niedziela, 2 maja 2021

Chciałabym

Tak bardzo chciałabym by moje "chciejstwo" robótkowe zgrało się z moimi możliwościami ale nijak nie daje rady, całkowity brak kompatybilności.  W przypływie tego chciejstwa zakupiłam całkiem sporo drobnowymiarowej wełenki ku czynieniu rękawiczek. Po nacieszeniu się i dopasowaniu kompletów kolorystycznych, wyrysowaniu prawie dwóch nowych projektów rękawiczek, przyszło opamiętanie. Nie dość, że wełenka porażającej cienkości typu lace to ja widzę coraz gorzej i mam coraz mniej czasu. Na razie z głębokim przekonaniem utwierdzam się, że dam radę ogarnąć to wszystko co już zaczęłam, co robię i co jeszcze zacznę. Chciało by się krzyknąć:  lekarza ci trzeba ...


W tempie wręcz wolnym ale inne być nie może bo druty nr 2  na ponad 300 oczek, powstaje top z pięknego jedwabiu ITO. Dłubię wieczorami, po kilka rzędów bo czas przez palce przecieka a praca zawsze się jakaś znajdzie, jak nie zawodowa to ogród lub atrakcje  np. z cłem i kurierami wożącymi paczki na raty. Top pewnie na ciepłe dni zdążę zrobić bo wiosna tego roku chłodna jak dla mnie nawet bardzo chłodna. Wzór z głowy, a zakończenie topu trochę podpatrzone w necie. Na razie dziarsko po ponad 2 tygodniach dotarłam w okolice pach :)



Ku mej wielkiej radości do czytelnictwa, które jest mi równie bliskie jak przędzenie doszło jeszcze słuchanie książek. Miałam już kilka prób w tym kierunku ale albo źle trafiłam z lektorem albo książki nie były aż tak ciekawe więc zarzuciłam słuchanie. Trochę z lekką zazdrością popatrywałam na PM, który wsłuchuje się w książki przy każdej pracy, a nudnej pracy u nas też nie brakuje. Kupiłam słuchawki  i przepadłam bo tym razem zaczęłam naprawdę mocno bo od "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa, to moja ulubiona powieść i poczytuję od czasu do czasu, tym razem się wsłuchuję i nudne prace znikają :) Na tablecie mam Tokarczuk a już czeka "Pokora" Twardocha, tylko jeszcze trochę więcej czasu by się przydało. 
 

Z racji tego, że w najlepsze kupuję włóczki, czytam, słucham i robię inne rzeczy mniej lub więcej ciekawe to nie przędę bo czas skurczył się maksymalnie i po prostu już nie mam kiedy siąść do kołowrotka a po ostatnich dostawach bardzo już mnie nosi w tym kierunku bo przyszedł jedwab :)



Zrobiłam 2 zamówienia, jedno w Niemczech a w tym samym czasie dopinałam możliwość kupowania w Anglii. Dostawa z Niemiec przyszła jak zwykle szybko sprawnie ale bez Wensleydale bo nie ma i nie wiadomo kiedy będzie. Kupiłam runo nazwane "czarna pantera" co to za rasa nie mam pojęcia ale wg mnie przypomina Corriedale chociaż może jest troszeczkę milsze. 


Kursy walut są takie jak są i niestety to co przyszło z Niemiec jest droższe :( 




Po dopełnieniu wszelkich niezbędnych formalności mogłam zrobić też zamówienie w Anglii ale zrobiłam je z ostrożnością bo zupełnie nie miałam pojęcia jak to będzie wyglądało od strony celnej i cóż gdyby nie ten nieszczęsny kurs walut to prawdopodobnie tylko szary merynos i Bfl byłyby droższe bo są runa, które są tańsze niż były. Anglicy bardzo często zmieniają ceny na runo, przez długi okres czasu prowadziłam zeszyt i zapisywałam szczegółowo każde zamówienie z kursem waluty włącznie. Pewnie zależało to od dostępności i chwilowej mody bo niektóre runa tanieją a inne wręcz przeciwnie. 



Teraz już wiem czego się spodziewać i w miarę możliwości będę systematycznie uzupełniać braki w sklepiku, bo nie ma nic bardziej żałosnego niż puste półki w sklepie - ewentualnie ocet na nich .. :) 




Po zeszłorocznej próbie wskrzeszenia warzywniaka i pewnych nieoczekiwanych komplikacjach PM zaproponował, że zrobi mi podwyższone grządki. Ja propozycję chętnie przyjęłam, PM przyciął deski, poskręcał a ja zabezpieczyłam deski olejem do drewna i w tej chwili mam 2 grządki a będzie jeszcze trzecia tylko niech przestanie padać. Posadziłam już cebulki dymki i szalotki ale będzie jeszcze seler, pora, dynia Hokkaido, fasolka, buraki, koperek, rukola, ogórki no i pomidory w ilości sporej, mam już rozsadę na jakieś 15 cm wysokości. Rzodkiewka już od początku miesiąca siedzi w namiocie ale jakoś mizernie rośnie chyba jest nawet dla niej za zimno. 


