niedziela, 23 marca 2014

Lisie oblicza

 Ostatnio moje wielokolorowe farbowanie zupełnie mi nie wychodziło tzn. może coś się da z tego zrobić sensownego ale nie musi mnie satysfakcjonować. Tak to jest jak mózg ma się zajęty sprawami, które niekoniecznie chcemy roztrząsać i przyjmować do wiadomości. Stwierdziłam, że bezpieczniej będzie postawić na farbowanie jednym kolorem lub ewentualnie modyfikować jego półtony.


W nowym golfie z Bfl nie pochodziłam za długo bo nastała wiosna (i niech tak będzie), ale zamarzył mi się taki wiosenny golf, bardzo cienki z dużym jedwabiem w składzie. Taki do marynarki lub przejściowego płaszczyka, lejący, połyskliwy ale również chroniący przed chłodniejszymi powiewami wiatru. Można nitkę zakupić ale postanowiłam "upiec kilka pieczeni na jednym ogniu" : 
- pozbycia się resztek,
- próby idealnego ufarbowania jedwabiu,
- zrobienia sobie czegoś z dodatkiem angory (w konsekwencji test na używanie dzianiny).
A poza tym muszę oszczędzać by uzupełnić stany w sklepiku, więc forsy nie ruszam. Takim sposobem powstały "lisie oblicza" - jak zaprezentowałam PM mój urobek to stwierdził : lis, zdechły lis i lis na imprezce. 

w blasku fleszu 
 Z uchwyceniem koloru jest spory problem (ostatnio za dużo lub za mało światła), więc postaram się opisać kolory jak najdokładniej by można je sobie wyobrazić.
Na pierwszej szpuli jest Bfl z morwowym jedwabiem (75% do 25%)  równomiernie wymieszane, mam kilka takich nie handlowych resztek, więc czemu ich nie wykorzystać.  Zrobiłam jakieś 16 zdjęć i nie chce być inaczej tylko taka żarówa - w rzeczywistości to bardzo spokojna dynia, kolor jest wyraźny ale nie ma nic wspólnego z tym co na zdjęciu.

Lis 
 Druga szpula to angora z jedwabiem morwowym (50% na 50%) kolor to wszelkie odcienie karmelu, toffi, rozbielony cynamon, gliniane donice - mój faworyt kolorystyczny - na szpuli wygląda pięknie, niestety na zdjęciu nie :(
Pasmowo mieszane dwa różne materiały przędą się źle, trzeba poświecić im sporo uwagi - zaczynam być wielka fanką dokładnego mieszania run w czesankach - przędzie się lepiej a i sama przędza wygląda ładniej.

Zdechły lis
Trzecia szpula to czysty jedwab morwowy, w tym przypadku kolor praktycznie się zgadza (oryginalnie mniej czerwone) - miedź w czystej postaci. Jedwab farbuje się bardzo trudno i drogo - potrzeba dość sporej ilości barwnika by uzyskać równomierny i intensywny kolor, sam barwnik trzeba wręcz "wmasować dogłębnie" we włókna.

Lis na imprezce :)
Następna rzecz, która miała być testowana to skręty z ostatnio zakupionej książki nitka typu "crepe" składająca się z trzech nitek w odpowiedniej kolejności skręcanych, odkręcanych i znowu skręcanych by powstało coś puszystego - naiwnie myślałam, że ta odrobina Bfl będzie robiła za całą tą puszystość - ciekawe czemu jedwab nie chce być puszysty :P (sierota)  Następne motki będą typową 3-nitką, a nitkę typu "crepe" przetestuję na pełnowymiarowej wełnie, na dodatek jest stanowczo za mało skrętu a wszystkie single były ok. 




