niedziela, 6 lutego 2022

Nowości w sklepiku

Myślałam, że będę ten post pisać w drugiej połowie lutego ale okazuje się, że trzeba mieć wiarę :) W połowie stycznia zrobiłam zamówienie uzupełniające do sklepiku i po ostatnich doświadczeniach spodziewałam się jej prawie pod koniec lutego. Okazało się, że powoli wszyscy ogarniamy nową rzeczywistość. Tym razem pomimo obostrzeń z powodu zarazy paczka była w Polsce już 27 stycznia a u mnie po ocleniu 1 lutego. 
Nauczyłam się, żeby nie robić autorskich mieszanek bo to trwa o 2 tygodnie dłużej i chociaż niekiedy kusi mnie by coś namieszać to odpuszczam. Tym razem uzupełniłam jak zwykle to co się dało uzupełnić ale kupiłam też trzy zupełne nowości. Na samym początku pochwalę się, że dla siebie kupiłam dwie cewki Bfl (po 1 kg każda,  3- nitka, jakieś 165 m w 100 g, aran). Cewki były w promocji i gdyby nie to, że to Bfl to bym nawet nie popatrzyła ale czegóż ja nie zrobię dla Bfl:) Na razie chodzi mi po głowie jakiś  oversize gładki sweter, z bogato wykończonym karczkiem ale to się zobaczy za jakiś czas. Wełna pomimo, że w promocji wygląda tak jak powinien wyglądać Bfl. Jak nic nie wymyślę to albo poddam leżakowaniu w szafie albo trafi do sklepiku.



 
Z nowości tym razem pokusiłam się o włókno z lotosu, o lekko kremowym wykończeniu, z połyskiem, lekko skrzypi pod palcami i jest w pełni biodegradowalne. Będzie równie dobrym dodatkiem do czesanek jak tencel czy inne wiskozy. Czesanka jest miła w dotyku, jeszcze nie wiem jak się przędzie ale kiedyś się dowiem. 




Piszę, że kiedyś się dowiem bo jako zupełna nowość zaistniał Bfl w szarości, wzięłam 2 kg ale do sklepiku trafi trochę mniej. Jak tylko się dotknie tej czesanki to od razu wiadomo, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym, ta miękkość, delikatna śliskość jak przy moherze i połysk, no czesanka ideał tylko kolor tej szarości taki mało cudny. Nie jest to srebrzysta szarość a raczej taka stalowa z nutą niebieskiego - no nie tak sobie to wyobrażałam a na zdjęciach wyglądało cudnie. 



Za to druga czesanka wełniana, która zaistnieje w sklepiku to merynos ciemno - szary, i tu po prostu oniemiałam z zachwytu nad kolorem, to taki grafit z pojedynczymi jaśniejszymi włosami, żadnych poblasków w kierunku brązu. Czysty, piękny grafit i mogę na to patrzeć godzinami tylko nie dotykać - po prostu merynos, "budyń" i tyle :( Jakby tak zamienić kolor tego Bfl na ten z merynosa to byłby ideał, który pewnie w pierwszej partii nawet nie trafiłby do sklepiku a tak muszę się pogodzić z stanem rzeczy. 
Merynos pomimo, że jest merynosem też nie trafił cały do sklepiku bo tak jakby sweter mam z tego koloru w głowie i na razie nie chce mnie ta zachcianka opuścić. 
Przeczytałam ostatnio na temat szafy kapsułowej - świetna sprawa bardzo mi się podoba tylko ja mam taką szafę prawie w każdym pomieszczeniu :P Bardzo by mi było trudno ograniczyć się do kilkunastu rzeczy, ciągle mnie gna do posiadania następnego wełnianego swetra, rękawiczek, czapek i skarpet. 


Z jedwabi sari uzupełniłam tylko jeden, który jest w sklepiku, to czego bym chciała nie było, to kupiłam nowe kolory. Czerwień żywą, głęboką, prawie pozbawioną dodatku innych kolorów, takie maki albo czerwony krzyż co kto woli :)



Drugi z jedwabi jest w kolorze różu, wpada trochę w lila ale to róż, też raczej jednolity kolor bez większych dodatków w innych barwach - z tym grafitem wyglądałby obłędnie, ta czerwień też pasuje do niego, właściwie wszystko pasuje do tego grafitu :D


Uprałam nitki merynosa na skarpety, to moje mieszanie wyszło tak smętnie przy tych żywych kolorach jedwabiu ale w zamyśle są skarpety do spania więc powinno być dobrze. 



Kolorowy motek jest tradycyjną 3 - nitką i praktycznie się nie zdarza by, któraś z szpul nie była o kilka metrów dłuższa, kiedyś takie resztki skręcałam navajo by nie gromadzić resztek singli. Tu zostawiłam z premedytacją jako nitkę wzmacniającą piętę w skarpecie, nic nie będzie pasowało lepiej. 



Pozdrawiam Was niedzielnie :)

8 komentarzy:

  1. Obie szarości piękne,grafitowy chwyta za serce - niestety ja nie przędę, do tego Bfl od razu ręce się wyciągają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby obie szarości były na równi piękne to mój dylemat sam by się rozwiązał :D robiłabym z bfl ale niestety szarość bfl jest jaka jest i nawet nie można jej rozbielić białym bfl bo ono kremowe :)
      O tak gotowa nitka jest piękna ale jak przystało na rasową prządkę ja najpierw uprzędę nitki a później wezmę się za "gotowca"
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Wszystko piękne, a ja zazdroszczę Ci talentu. Od lat marzę, żeby nauczyć się prząść, i od lat nie potrafię zacząć:). Może w następnym wcieleniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzenia mają to do siebie, że czasami się spełniają tylko trzeba im troszeczkę pomóc :) Przędzenie oprócz czysto praktycznego wymiaru ma jeszcze charakter terapii relaksacyjnej wiec jak zawsze gorąco polecam.
      Pozdrawiam

      Usuń