczęłam ale dopadła mnie zaraza i nie dałam rady doprowadzić do finału. Powoli też patrzę co należałoby uzupełnić w wełnianym sklepiku przed zimą i czy są jakieś nowe runa, które chętnie bym poznała. Nic tak mnie nie ekscytuje ja nowy gatunek runa lub włókna - no jeszcze książki mają taką moc. 

Pozdrawiam Was niedzielnie.