niedziela, 20 marca 2022

i dalej to samo ...

Zaczynam sama się sobie dziwić, cóż to mnie dopadła za masowa produkcja skarpet. Właściwie nie zanosi się na to, że przestanę bo na drutach mam już następną parę a po głowie chodzą z trzy kolejne. To nic, że jeszcze po drodze mam chęć na rękawiczki. Skończyłam prząść Bfl w wersji szarej i zamierzam z nich zrobić takie zupełnie proste w formie rękawiczki palczaste:)


Białe skarpety na zdjęciach to wspomniana wcześniej moja mieszanka Polwarth'u, jedwabiu, bielonego lnu i nylonu. Skarpety niewielkie na nogę 36-37 dla PT. Sama sobie kiedyś robiła skarpety z własnoręcznie  przędzionej wełny ale od pewnego czasu ma problemy i to dość poważne ze wzrokiem, robienie na drutach miast przynosić ukojenie drażni ją bo gubi oczka. Przędzie jeszcze ale czy wróci do drutów, pomimo lekarskich zapewnień o skuteczności nowej kuracji tego nie wiem. 



Trudno mi powiedzieć czy ją ucieszyły skarpety czy bardziej dobiły ukazując niemoc ale dziękowała mówiąc, że takich nigdy nie zrobiła i nie zrobi (co akurat jest prawdą bo robiła tylko proste bez wzorów). Sama włóczka jest w skarpecie wyjątkowo miła ale len też wyczuwa się pod palcami, motek był sporych rozmiarów więc te kolejne co mam na drutach to właśnie ta włóczka.


W poprzednim wpisie pokazałam skarpety w pastelowych kolorach, włóczka która została z powodzeniem starczyła na następną parę. Kiedyś w internecie trafiłam na wzór przypominający kratkę, narysowałam na kartce i włożyłam w książki, szukając wzoru na te skarpety kartka się znalazła no i skarpety powstały. 



Dla mnie to podwójna korzyść bo wprawne oko pewnie już dostrzegło, że te skarpety boczne oczka mają dodawane na stopie przy pięcie (ten trójkąt z pasków) a nie tradycyjnie po bokach. Oczywiście niewiele to zmienia w samej konstrukcji skarpety ale mnie była ta wiedza potrzebna bo niekiedy cięcie wzoru po bokach dodawanymi oczkami psuje ogólne wrażenie. Tu wzór gładko otula stopę a niezbędny dodatek oczek jest ukryty pod spodem.   




Z efektu jestem zadowolona, mam zamiar to powtórzyć, bo mam kilka takich wzorów, które stracą na swym uroku jak będę wstawiać im kliny po bokach. Ta para skarpet jak te poprzednie pastelowe też idzie do ludzi :) Niekiedy robiąc skarpety zastanawiam się ile właściwie mam tych ludzi od skarpet i niby niewiele ale jednak tych skarpet trochę robię :)




Na całkiem przyzwoitym etapie jest też sweter z grafitowego merynosa, robi się dobrze. Nudzi mi się przy monotonii prawych  i lewych oczek ale cała zabawa polega na tym, że przy tym kolorze ta prostota jak najbardziej mi pasuje. Jakbym się bardzo postarała to może jeszcze w jakiś chłodny dzień zbliżającej się wiosny mogłabym się w nim gdzieś wybrać. Wprawdzie przede mną to co najtrudniejsze, wzorki które sama na podstawie zdjęcia i książek narysowałam,  dopiero robiąc je dowiem się czy coś z tego będzie czy tylko prucie, ponowne rysowanie i liczenie :)


Popełniłam jeszcze zakup książki (bo mało ich mam:) jestem z niej zadowolona tak ja z poprzedniej z japońskimi wzorami, ma to co dla mnie najważniejsze czyli diagramy, wszystko przejrzyste, może nie wszystko nadaje się na skarpety ale te, które robię mają wzór właśnie z tej książki. 


 Kusi mnie farbowanie chyba jakaś zmiana nastąpi i kto wie po miesiącach stagnacji i w tym temacie coś drgnie. 

