niedziela, 11 października 2020

Drobiazgi


Mitenki, do których potrzebowałam bardzo cienko przędzionej alpaki suri są gotowe. Trafiły w miejsce docelowe i się podobają - co mnie cieszy. Cienko przędziona suri miała tylko jedno zadanie, dodać drobny włosek całej dzianinie. Ostatnio bardzo mi się podoba dzianina z drobnym włoskiem - miłym włoskiem :) Dodaje on dzianinie takiej przytulności, miękkości, chęci "miziania" jak zwierzaka z miłym futerkiem. 



Mitenki miały być bardzo proste, więc takie zrobiłam ale zamiast tradycyjnie kończyć ściągacz na prosto postanowiłam zrobić to trochę inaczej. Zaczęłam od wnętrza dłoni i w kolejnych okrążeniach zmieniałam stopniowo po dwa oczka ściągacza na prawe. Od wnętrza dłoni wyszła taka łezka w dół, która okala wnętrze z prawych oczek ściągaczem na nadgarstku. 


Wnętrze na tyle mi się spodobało, że postanowiłam w dalszym ciągu tak zmieniać oczka ściągacza w dżersej na wierzchu dłoni, kończąc skrzyżowaniem dwóch ostatnich oczek w delikatnym szpicu ściągacza. Na wierzchu ściągacz kończy się dość wysoko ale ładnie zbiera prawe oczka dżerseju, które robione po ściągaczu zawsze poszerzają dzianinę. Tym sposobem mitenka lepiej dopasowuje się do dłoni. Zastosowałam w tych mitenkach to co powinno być robione przy każdych dobrze dopasowanych rękawiczkach, zrobiłam mały palec i dorobiłam 2 rzędy więcej by dopiero później robić resztę palców. Tak dopasowane palce będą na pewno leżały lepiej, takie rękawiczki są "skrojone" na miarę, niestety często robię rękawiczki we wzory wrabiane i to bardzo psuje szyki przy rozrysowywaniu wzoru. 
Wszelkie niuanse z klinami przy kciuku też zastosowałam ale będę Was tym męczyć przy jaśniejszej dzianinie bo na tych zdjęciach z ledwością widać ściągacz, o którym piszę :( 


Mniej kłopotów miałam ze zrobieniem zdjęć ostatnio uprzędzionym nitkom, chociaż kolory też przekłamane. W ostatnim poście zastanawiałam się czy sposób ściągania batta z drumka ma wpływ na układ kolorów w nitce. Brązowa szpula to mieszaniec, środkowa ściągnięta przez diz, ostatnia w tradycyjny sposób. Jeżeli jest jakaś różnica w rozmieszczeniu kolorów - to ja jej nie widzę. 



Jedyne co musze przyznać, że ściąganie przez diz dało mi jedno długie pasmo, ładnie poluzowanej i rozciągniętej czesanki przez co przędło się o wiele przyjemniej. 


Nitka wyszła w wiosennej kolorystyce ale pierwsze skojarzenie do "mohito" też może być, drobne niedoskonałości związane z ponownym czesaniem są ale i tak uważam, że przędło się bardzo przyjemnie. Do tego ponownie złapałam się na tym, że bardzo lubię runo Chubut. Przy całej mojej niechęci do merynosów ich krzyżówki wręcz mnie zachwycają, Chubut  jest dla mnie wyższą formą merynosa pomimo, że "mieszaniec" :)



Wrzuciłam jeszcze na kołowrotek batt, który powstał ze "śmieci" dość dawno temu i był tylko przekładany z miejsca na miejsce. Sam w sobie miał to coś i pewne by tego nie stracił ale mnie zachciało się 3-nitki na grube stopki (bo na skarpety nie starczy).


Gdybym zostawiła nitkę w singlu to pewnie miałaby jakiś charakter a tak jest szara, ponura i tylko gdzieniegdzie pobłyskuje kolorem i pomyśleć jak niewiele potrzeba by coś zepsuć - dobrze, że to były totalne resztki :) 



Pozdrawiam Was niedzielnie. 
 

4 komentarze:

  1. Własnoręcznie wydziergane mitenki są ciągle moim niezrealizowanym marzeniem. Twoje będą na pewno bardzo praktyczne i chyba już niedługo będą noszone, przyszły chłody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzenia są po to by je realizować - pewnie niedługo przeczytam na Twoim blogu o mitenkach, które właśnie zrobiłaś i dziwisz się, że to takie proste :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. jak zawsze Mistrzostwo Świata!
    Powtórzę się, ale napiszę jeszcze raz:
    Takie rzeczy trzeba pokazywać światu, bo świat jest nieświadomy, że istnieją!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)
      Zgadzam się - jest tak wielu zdolnych ludzi, którzy tworzą piękne rzeczy - jak trafiam na taką osobę to dla mnie wielka radość ale jeszcze większa inspiracja :)

      Usuń