Na powiększeniu widać, że trochę rozpulchniło tego Bfl'a, a i angora postanowiła trochę się napuszyć niestety trudno zmieniać naturę jedwabiu on to "puszysty" raczej nie będzie. 
W pierwszym motku 104 g - mam 477 metrów, więc na takie drutki 2 ewentualnie 2, 25. Ufarbowałam ok 350 g wszystkiego myślę, że z powodzeniem na sweterek starczy a ten motek jakoś w to wkomponuję. Jedyna pociecha z tego taka, że ten motek jest boski w dotyku, sama rozkosz nosić coś tak miłego. 

z daleka terakota w czystej postaci i miękkość nad miękkością 
Zrobiłam też motek navajo na naturalnej mieszance kolorystycznej run Bfl, charakter kolorystyki się nie zmienił jedynie nitka gładsza dla oka w porównaniu z opposing-ply.

opposing-ply i navajo na tym samym runie
Jedyna rzecz, którą warto dzisiaj podziwiać nie jest moim dziełem - dostałam od mamy,  na nocne szafki dwie serwetki. Na szafkach mam blat z białego marmuru, na stole lepiej można podziwiać ich urodę.




Przyglądając się moim ostatnim poczynaniom dochodzę do wniosku, że bardzo potrzebny mi "reset" albo solidna defragmentacja - może się okazać, że następny post będzie o pracach ogrodowych, łącznie z grabieniem trawników.
Pozdrawiam Was niedzielnie z uczuciem niedosytu.

22 komentarze:

  1. Z wykładu prząśniczego (???? no masz, nawet nie wiem jak to nazwać...) zrozumiałam co piąte zdanie, ale przeczytałam od początku do końca, bo to jednak fascynujące jest, ten proces tworzenia przepięknych włóczek :)). Wszystkie moteczki są przepiękne! Najbardziej przemawia do mnie kolorystycznie zdechły lis, ale oczywiście jakbym miała wybierać do robótki, to wrażenia dotykowe są równie ważne jak wzrokowe... W każdym razie jestem pod wrażeniem i pozostaję pełna podziwu...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla dziewiarki, która jest prządką przygoda z nitką zaczyna się trochę wcześniej. Gdybym miła określić czym bardziej jestem prządką czy dziewiarką to też nie do końca jestem w stanie odpowiedzieć - tak zazębiają się te moje fascynacje.
      Kolorystyka "zdechłego lisa" jest tak cudna, że zastanawiam się czy następnej porcji po uprzędzeniu nie sfotografować w namiocie bezcieniowym, nie lubię takich sterylnych zdjęć ale przynajmniej jest szansa na pełniejszy obraz koloru.
      Dziękuję za miły komentarz :D
      Dotyk przy wyborze włóczki ma ogromne znaczenie bo cóż, z tego że kolor boski jak włóczka niczym sznur konopny :)
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  2. Bardzo lubie taki kolorki, sa urocze i kiedy ubierzemy sie w te kolory ,to od razu jest lepszy nastroj,pozdrawiam, ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Aniu kolor ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie dlatego wiosna dodaje nam energii z tym całym światem żywych barw :))
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Podobają mi się wszystkie lisy. :-)
    Niteczka powstała typu 'crepe', to da mnie tajemnica i faktycznie wygląda, jak próba skręcania singli skręconych w różnych kierunkach, ale skoro taka jej uroda, ma dobre właściwości, to czego jeszcze oczekiwać. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu bo to faktycznie skręcanie single w różnych kierunkach, jak uda mi się skręcić tą nitkę tak jak powinna wyglądać i raczej będzie to wełna w czystej postaci to opiszę jak to zrobiłam. Mam wprawdzie wątpliwości co do pisania dokładnie o tych sposobach ale nie kopiuję książki, jest to opis moich doświadczeń z prób opanowania różnych technik skręcania nitek.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  4. To jsou krásné barvy! Mám moc ráda tyhle odstíny. Nedávno jsem četla, že jsou dvě skupiny lidí - jedni oranžovou milují a druzí nesnáší. Já ji asi potřebuji ke zlepšení nálady :-)
    Moc obdivuji richelieu výšivky. Myslela jsem, že jsou to vaše práce. Kdysi jsem je moc ráda vyšívala také, ale dnes na to nemám mnoho času a hlavně oči. Vlněná příze zvítězila nad tenkou vyšívací.