Pozdrawiam Was niedzielnie. 

niedziela, 6 marca 2022

Pastelowe skarpety


Nie mam ochoty pisać o tym o czym wszyscy mówią z przerażeniem, słucham "Braci Karamazow" może z tego się dowiem co to za ludzie, którzy wojnę czynią :(  
Napiszę za to o skarpetach, które powstały z motków, które z taką przyjemnością ostatnio przędłam. 



Nitki to tak jak już pisałam wcześniej, resztka merynosa wymieszanego z nylonem w bieli, oraz różne pastelowe kolory mieszane przeze mnie na drumku również z dodatkiem nylonu. Nitek jest na tyle, że zaczęłam następną parę w tej kolorystyce ale wzorek inny bo jednak szybko się nudzę przy tym samym.





Skarpety są zrobione wg wzoru z książki Op-Art Socks, i chyba wykorzystałam wszystkie wzory, które mi się w tej książce podobały  - dwie czapki dla PM (wzory przerobione) no i te skarpety. Stopa skarpety ma całkiem miłe dla oka kratki ale pomimo uwagi i tak trochę za mocno pościągałam spodnią nitkę. 



Skarpety zrobione na 63 oczka, rozmiar na moje oko 37- 38 nie są dla mnie pójdą do ludzi :) Stąd też wszystkie zdjęcia na płasko bo u mnie nikt nie ma tak drobnej stopy. Druty nr 2 wspomniane ostatnio Lykke Driftwood. 


Kolorystyka narzuca raczej sypialne zastosowanie tych skarpet ale ostatnio widziałam, że Mohito jakieś sweterki w pastelowych barwach na wiosnę promuje więc kto wie może skarpety nawet z obecną modą się zgrały. Na pewno zgrały się z kolorem dywanu, który posłużył za tło bo jedynie tam światło jako tako dopisywało :) Na białej serwecie kontrast kolorów jest dość duży a te skarpety mają bardzo delikatną kolorystykę. 
Zrobiłam też parę skarpet z ostatnio pokazywanego białego Polwarth'u, lnu i jedwabiu pokażę w następnym wpisie bo opis włóczki powstałej z tego połączenia też godny kilku słów. 


Uprzędłam pięć motków grafitowego merynosa, o samej nitce i czesance mam zamiar napisać podczas prezentacji swetra, który z niej powstaje. 



Zrobiłam próbę policzyłam oczka, zmierzyłam sweter podobny do tego co mam zamiar zrobić... no i nabrałam oczka i zaczynam robić, włóczka ma 16 WPI, spokojnie można robić na drutach 3,75, jedynie ściągacz zrobię na 3,5. Wzór na sweter, który posłużył mi za inspirację jest do kupienia ale popatrzyłam na zdjęcie i doszłam do wniosku, że nie kupię bo i tak zawsze przerabiam po swojemu a trzy romby i cztery oczka krzyżowane w plecionkę wzdłuż rękawa są w każdej książce ze wzorami, którą posiadam. Zrobię po swojemu popatrując na zdjęcie co wyjdzie to wyjdzie, niepowodzenie jak się przydarzy to spruję i poprawię ale więcej będę miała satysfakcji, że dałam radę bez szczegółowej instrukcji. 


Na razie sama nie mogę się nadziwić, że tak siadłam i uprzędłam prawie 500 g  włóczki, tradycyjnej 3- nitki. Motki dość równe w grubości, jednolite ponad 90 g  każdy i oby starczyło na sweter :) Bo jak się ciągiem przędzie jedno, to zachowanie jednolitości jest bardziej prawdopodobne niż próba doprzędzenia po jakimś czasie.  Włóczka jest miła, delikatna, sprężysta jak to merynos ale kolor to coś pięknego :)




Na kołowrotku mam Bfl w szarości i tu też jestem pełna zachwytu może nie nad kolorem ale samym runem bo to jednak całkiem inne przędzenie niż merynos - o tym też pewnie napiszę bo o czym tu pisać by nie eskalować złych myśli.


Pozdrawiam Was niedzielnie 

P.S. tak mnie naszło, że w obliczu nowej rzeczywistości takie podstawowe umiejętności jak zrobienie skarpet, rękawiczek, uszycie czegoś ugotowanie od podstaw a nie z torebki nabierają innego znaczenia...