niedziela, 28 kwietnia 2013

Przewartościowanie a może nawet reset


W moim ogrodzie zrobiło się bardzo wiosenne, zostawiony praktycznie sam sobie,  z moją nikłą ingerencją (notoryczny brak czasu) - cieszy mnie takim widokiem i zapachem.


 Fiołek leśny upodobał sobie miejsce pomiędzy sosnami, paprociami, funkiami i rododendronami - taki maleńki ale pachnie cudnie.


 Cebule hiacyntów z wielkanocnych wyprzedaży sadzone jesienią, nie kwitną tak obficie w następnych latach ale mnie nawet bardziej podobają się te mniejsze kiście kwiatów. Pierwsza z moich magnolii też już obsypana kwiatami no i wreszcie ciepło :)

Wiosna to czas na większe porządki - ostatnio poddaję rewizji niektóre z moich pomysłów dziewiarskich -  - ruchy w szafach z zimowych na letnie ubrania bardzo w tym pomagają. Coraz częściej przekonuję się, że niektóre pomysły trzeba poddawać próbie czasu tzn.: nie robić na wariata, bo właśnie mi się spodobało i muszę to mieć. Niekiedy sam wzór bez opisu kusi by się z tym zmierzyć a efekty takiej działalności leżą w szafie.


bolerko zrobione z nikłej fotki na jakiejś rosyjskiej stronie

Tak też było w przypadku tego bolerka - bardzo mi się podobało, zrobione było natychmiast po zobaczeniu - od trzech lat leży w szafie. Raz w nim byłam, Pan Mąż stwierdził "wyglądasz jak drzewo" - i nie miał na myśli strzelistości drzew. Teraz sama się zastanawiam co ja właściwie w tym widziałam ? ! - wygląda jak wojskowa siatka maskująca - i niby gdzie miałabym w tym chodzić - na polowanie ???
Gdybym spokojnie pomysł poddała próbie czasu prawdopodobnie uniknęłabym prucia i doprowadzania włóczki do stanu, z którego da się wydziergać coś " do noszenia a nie leżenia".

bawełna z jakimś dodatkiem 

Z włóczki powstaje coś podobnego do sweterka, który widziałam u Eguni  wg tego wzoru z moimi przeróbkami :) - wiem nudne i zwyczajne ale przynajmniej do noszenia.

Skończyłam prząść nitki pod czapki więc postanowiłam uprząść trochę nitek do sklepiku, który  traktuję  ostatnio bardzo po macoszemu. Miałam ufarbowaną czesankę Bfl na odcienie terakoty z brązem, powstało prawie 400 m nitki navajo. 


Przypomina mi formy skalne, które ostatnio podziwiałam, tylko tym razem to prawdziwe rudości, pomarańcze z koralem - bardzo ciepła kolorystyka. 


Robię następne skarpetki (wdzięcznościowe) więc dziewiarsko się nie nudzę i poddaję bezwzględnej ocenie następne "trupy" wyciągane z szafy oraz to co mam na etapie projektów - a w tej dziedzinie nastąpiła również olbrzymia zmiana. 


Prawdopodobnie nie uniknę wszystkich wpadek z nietrafionymi projektami, zakupami - szczególnie włóczkowymi i dzianiną nie do noszenia ale będę się starała bo cóż mi pozostało - chyba tylko prucie :)

P.S. Jak zwykle nie dałam rady odpisać na wszystkie komentarze pod ostatnim postem ale bardzo się cieszę jak zostawiacie kilka słów :))

Melancholijnie w strugach deszczu pozdrawiam Was.


21 komentarzy:

  1. Pięknie u Ciebie w ogródku, a po dzisiejszej deszczowej pogodzie będzie pewnie jeszcze piękniej :).
    Co do swetrów, to mam podobnie. Zachwycam się wyszukanymi wzorami i fasonami, ale dziergam proste, klasyczne, wręcz nudne swetry, bo w takich czuję się najlepiej i wiem, że będę je często nosić. Ażurami mogę się bawić dziergając chusty czy szale, a warkoczami w czapkach, szalikach czy rękawiczkach na zimę, bo wiem, że w takiej wersji są dla mnie jak najbardziej noszalne :)).
    Bfl ma przepiękne kolory!
    Serdeczności :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród byłby cudny gdyby mu poświęcić trochę czasu no i fundusze też by się przydały ale to jedna z tych rzeczy - na później tylko to później jakoś długo się ciągnie.
      Frasiu ja wiem, że jedyne swetry, w których chodzę są proste z długim rękawem i kieszeniami. Niestety bywają dzianiny, które mnie fasonem, fakturowym wzorem zachwycają i zarazem "odbierają rozum" zachwycam się i dziergam a potem pozostaje prucie :)
      Kupiłam wzór z Vogue na bardzo strukturalne bolerko na bardzo płaskiej modelce - dobrze, że u Magdy (Manualnia) brakło włóczki bo miałabym następne cudo - chociaż nie wykluczam prób popełnienia :))
      Bfl farbowanie jeszcze barwnikami Kakadu na nowo odkrywam ich urok.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  2. Ja też kocham fiołki całym sercem, takie małe niewymagające a zachwycają swoim pięknem i zapachem :) Włóczka do sklepiku piękna, wspaniałe zestawienie kolorów, a skarpety się świetnie zapowiadają :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu wzór na skarpety znasz, potrzebny mi był taki na wąską stopę (64 oczka) a nie chciało mi się zbytnio kombinować. Po ostatnich przewartościowaniach mam niezły mętlik w głowie. Najgorsze a może i najlepsze - zależy z jakiej strony popatrzeć jest to ,że projekt celtyckiego swetra oddalił się do późnej jesieni i uprzędzenia wełny na nowo. Owsiankowe Bfl ma już inne przeznaczenie.
      Uściski

