sobota, 4 lipca 2020

Mandala

Potrzebowałam wałka do jogi, ze względu na parszywy ból związany z zaawansowaną dyskopatią i obrzękiem szpiku kostnego w lędźwiowym odcinku kręgosłupa muszę ćwiczyć ale tak by nie pogorszyć sprawy a do tego potrzebny wałek.  W dzisiejszych czasach kupić można wszystko we wszystkich kolorach, rozmiarach i co tam sobie wymyślimy. Doszłam jednak do wniosku, że wałek zrobię sobie sama.  Po pierwsze koszt wałka z wypełnieniem z łuski gryczanej zaczynał się od 70 zł, po drugie kusiła mnie próba uszycia samemu, a po trzecie nie ma szans by znaleźć wałek z takim haftem :)




Od razu wiedziałam, że jak ozdobię wałek to będzie to coś stonowanego i eleganckiego bo skoro takie super zdrowe wypełnienie to poszewka też z naturalnego lnu, a do lnu w naturalnym kolorze pasują moje ulubione kolory piasku, kamieni i błota. 
Mandala zajęła mi ponad 4 godziny przy programie hafciarskim, pomimo powtórzeń elementów samo rysowanie było dość kłopotliwe, wiele drobiazgów i konieczność zachowania kolejności haftu poszczególnych elementów narzucały wolne tempo pracy. Sam haft zajął hafciarce 88 minut, a że jest z dwóch stron to mamy prawie trzy godziny pracy - za to efekt bardzo mi się podoba :)





Łuskę gryczaną zakupiłam na allegro w cenie 4,50 zł za 1 kg, kupiłam 9 kg, do wałka zużyłam jakieś 5 kg resztę mam zamiar wykorzystać w poduszce pod głowę ale to już inna opowieść.  By wałek powstał najpierw musiałam uszyć wsyp aby w nim umieścić łuskę, wsyp jest z płótna z dodatkiem czegoś sztucznego (stare zapasy mamy). Wsyp jest podwójny bo to jednak prawie 5 kg a zdjęcie pod spodem obrazuje jak ładnie łuska się sypie po okolicy przy wypełnianiu wałka. Wałek będzie używany dość solidnie więc lepiej by nie pękł. 





Średnica to ok 20 cm a długość 70 cm, jest to dość sporych rozmiarów wałek ale takich się używa do ćwiczeń by odciążyć kręgosłup lędźwiowy. Kupię jeszcze lnu na drugą poszewkę ale ją zrobię bardziej tradycyjnie, czyli coś na kształt worka marynarskiego bo tą ubiera się kłopotliwie pomimo 55 cm zamka, w dodatku muszę doszyć jakiś uchwyt bo źle się wałek przenosi. 



Z krytych zamków mam w domu czerwone, groszkowo-zielone i żółty - stanęło na żółtym bo po "pasowny" w kolorze musiałabym się wybrać na miasto a powierzenie PM zakup zamka w kolorze naturalnego lnu skończyłoby się podobnie jak z tym żółtym :)
Po tym szyciu doszłam do wniosku, że może już jestem gotowa by zabrać się za uszycie lnianych spodni. 


Skończyłam najbardziej pracochłonną część przenosin sklepiku, wszystkie czesanki, przędze i batty są już w nowym miejscu, teraz muszę skonfigurować płatności, przesyłki, maile, uzupełnić stany magazynowe tak by wszystko było gotowe na nowe otwarcie. 



Do sklepiku trafią nowe mieszanki, które powoli powstają bo niby wiem co chcę namieszać ale jak porozkładam wszystkie kolory to trudno zdecydować co z czym wymieszać. Jeszcze chwila i zobaczymy czy nowe niesie ze sobą to czego się po nim spodziewam - bezproblemowe  i intuicyjne działanie. 


Swetra w celtyckie wzory przybywa wolno ale do zimy powinnam zdążyć, miałam w planach zrobić latem jeszcze jeden sweter dla PM ale w tym roku nie było promocji w Drops'ie więc dziergam bez wyrzutów sumienia wolno własny sweter. Muszę bardzo uważać bo ostatnio coraz częściej przyłapuję się na tym, że popełniam błędy i to takie załamujące,więc dziergam w pełnym skupieniu. 



Pozdrawiam Was niedzielnie. 

2 komentarze:

  1. Przepraszam, ale to nie jest zwykły, lniany wałek. To jest piękny, a nawet przepiękny element dekoracyjny. Ty to jesteś zdolna bestia:)))

    OdpowiedzUsuń