niedziela, 17 stycznia 2021

Siedzę sobie

Od czasu jak praktykuję jogę, a jest to kilka ładnych lat, wiem że źle siedzę przy przędzeniu. Siedziałam na starym kuchennym taborecie, który może był kiedyś dobry ale od dłuższego czasu przy dłuższym przędzeniu pokazywał mi gdzie mam nerw kulszowy. Od kilku sezonów rozglądałam się za czymś ciekawym na targu staroci,  chociaż krzeseł i stołków wszelakich tam nie brakuje, to niestety niczego nie było co zadałoby egzamin przy przędzeniu. Doszłam do wniosku, że jeśli przędzenie nadal ma być dla mnie przyjemnością to nie mam innego wyjścia i zaopatrzyć się w stosowne ku temu siedzisko, a że były moje urodziny to rodzina kupiła mi stołek do przędzenia od Kromskich :)
Teraz moje oba guzy kulszowe są odpowiednio podparte a nerw nie jest uciskany, ja jestem bardzo zadowolona - jedynie kot kręci nosem bo na starym taborecie przesiadywał przyglądając mi się jak gotuję a ten na razie jest mu "obcy" :) Stołek w jasnym wykończeniu bo po latach upodobania kolorystyczne też ulegają zmianie - kołowrotek  zostaje w tym kolorze bo się rozumiemy bez słów :) 



 Bardzo szybko stołek wypróbowałam bo uprzędłam nitki na skarpety, skarpety będą dla mnie, całkiem proste, możliwie jak najcieńsze by wchodziły do zimowych kozaków.  Motki w kolorach szarości, rdzy, pomarańczy, rudości i kilku nitek bieli. Od dawna nie wykańczałam przędzy sposobem navajo ale ta aż się prosiła, sama nie wiem ale namieszałam na drumku przejścia tonalne i tak to przędłam jedynie trzecia nitka jest pomieszana ale ona właściwie zbędna jest bo to co leży w motkach na skarpety starczy.





Skarpety będę zaczynać już na dniach ale najpierw skończę czapkę dla PM,  przyrasta jej powoli bo mam za krótkie żyłki w drutach 2,5 a nie chce mi się kombinować na 5 bo mam tylko13-sto  centymetrowe w rozmiarze 2,5 a w czapce 175 oczek. Pewnie za tydzień będzie gotowa wtedy opiszę dokładnie.
 


Skończyłam czarne "prawie" rękawiczki, pokazuję tylko jako udokumentowanie rzeczy skończonej bo są tak proste, że prościej się nie dało po prostu ściągacz i dżersej. Dzianina powstała z motka włóczki Flora oraz tej czarnej cienkiej nitki alpaki, którą w tym celu uprzędłam - druty na ściągaczu 1,75 reszta na 2. 




Mój syn powiedział : "takie świetne rękawiczki,  w jedynie słusznym kolorze tylko palce byś dokończyła"  :) 




Mam zaczętą również czapkę dla siebie ale muszę pruć, bo przez tą bolącą wątrobę, która jest bolącą nerką pomyliłam się, a ja nie cierpię pruć. Pewnie do końca zimy się z nią uporam ale teraz mnie złości.



Na temat obolałych nerek nic się nie dowiedziałam bo mój lekarz jest na kwarantannie a ten w zastępstwie posłał na inne badanie, które będzie dopiero pod koniec miesiąca, na wszelki wypadek nie szaleję z jedzeniem bo a nuż to jednak wątroba :))

Pozdrawiam Was niedzielnie z takim śniegiem i mrozem, że aż nie wiem jak to skomentować - odzwyczaiłam się od takiej zimy :)

11 komentarzy:

  1. Sporo prac nam pokazalas,wszystkie sa swietne,pozdrawiam i zycze duzo zdrowia

    OdpowiedzUsuń
  2. Kręgosłup, krzesełko... oj... masz Ty rację, mądra Kobieto. Cóż... ja to teraz jeszcze Cię podziwiam za jogę. Do tej pory za wełniane dokonania, teraz i za tę jogę, bo ja tylko gadam... A ruszać się muszę, to też kręgosłup od tego 'homeoffica' i pracy w domu przy stole, to już o swoje się dopomina.
    Trzymam kciuki, za Twoje badania i leczenie, oby szybko było to już mało fajnym wspomnieniem.
    Pozdrawiam gorąco (przez te mrozy !)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osoby, które maja szczęście cieszyć się towarzystwem psa nie muszą uprawić jogi bo dziennie robią kilometry spacerowe i to bez przerwy na weekend :D

      Praca przy komputerze i hobby wszystko na siedząco nie mam wyjścia muszę ćwiczyć bo kręgosłup już od dawna mi sygnalizuje, że nie jest dobrze.
      Uściski

      Usuń
  3. Moja babcia miała kiedyś taki kołowrotek. Ostatnio, jak byłam na wsi, to próbowałam go odnaleźć, bo a nóż widelec najdzie mnie kiedyś ochota i nauczę się go obsługiwać, ale niestety go nie odnalazłam... Chyba zaginął po tych wszystkich remontach i renowacjach.
    Oj, kręgosłup to poważna sprawa. Trzeba o niego dbać.
    Zdrówka życzę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele prządek właśnie tak zaczyna, widzą coś w sieci, przypominają sobie o babcinym kołowrotku i łapią bakcyla :)
      Jak ma się już jakąś pasję to szybko można nabyć nową - osobiście polecam, bardzo przyjemne hobby :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. super taborecik i robótki - podziwiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo zdrówka !!! Uściski przesyłam i serdeczności <3

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja już kilka lat na ten stołek patrzę, testując wciąż nowe krzesła i fotele i uwierzyć nie mogę, że to to może być wygodne... Można na tym prząść pół dnia oglądając serial?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie da się a na pewno nie pół dnia, ja nie pamiętam kiedy tyle siedziałam przy kołowrotku :)
      Na ten krótki około godzinny czas jest mi na nim bardzo wygodnie bo nie uciska nerwu kulszowego ale mam też nawyk trzymania się prosto bo przy pogarbionych plecach zaczyna mnie boleć kręgosłup :(
      Najlepiej mi się siedzi w fotelu przy komputerze ale on jest specjalnie skonstruowany dla graczy czyli dopasowany do wagi, wzrostu i ma wszelkie podparcia dla kręgosłupa tylko jakoś nie wyobrażam sobie w nim prząść :))

      Usuń