      Usuń
  3. kurde, ale ja Cię lubię czytać. Nie tylko naoglądam się ładnych rzeczy i cudnych wełen, ale Twój styl "bardzomisię", taki lekki, subiektywny i konkretny. A jak piszesz o przyrodniczych inspiracjach w farbowaniu, to już w ogóle. No :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agato bardzo dziękuję za miłe słowa :D - mogłabym napisać dokładnie to samo u Ciebie i jeszcze dodać, że na wielu blogach podziwiam zdjęcia ale Ciebie obiektyw kocha - a naturalność uwielbiam :)))
      Lubię się gapić więc coś tam zostaje i przekłada się na mizerne próby naśladowania natury ;)
      Serdeczności

      Usuń
  4. siatka maskująca cudna :-P - rozumiem, że jednak nie polujesz?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczas prucia tego "cudu" próbowałam w sobie wskrzesić choć cień fascynacji z okresu powstawania tego "udziergu" - sprułam całe i za nic nie rozumiem co mną powodowało dziergając to :))
      A polowanie raczej odpuszczam, zbyt ekstremalne :D
      Serdeczności

      Usuń
  5. Tu też lało! Rozumiem, że bolerko przestało Ci się podobać, ale samemu bolerku trudno cokolwiek zarzucić. Terakota z brązem przecudna!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bywają rzeczy, które się podobają, tylko nijak nam nie po drodze z nimi. :-)
    Kwiaty piękne. Fiołki leśne, to moje marzenie. Już 2 razy próbowałam zadomowić na działce i ... nic z tego. Hiacynty z glebie do pozazdroszczenia. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hiacynty żyją własnym życiem, oprócz posadzenia ich jesienią nie robię przy niech nic - chwaty wyrywam. Takie postępowanie zapewne doprowadzi no zaniku cebul po pewnym czasie ale dosadzam co roku nowe więc jakoś ubytek mało widoczny. Fiołek leśny lubi miejsca cieniste i glebę o kwaśnym odczynie u mnie jest bardzo ekspansywny.

      Mam kilka takich wzorów, do których wzdycham ale naprawdę nie powinnam ich robić bo będzie prucie.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Sęk w moich hiacyntach taki, że najczęściej nie kwitną, a jeśli się zdarzy, to kwiat jest mizerny. Albo to z czasem zdziczenie cebuli, albo (co mi się wydaje najbardziej), brak wody we wczesnym okresie ich wegetacji. Też wsadzam corocznie te, co wcześniej kupuję kwitnące. Fakt, nie kupuje już specjalnie tylko i wyłącznie jesienią do sadzenia w gruncie.

      :-) A wzory, to u mnie nie tylko dziergane, ręczne, ale też i inne wytwory 'cywilizacji'. :-)

      Usuń
  7. Od kwiatów zacznę, bo ich żywot krótki- no cudne są, czuję ten fiołkowy zapach. Natomiast kolory włóczki trwałe, zachwycające.Za każdym razem podziwiam - te także. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo pięknie dziękuję za przemiłe słowa i serdecznie pozdrawiam :)))

      Usuń
  8. Hm... bolerko nie w moim stylu zupełnie, ale podziwiam, że się zdecydowałaś taki zakręcony wzór odtwarzać ze zdjęcia i to z takim efektem! Zapewniam Cię, że niejedna kobieta nosiłaby je z dumą i wyglądałaby w nim pięknie, ale na siłę wbijać się w nie swój styl nie ma sensu, więc decyzję rozumiem (choć trochę żal jednak..) :)
    Włóczka jest piękna, skarpetki takoż...
    A magnolie u nas już przekwitają, przyrodniczo różnica czasu dzieli nas jednak spora spora... Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraź sobie, że bolerko też nie jest zupełnie w moim stylu - całe życie chodzę w dżinsach, bawełnianych podkoszulkach i prostych swetrach :))
      Niekiedy coś mnie dorwie jakaś "głupawka" lub inny rodzaj choroby i robię coś wbrew sobie - a najgorzej jest jak ktoś powie lub napisze, że wzór nie jest prosty albo zobaczę zarys czegoś a wzoru nie ma - tak długo kombinuję aż zrobię.
      Bolerko przeistaczam na prosty sweter i powinno być używane :))
      Przyrodnicza różnica jest całkiem spora pamiętam jak mieszkałam w Niemczech (krótko) to już pod koniec lutego bratki kwitły wszędzie.
      Uściski

      Usuń
  9. Kolory iście sklane - uwielbiam takie tonacje!! Cudnie ;-)
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  10. Wełna cudna, te kolory do mnie mówią :)
    A co do bolerka - rzeczywiście nie było najlepszym pomysłem... ale komentarz Twojego męża mnie zastrzelił :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach ta terakota z brązem...cudne kolory!!! :)

    OdpowiedzUsuń