niedziela, 11 września 2022

Drobiazgi

Drobnymi krokami przybywa jesień, chłodne noce, zroszone poranki i słońce już nie takie ostre, od dłuższego czasu zakładam wełniane skarpety. Na razie wszystko mizernie mi wychodzi przez to osłabienie po zarazie ale udało mi się zafarbować trochę czesanki.



Miałam takie trzy resztki Bfl z moherem, trochę ponad 100 g, cóż począć z takimi resztkami jak nie przerobić w coś bardziej sensownego.  Na początek postanowiłam te trzy kawałki ufarbować, postawiłam na ciepłe kolory ochry i dyni ale dodatek czystej magenty wprowadził trochę ostrości. Kawałki są ufarbowane tak samo ale uprzędę każdy inaczej.


To znaczy jeden tak jak leci, drugi podzielę w połowie i uprzędę końcami do środka, a trzeci podzielę w trzy wzdłuż i uprzędę kolejno. Później wszystko połączę w 3-nitkę i powinna wyjść mieniąca się kolorami dość jednolita nitka. Do tego dorzucę motek Kid -Silk w kolorze curry i zrobię zupełnie prostą czapkę, a przynajmniej taki jest plan :) Tak mi czasami chce się czegoś innego na drutach a nie tylko skarpet ale co zrobić nawet w połowie nie wykonałam tych najnudniejszych czyli zupełnie prostych więc jakiś przerywnik musi być. Czesankę przygotowuję do przędzenia przez delikatne rozciąganie, kolory bardziej się zlewają a takie poluzowane włókna przędzie się o wile prościej. 


Z skarpet wartych uwagi to zrobiłam następne we wzorki z japońskiej książki, zero wysiłku, do ilości oczek w skarpecie dopasowuję któryś z wzorów o odpowiednim rozmiarze i robię. 


W tej chwili już nawet nie pamiętam ile zrobiłam skarpet z japońskich książek ale dalej znajduję nowe wzory, które mi pasują.  Jakieś wielkie połacie tych wzorków w swetrze wydają mi się na dłuższą metę męczące ale w tak drobnej formie jak skarpeta sprawdzają się idealnie. 


Przy kupowaniu motka curry, kupiłam jeszcze kilka motków włóczki Fabel na następne skarpety, tylko uprzędę trochę nitki wzmacniającej pięty, bo Fabel to połączenie weny i alpaki co daje mięsistą, miękką i ciepłą skarpetkę ale brak nylonu szybko ukazuje słabość tej nitki w skarpecie. Tegoroczna zima może być wyjątkowo skarpeto-chłonna, przy cenach opału wełna jest coraz bardziej atrakcyjna, ja pewnie już w najbliższych tygodniach zacznę ubierać wełniany sweter do chadzania po domu.


Udało mi się uprząść drugi motek mojego własnego Noro - patrzę na nie i tak sobie myślę na cóż mi one - pewnie na nic tylko do patrzenia i tyle. Sama zabawa w zrobienie czegoś podobnego do Noro bardzo mi się podobała ale w tym przypadku to taka "sztuka dla sztuki" bo nawet oryginalny motek tej włóczki od kilku lat u mnie leży w pudle i czeka nie widomo na co. 


 Pozdrawiam Was niedzielnie niestety z drobnym deszczem za oknami. 

2 komentarze:

  1. Skarpetki tez robie wzorami z tej ksiazki. 😁 Ostatnie motki cudne, dlaczego lezy u Ciebie motek noro, dlaczego sztuka dla sztki. Nie nadaje sie na sweterek? Wiesz pytam bo mam w planach odlozyc troche kasy i kupic sobie to noro. Tyle pochwal o nim czytalam 🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham miłością wielką nitki cieniowane w stylu Noro, tylko w dzianinie mi nie pasują bo pasy kolorów nigdy się nie zgadzają na rękawach. Można kombinować jakoś z formą i kształtem swetra ale nad tym trzeba się skupić :) dlatego u mnie noro tylko dla podziwiania kolorków. No i Noro to singiel a to najsłabsza forma skrętu nitki wiec pomysł musi być idealny by tych drogich motków nie zmarnować.
      Będę kibicowała Twoim poczynaniom - może też się kiedyś zdobędę i przerobię ten mój motek :D
      Uściski

      Usuń