niedziela, 23 czerwca 2019

Motek i skarpety

Niektóre czesanki muszą swoje   "od-leżakować", z wielką tęsknotą wspominam okres, kiedy to po farbowaniu z ledwością wyschło i od razu wskakiwało na kołowrotek. Dawno minione i zamierzchłe to były czasy, teraz wszystko ma swój termin kilku miesięczny,  prawie jak z wizytami u lekarzy :( 


Nitka, którą dzisiaj pokazuję powstała z bardzo umęczonej czesanki bo poddawanej kilkukrotnemu farbowaniu, najpierw wyglądała tak, czyli nijak i parszywie. Później przyszedł pomysł na wrzucenie straszydła do łupin po orzechach i wyszło całkiem przyjemnie o tak .


Czesanka leżała w miejscu zapomnienia, a że lato się zbliża i robię przegląd czy czasem nie załapałam się na jakiś niepożądanych miłośników wełny to wpadła mi w ręce. Spory bagaż doświadczeń i przejść trochę nadwyrężył czesankową równość, całkiem niezła mierzwa była w niektórych miejscach. Uprzędłam pół bo chciałam zobaczyć cóż to będzie za nitka, było trochę gimnastyki by nitka na coś wyglądała. Nitka ma dość sporo skrętu bo czesanka nie była traktowana po nieudanym farbowaniu zbyt łaskawie.  Skręcałam dość mocno ale nie jest przekręcona  tylko bardziej zwarta by mierzwa nie psuła ogólnego wrażenia, za to kolorystycznie  jest całkiem w porządku.


Za mną pierwsze zbiory lawendowych kwiatków, trafią w szafy jak tylko da się skruszyć bo wsypuję same kwiatki do woreczków. 
Tak jak przypuszczałam jedyną dziewiarską rzecz jaką udało mi się skończyć ostatnio to synowskie skarpety. Włóczka to 50/50 bawełna z wełną, całkiem dobre zestawienie na przejściowe skarpety. 



Wzorki adoptowane z mojego zimowego szalo-kołnierza do kurtki.  Włóczki było 200 g, po pierwszych skarpetach z niej powstałych zostało tylko niemiłe wspomnienie (sfilcowane) przy drugich będę uważać by nie wyprać w pralce.



Kolorystyka w dalszym ciągu postrzegana przez syna za brzydką ale farbowanie wełny z bawełną to coś o czym musiałaby się dowiedzieć dużo więcej niż zaopatrzenie się w odpowiedni barwnik. Z danych technicznych to skarpety na 72 oczka, druty nr 2,25 rozmiar 45-46, włóczki zostało tyle by zacerować ewentualne dziury.



Nie wiem co będę robić w najbliższym czasie ale duże wełniane rzeczy przy obecnym stanie aury trochę mnie odstraszają - może czas na następne skarpety :)



Dobrej niedzieli Wam życzę i pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. Jak przyjemnie, po czasie zajrzeć na znajomego bloga, gdzie .... oczywiście wełenka, moteczek i piękne skarpety. :-)
    Świat szaleje, żar się leje z nieba, ale są na szczęście miejsca, które ... niezachwianie trwają.

    Pozdrawiam serdecznie
    Asia

    OdpowiedzUsuń