    Hezké jarní dny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za czystym pomarańczem też nie przepadam ale jego odcienie i półtony uwielbiam - wszelkie kolory dyni, rudości, donice ceramiczne, dachówki, cegły, glinę, karmel, toffi - to kolory, którymi lubię się otaczać :)
      Haftem zajmowałam się dawno temu do czasu jak nie odkryłam przędzenia, w tej chwili już nie haftuję richelieu, haftuje za to krzyżykami :)
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  5. Pozwolę sobie nie zgodzić się z Twoim mężem, w pracy sezonowo mam kontakt z martwymi lisami i one nawet w okresie zimowym nie mają tak ładnej szaty jak Twoje wełenki ;) Kocham rudości i te dzisiejsze kolory bardzo mnie zachwyciły ;)
    serwetki prześliczne :D
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu ja też lubię takie rude zestawienia kolorystyczne a do mojej kolorystyki ubrań :beż, wanilia, brąz, szarości, czarny i biały powinno pasować a nawet całkiem pięknie ożywić to "szare" towarzystwo :)
      Dochodzę do wniosku, że masz całkiem ciekawą pracę cały czas kręcą się koło Ciebie jakieś zwierzaki :)
      Uściski

      Usuń
    2. Pytanie czy to one koło mnie się kręcą, czy ja koło zwierząt, w przypadku lisów chyba raczej to drugie ;)

      Usuń
  6. A ja wlasnie mam za soba farbowania mieszanek jedwabiu z angora i nylonem oraz jefwabiu z welna. Dla mnie jedwab to zupelnie inna bajka niz welna. Zalezalo mi akurat na delikatnymefekcie i jestem w miare zadowolona. Choc na mokro ten jedwab przerazil mnie intensywnoscia barw. Jak wysechl to odetchnelam z ulga. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mokry jedwab faktycznie może nas zmylić swą intensywnością koloru, ja farbowałam czesankę i pomna wcześniejszych doświadczeń z zupełnie białym środkiem bardzo starałam się nadać równomierny kolor całości. Pewnie, że jedwab bardzo różni się od wełny, przy czesankach ta różnica jest jeszcze bardziej widoczna.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  7. Zdecydowanie wolę farbowanki jednokolorowe - cieniowanie jednokolorowe, a już rude to po prostu są świetne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zachwycają wszelkie farbowania (oprócz moich ostatnio :) ale dla siebie wybieram najczęściej jednokolorowe lub bardzo długie przejścia tonalne pomiędzy kolorami - każdy ma coś swojego ulubionego :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Poproszę zdjęcia ogrodowych kwitnących roślinek :)
    Liskowe rudości piękne, płomienne ! Serwetki richelieu sama robię, więc mam świadomość ile to precyzyjnej pracy. A jeszcze w dodatku ręczne richelieu (bo podejrzałam, że Twoja Mama też paluszkami tworzy, nia na maszynie)
    Dobrego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jeszcze wiele nie kwitnie i właściwie to nawet nie za bardzo ma co, trochę hiacyntów, fiołki dzikie, później magnolie i rododendrony a całe lato to mam raczej trawę, paprocie, funkie i dużo liści :)
      Hafty są dziełem Mamy, wszystkie robione ręcznie, bo prawdę powiedziawszy nawet nie za bardzo chciałabym inne. Takie serwetki i obrusy są robione na bawełnie lub bawełnie z lnem, prane w wyższej temperaturze no i przede wszystkim krochmalone, więc muszą być odpowiednio zabezpieczone by się nie snuły.
      Dziękuję za miłe słowa i również życzę miłego tygodnia :)