 Pozdrawiam Was niedzielnie w bardzo deszczowy początek maja 

10 komentarzy:

  1. Wełenki cieniutkie i zaczęty top wyglądają cudnie. O gdyby realizacja dziewiarskich planów była tak szybka jak włóczkowe zakupy! To jest zrozumiałe. Za to nie jest trudno źle trafić z lektorem, i tego akurat nie rozumiem. Nie wiem, czy producenci idą po kosztach, czy według jakiegoś sobie tylko znanego klucza, faktem jest że interpretacje są najczęściej po prostu słabe. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni, na razie trzeba wyławiać pojedyncze perełki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak dziewiarskie poczynania tak szybkie jak zakupy to była by sprawa godna uwagi tylko czy szafy na to wszystko równie szybko by się pojawiały :))
      Jako nowicjuszka słuchania książek mam wielką nadzieję, że to się jakoś poprawi bo nawet najlepszą książkę można obrzydzić sobie niedbałym czytaniem co często je spotyka też ze strony filmowców.
      Oby było lepiej :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. A bo to tak jest. Człowiek chciałby wszystko, a ręce tylko dwie i czas niestety nie jest z gumy. U mnie to samo: szydełko, druty, przędzenie, szycie i Bóg wie co jeszcze :) W efekcie milion prac pozaczynanych i nadal czekających na skończenie.
    Piękne wełenki dotarły do sklepiku. I nie dziwię się, że Cię nosi :)
    Powodzenia w realizacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj gdyby tak można wydłużyć godziny bez szkody dla własnego zdrowia to doba 48 godzinna byłaby za krótka na to co mam napoczęte. W dodatku jeszcze o szyciu wspominasz ja nawet o tym nie myślę, prawie 2 lata leżą firany do uszycia, materiał na dwie sukienki a ja kupiłam piękny czarny len z bawełną na następną - bardzo to się marnie u mnie przedstawia :)
      Powodzenie w realizacji bardzo mile widziane - ślę pozdrowienia z nadzieją na to, że również z powodzeniem zrealizujesz swoje plany bym mogła je podziwiać.

      Usuń
  3. Witaj, bardzo cienkie te welenki, ale piekne, ja juz takich cienkich nie moge po tylu latach sprawdzania sprawdzianow i kartkowek oszczedzam oczy, chetnie je zobacze u Ciebie, co z nich bedzie, a top zapowiada sie cudownie,pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie to bardzo cienka nitka ale ja będę przerabiała je podwójnie bo to wyjdzie jakieś 600 m w 100 g a Holst, z którego lubię robić ma 660 m. Na pojedyncze przerabianie raczej też się już nie odważę bo wprawdzie sprawdzianów nie sprawdzałam ale drobiny wzorów w celach reklamowych obrabiałam i dalej to czynię. Teraz przynajmniej część robi komputer bo już nie piaskujemy szkła i kubków tylko laser to robi wiec jest mniej drobnicy :)
      Do topu jeszcze pogoda by się przydała :)
      Pozdrawiam równie ciepło

      Usuń
  4. E-booki i audiobooki to są fantastyczne wynalazki!!!! Bez e-booków nie wyobrażam sobie mojego pobytu w Malezji (musiałabym mocno podszkolić angielski). A audiobooki wypełniają moją drogę z pracy, do i ze sklepu, sprzątanie, gotowanie, wieszanie prania......i teraz mogę robić te wszystkie nudne rzeczy bez poczucia straty czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zamierzchłej przeszłości mieszkałam przez jakiś czas w Niemczech i wtedy bardzo mi się podobało, że podszkoliłam się z języka niemieckiego ale nie na tyle by swobodnie czytać książki i to było największe nieszczęście :) Drugie to jak usłyszałam "Tańczącego z wilkami" z niemieckim dubbingiem :D
      Obecne udogodnienia są za mało doceniane jak się nie doświadczy ich braku.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Zazdroszczę Ci tego, że Księgi jakubowe jeszcze przed Tobą :) prawdziwa uczta :) mnie pochłonęły, wciągnęły na dni kilkanaście. Piękne te kolorowe czesanki z jedwabiu sari, mam już w koszyku i nie omieszkam ich wrzucić na drumka, świetnie się komponują z innymi czesankami. Ja powysadzałam swoje pomidory na moim podniebnym tarasie. W tym roku 7 odmian, w kilkunastu wielkich wiadrach. Po doświadczeniach ubiegłorocznych wiem już, że u mnie, od strony południowej, świetnie wychodzą właśnie pomidory, bazylia, rozmaryn i większość pozostałych ziół, a ubiegłoroczną fasolkę szparagową, po której dostałam na rękach uczulenia, jakiego w życiu nie miałam, zastąpiłam w tym roku botwiną, aksamitkami i nagietkami. Taki skrawek wiejskiego ogrodu w środku miasta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię jedwab wmieszać w co się da i pomimo posiadania bardzo wielu włókien do jedwabiu podobnych to prawdziwy jedwab jest jeden :)
      Moja siostra mieszkająca w Berlinie od dawna ma warzywno-ziołowy ogród na balkonie i mówi, że to jest tam na porządku dziennym coraz więcej osób ma ochotę na taką namiastkę własnej zieleniny :)
      Moim marzeniem jest posiadać sos do pizzy z własnych pomidorów San Marzano może kiedyś się uda :)
      Na razie czekam na ciepło by posadzić rozsadę stojącą w namiocie foliowym.
      Pozdrawiam życząc pełnego przysmaków lata z podniebnego ogrodu :)

      Usuń