Marny to rok, nawet nie chodzi mi w tej chwili o sytuację ekonomiczną i zawodową ale o kondycję mojego zdrowia psychicznego, ciągły niepokój w trosce o zdrowie nie tylko swoje ale reszty rodziny może wykańczać. Na takie spadki nastroju najlepsze są drobne "pocieszacze" w postaci prezentów, drobiazgi w połączeniu z pasją mogą skutecznie umilić i odwrócić uwagę od ponurej rzeczywistości. Niektóre prezenty zrobiłam sobie sama ale dostałam też prezent niespodziankę bo zapisałam się na Mikołajkową wymianę w grupie na FB. Dzisiejszy wpis będzie o drobiazgach, które radują mnie i ratują od marazmu.
"Prezenty", które robię sobie przynoszą mi radość ale ileż jest radości z prezentu niespodzianki to wiedzą tylko dziewiarki, które w zabawie biorą udział. Oby wszystkie dziewiarki były tak bogato obdarowane przez Mikołaja :)
Prezentem miało być 100g włóczki (podaje się preferencje co do niej by Mikołaj miał łatwiejszy wybór) - ja dostałam 200 g. Włóczka pochodzi z oferty sklepiku Włóczki Warmii - tylko ja wiem ile razy przeglądałam ich włóczki ale stałe embargo na ich nadmiar mnie powstrzymywał przed zakupem :(
I tak jakby Mikołaj czytał w moich myślach mam włóczkę z tego sklepiku w moich kolorach w dodatku w tweedowym wykończeniu - czyż może być lepszy prezent :)
A to nie wszystko, dostałam zestaw aromatycznych herbat i stosowny do nich kubek o zimowej tematyce oraz markery dziewiarskie i kartkę pełną ciepłych słów i jak tu się nie uśmiechać patrząc na te cuda :)
Bardzo dziękuję za tak wspaniały prezent ! Weroniko ślę pozdrowienia :)
Następne prezenty nie są tak ekscytujące bo zrobiłam sobie je sama ale też miłe, w połowie października kupiłam następną książkę o skarpetach - z powodu pandemii przyszła w zeszły piątek. Tym razem trochę ambitniejsze projekty skarpet bo w oparciu o sztukę Op-Art.
PM od razu zapowiedział chęć posiadania nie skarpet ale czapki z adaptacją grafiki Escher'a czyli jak to u mnie bywa kupiłam książkę z gotowymi wzorami by je przerabiać :D Na pewno jakieś skarpety z niej powstaną ale zaczynam się obawiać, że niektóre książki cieszą mnie przez to, że je mam i mogę przeglądać.
A skoro mowa o prezentach to nie mogłam się powstrzymać przed zakupami w sklepiku Makunki włóczka na skarpety jest tam w tylu kolorach a ja jeszcze nigdy nie robiłam z "Arwetty". Uzasadniłam sobie ten drobny prezent, że nie jest tak do końca dla mnie. Muszę zrobić tych skarpet dość sporo więc korzyść podwójna ja poznam włóczkę a przy okazji obdaruję kilka osób skarpetami :) - no i jak długo można robić z resztek :D
W oparciu o nowo poznaną technikę dziergania skarpety od palców z klinem, rozrysowałam wzór na skarpety dla ojca. Wzór to adaptacja z książki o łotewskich rękawiczkach (w sam raz na skarpetę bo 84 oczka w obwodzie). Wiedziałam, że jak tylko utrwalę technikę powstawania takiej skarpety to dam radę sama rozrysowywać wzory na skarpety od palców.
Kolorystyka bardzo nieoczywista tych motków ale ja lubię tego typu melanż, bo kolor niby jednolity a jednak ma niuanse. Bardzo trudno było mi zdecydować, które kolory chcę bo tych melanży jest tam kilka więc wybrałam morskie odcienie, granit, rozwodnioną wiśnię a grafit już się przerabia w ojcowskiej skarpecie. Wpadł mi jeszcze w oko motek moheru w kolorze zbliżonym do indygo i myślę, że niedługo zrobię czapkę bo jakiś przerywnik pomiędzy skarpetami musi być. Do tych motków dostałam eleganckie markery :) Motki "Arwetty" mają wyciągniętą nitkę ze wnętrza motka i jak ktoś dzierga tak zaczynając motek to tu jest łatwiej, bo nie trzeba jej "łowić" ze środka.
Skoro mowa o skarpetach to następne całkiem proste już skończone, muszę jeszcze zamoczyć, uformować i jak wyschną to do pary z kwiecistymi z poprzedniego wpisu pojadą w świat.
Pozdrawiam Was niedzielnie z życzeniami drobiazgów, które umilą i pozwolą przetrwać z nadzieją na lepsze :)
Witam Karino piękne prezenty. Książkę o skarpetach też mam. Pozdrawaiam
OdpowiedzUsuńWitaj Moniko :) książki o skarpetach są zawsze dobrym pomysłem by posiadać :D
UsuńUściski