      Usuń
  9. Piękne te Twoje "lisy" - każdy z osobna i wszystkie razem w jednej nitce :). Podobają mi się takie kolory. Pocieszyłaś mnie też stwierdzeniem, że pasmowo mieszane dwa różne materiały przędą się źle - oj dał mi w kość mój merynos z tencelem wymieszany na desce z gwoździami. Na szczęście już go skończyłam i właśnie gotowa nitka się suszy. Mam do niej sporo zastrzeżeń ale na pewno na coś ją przerobię :). Nie wiem czy się jeszcze raz zdecyduję na taki eksperyment. Prędzej chyba uprzędę singla z tencela i połączę z jakimś innym singlem :).
    Serwetki Twojej mamy niezmiennie mnie zachwycają :).
    Uściski :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszanie na gwoździach dla uzyskania efektu przenikania kolorów jest ok. jeżeli mamy ten sam materiał tylko w różnej kolorystyce. Gorzej jeżeli chce się wymieszać różne gatunki run to już lepiej na czesakach i mogła bym to zrobić ale Justyna (YarnAndArt) napisała mi kiedyś, że angora robi takie kulki jak we tweedzie podczas czesania dlatego nie eksperymentowałam.
      Ten tencel musiał faktycznie być kłopotliwy w pasmach, w ogóle trudno prząść taką nitkę jak już przyzwyczaimy się do merynosa to nagle ten śliski i ciężko skręcający się tencel - taka huśtawka "nastrojów", dla nitki na pewno znajdziesz zastosowanie a nowe doświadczenie też się przyda.
      Jak ze wszystkim nowej wiedzy nigdy za wiele :))
      Dziękuję za miłe słowa i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  10. Tak, defragmentacja to by się wszystkim na wiosnę przydała. Mnie się lisy podobają i nie wiem, ile ten jedwab międliłaś, żeby kolor wyszedł taki równy, ale lis na imprezce bawi się świetnie, jak dla mnie mistrzostwo świata. A o tym opposing-ply to już myślałam i nawet chciałam do Ciebie napisać, że chyba nas porąbało, bo po co się właściwie tak męczyć z czwórnitką, jeśli my w navajo, wprawdzie potrójnej, z natury rzeczy mamy opposing-ply, bo przecież w pętli, patrząc z punktu widzenia wrzeciona, jedna nitka ma skręt S, druga Z, więc navajo to właściwie kwintesencja opposing-ply, tylko w potrójnej nitce:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to nawet nie wiosna winna "oszołomieniu mózgu" tylko ciągle jakieś rewelacje w rodzinie (chorobowe) wyskakujące jak króliki z kapelusza nadgorliwego magika :(
      Jedwab to jednak bardzo trudny gatunek do farbowania przekonałam się o tym kilkakrotnie, po prostu żre farbę przy chęci uzyskania głębokiego koloru a na dodatek łatwo zrobić na nim plamy - szczególnie jak nie farbujemy w kąpieli wodnej.
      Aldona ja nie przędę 4-nitki w opposing-ply, to typowa 3-nitka a co do navajo też najpierw tak myślałam, że właściwie ta jedna nitka powinna być dokręcana. Uprzędłam trochę pasmowo mieszanej czesanki by skręt był widoczny, zrobiłam rysunki poglądowe i nic się nie zmienia jeżeli nitka na skręt Z to nawet "pozorne" odwrócenie nie zmienia skrętu - co widać dokładnie na gotowym navajo - żadna z nitek składowych nie ma powielonego skrętu. Upatruję słabość nitki navajo jeżeli chodzi o skarpety w tej pętelce - to tak jakby mieć mały węzełek w miejscu tarcia, zawsze przedrze się w miejscu zgięcia, dlatego opposing-ply mocniejsze bez tych pętelek a na dodatek jedna nitka to prawie sznurek. Nawet nie wiesz jak jestem zadowolona z tej książki, przynajmniej wiem, że nie tylko ja mieszam ze skrętami - a skręcanie w tę samą stronę nitek nie jest jakimś faux pas :)
      Pisanie nie wychodzi mi tak dobrze jak gadulstwo, więc jak tylko minie "sezon na rewelacje" chętnie zamienię słów kilka - serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  11. Świetne nitki , nawet jeśli nie oddane tu są prawdziwe kolory to i tak są piękne

    OdpowiedzUsuń