niedziela, 20 grudnia 2020

Świąteczne skarpety

Kilka dni temu w Onecie był artykuł o najbardziej nietrafionych i niechcianych prezentach świątecznych. Na pierwszym miejscu były pieniądze, bony upominkowe a na trzecim skarpety, reszty nie pamiętam ale te skarpety to mnie trochę zasmuciły. Bo jak to tak, robisz takie ze dwa tygodnie a może i lepiej, ślepiąc wieczorami bo to jedyna chwila kiedy masz trochę czasu. Już nie wspominając, że by było oryginalnie to wzór dopasowujesz sama, wyliczasz te oczka, dzielisz i mnożysz, patrzysz gdzie dodać, gdzie ująć i potem czytasz, że skarpety to prezent niechciany i nielubiany. Potem sobie pomyślałam ale mało kto dostaje ręcznie robione skarpety :)


skarpety są równe, to niechęć dziecka do robienia za manekin

Zrobiłam skarpety dla ojca, rok temu zrobiłam mu podobne i okazało się, że pomimo ugruntowanych upodobań do zwykłych z gryzącej wełny, te stały się ulubione i noszone od święta bo szkoda, bo się za szybko znoszą. Skoro tamte tak dobrze się sprawują to pomyślałam zrobię następne będzie miał na zmianę i nie tylko na wielkie święta ale też na mniejsze świętowanie :) 


Wzór z książki o łotewskich rękawiczkach, stopa z książki o skarpetach, zwieńczone wzorem  z książki z wzorami Fair Isle, stopa na 84 oczka, wzór u góry zbierany po bokach by pasował.  Tym razem również skarpeta robiona od palców, oczka dobierane na klin z zachowaniem ciągłości wzoru stopy, przechodzi płynnie w piętę, która kończy się dość wysoko.  Skarpety na nogach mego dziecka a on długością stopy dorównuje dziadkowi ale ma znacznie szczuplejsze odnóża. 


Skarpety w rozmiarze 44-45 więc okazało się, że jeden motek wspomnianej we wcześniejszych postach włóczki Arwetty zakupionej u Makunki zupełnie nie wystarczy. Mogłam kombinować z tym co mam ale jakże przyjemnie było dokupić ten brakujący motek i jeszcze te kilka, które wpadły do koszyka. 
Z danych technicznych to włóczka: Arwetta w kolorze charcoal, do tego jasno niebieska Flora oraz jej resztki w szarościach w pasku wzoru na górze, druty 2,25 i 2,5. Coraz bardziej mi się podoba robienie skarpet od palców jedynie ta pięta dość kłopotliwa przy wzorze wrabianym. 
Mam nadzieję, że obdarowany skarpetami na świata ojciec będzie równie zadowolony co w zeszłym roku. 



Święta zapowiadają się bardzo izolacyjnie więc postanowiłam powoli zabrać się za rozrysowanie wzoru na czapkę PM ale najpierw muszę uprząść trochę wełny bo jedyna słuszna czapka to Bfl + Corriedale, wszystkie następne czapki, które robiłam były z włóczki sklepowej więc może to też miało wpływ na niechęć do nich. 
PM zrobił mi nowe gadżety do sklepiku takie owieczkowe zawieszki, miarki już były  ale te są z nową szatą graficzną no i notesy. Miarki po nowym roku trafią do sklepiku na razie dodaję do większych zamówień, owieczkowe zawieszki wrzucam aż nie braknie :)




Notesy są bardziej dla dziewiarki niż prządki bo motywem zamiast kratki jest oczko prawe, pewnie że wzoru na sweter na tym nie wyrysujemy ale już szlaczek do skarpetki tak :) Zauważyłam takie w ofercie u IK pokazałam PM no a dla plastyka zrobienie czegoś takiego to chwilka i mam, a skoro ja mam to Wy też :)





Pozdrawiam Was niedzielnie 

 

niedziela, 13 grudnia 2020

Komercja



Dziś nic ciekawego nie napiszę oprócz informacji, że w sklepiku do końca roku darmowa dostawa. Może jakaś prządka zapragnie święta spędzić przy kołowrotku skoro wielkich rodzinnych uroczystości nie będzie nam dane w tym roku celebrować. A może ktoś nie wiedząc czym uszczęśliwić prządkę wpadnie na pomysł kupna czesanki - w sumie to powodów na zakup wełny znalazło by się całkiem sporo:) A ja skoro chociaż trochę mogę zachęcić to proponuję darmową dostawę. 




 Następny post będzie bogatszy o następne skarpety i jeszcze kilka  innych rzeczy, które chodzą mi po głowie :) Dzisiaj komercja w czystej postaci. 

Pozdrawiam niedzielnie. 

niedziela, 6 grudnia 2020

Prezenty

Marny to rok, nawet nie chodzi mi w tej chwili o sytuację ekonomiczną i zawodową ale o kondycję mojego zdrowia psychicznego, ciągły niepokój w trosce o zdrowie nie tylko swoje ale reszty rodziny może wykańczać. Na takie spadki nastroju najlepsze są drobne "pocieszacze" w postaci prezentów, drobiazgi w połączeniu z pasją mogą skutecznie umilić i odwrócić uwagę od  ponurej rzeczywistości. Niektóre prezenty zrobiłam sobie sama ale dostałam też prezent niespodziankę bo zapisałam się na Mikołajkową wymianę w grupie na FB. Dzisiejszy wpis będzie o drobiazgach, które radują mnie i ratują od marazmu.



"Prezenty", które robię sobie przynoszą mi radość ale ileż jest radości z prezentu niespodzianki to wiedzą tylko dziewiarki, które w zabawie biorą udział. Oby wszystkie dziewiarki były tak bogato obdarowane przez Mikołaja :)
Prezentem miało być 100g włóczki (podaje się preferencje co do niej by Mikołaj miał łatwiejszy wybór) - ja dostałam 200 g. Włóczka pochodzi z oferty sklepiku Włóczki Warmii - tylko ja wiem ile razy przeglądałam ich włóczki ale stałe embargo na ich nadmiar mnie powstrzymywał przed zakupem :( 
I tak jakby Mikołaj czytał w moich myślach mam włóczkę z tego sklepiku w moich kolorach w dodatku w tweedowym wykończeniu - czyż może być lepszy prezent :) 
A to nie wszystko, dostałam zestaw aromatycznych herbat i stosowny do nich kubek o zimowej tematyce oraz markery dziewiarskie i kartkę pełną ciepłych słów i jak tu się nie uśmiechać patrząc na te cuda :)
Bardzo dziękuję za tak wspaniały prezent ! Weroniko ślę pozdrowienia :)




Następne prezenty nie są tak ekscytujące bo zrobiłam sobie je sama ale też miłe, w połowie października kupiłam następną książkę o skarpetach - z powodu pandemii przyszła  w zeszły piątek. Tym razem trochę ambitniejsze projekty  skarpet bo w oparciu o sztukę Op-Art.
PM od razu zapowiedział chęć posiadania nie skarpet ale czapki z adaptacją grafiki Escher'a czyli jak to u mnie bywa kupiłam książkę z gotowymi wzorami by je przerabiać :D Na pewno jakieś skarpety z niej powstaną ale zaczynam się obawiać, że niektóre książki cieszą mnie przez to, że je mam i mogę przeglądać. 



W oparciu o nowo poznaną technikę dziergania skarpety od palców z klinem, rozrysowałam wzór na skarpety dla ojca. Wzór to adaptacja z książki o łotewskich rękawiczkach (w sam raz na skarpetę bo 84 oczka w obwodzie). Wiedziałam, że jak tylko utrwalę technikę powstawania takiej skarpety to dam radę sama rozrysowywać wzory na skarpety od palców. 



A skoro mowa o prezentach to nie mogłam się powstrzymać przed zakupami w sklepiku Makunki włóczka na skarpety jest tam w tylu kolorach a ja jeszcze nigdy nie robiłam z "Arwetty". Uzasadniłam sobie ten drobny prezent, że nie jest tak do końca dla mnie. Muszę zrobić tych skarpet dość sporo więc korzyść podwójna ja poznam włóczkę a przy okazji obdaruję kilka osób skarpetami :)  - no i jak długo można robić z resztek :D


Kolorystyka bardzo nieoczywista tych motków ale ja lubię tego typu melanż, bo kolor niby jednolity a jednak ma niuanse. Bardzo trudno było mi zdecydować, które kolory chcę bo tych melanży jest tam kilka więc wybrałam morskie odcienie, granit, rozwodnioną wiśnię a grafit już się przerabia w ojcowskiej skarpecie. Wpadł mi jeszcze w oko motek moheru w kolorze zbliżonym do indygo i myślę, że niedługo zrobię czapkę bo jakiś przerywnik pomiędzy skarpetami musi być. Do tych motków dostałam eleganckie markery :)  Motki "Arwetty" mają wyciągniętą nitkę ze wnętrza motka i jak ktoś dzierga tak zaczynając motek to tu jest łatwiej, bo nie trzeba jej "łowić" ze środka. 
Skoro mowa o skarpetach to następne całkiem proste już skończone, muszę jeszcze zamoczyć, uformować i jak wyschną to do pary z kwiecistymi z poprzedniego wpisu pojadą w świat. 



 

Pozdrawiam Was niedzielnie z życzeniami drobiazgów, które umilą i pozwolą przetrwać z nadzieją na lepsze :)