niedziela, 11 kwietnia 2021

Na chorobowym

W tygodniu poprzedzającym święta udzielałam się w ogrodzie i to moje udzielanie, skończyło się bólem ucha i gardła a do tego temperatura poszła w górę - a to wyjątkowo niewskazane w obecnych czasach, chwalić się wyższą temperaturą. Przez święta kurowałam się ale przecież i tak nic ciekawszego nie było do zrobienia, z tego podwójnego uziemienia: państwowego i własnego -powstały skarpety. 


Tym razem dla mnie, z mojej włóczki (jakieś resztki z jedwabiem), w wersji za kostkę, widziałam takie u Łucji na Fb i mnie ta długość ujęła i to bardzo. Nastała moda na wąskie nogawki, ja za modą nie podążam chociaż mam takie jedne dżinsy do botków ale te skarpety są z myślą o domu i spodniach dresowych. Moje dziecko kupiło sobie całkiem przyzwoite spodnie dresowe w sportowym sklepie, dziecko ma prawie dwa metry ale spodnie po kilku praniach są na mnie *. Nie wiem co to za bawełna ale nogawki sprały się dobre 12 cm - piorę w 30 stopniach. Spodnie dla dziecka stały się zupełnie bezużyteczne ale  postanowiłam je sobie przystosować jako spodnie do sprzątania i do ogrodu - tylko te bardzo wąskie nogawki zupełnie nie współgrały z moimi skarpetami, których górę zawsze wywijam i w okolicy kostki powstaje mankiet.


Takim to sposobem zrobiłam sobie, krótkie skarpetki :) i bardzo mi się ten pomysł spodobał, bo motek wystarczył na 2 pary i nie została żadna resztka - wyrobione do końca, w jednej skarpetce oczka zamykałam nitką bfl bo na to zamknięcie zabrakło. 



Obie pary powstały od palców, ze wzorami w oparciu o książki z japońskimi wzorami, nawet specjalnie nic nie rysowałam tylko wybrałam wzór z pasującą liczbą oczek. Skarpetki z takimi wzorami nie dość, że są bardzo proste w wykonaniu to nie wymagają jakiś specjalnych umiejętności po prostu robią się same. 



Bardzo mi się podoba sama włóczka, nawet się nie spodziewałam, że będzie tak miła, mięsista, połyskliwa i taka w sam raz na skarpety :) 

Z danych technicznych to: włóczka moja tradycyjna 3-nitka, druty 2,25 ChiaoGoo wersji metal i czerwona żyłka ze względu na plastyczność żyłki, oczek 63 w obwodzie. 


Jeszcze przed świętami udało mi się złożyć na nowych zasadach zamówienie uzupełniające w Anglii, ma być wysłane po 15 kwietnia, trafi na cło a potem do mnie więc będą uzupełnione braki :) nie mogę zagwarantować, że ceny się nie zmienią ale mam cichą nadzieję, że nie aż tak bardzo. Chociaż koszty paczkomatów poszły w górę - chyba za mało zarobili podczas tej zarazy :( Niestety nie było jedwabiu sari w kolorach, które lubicie wzięłam dwa nowe, może też się Wam spodobają. Przyjdzie jeszcze paczka z czesankami z Niemiec i może sklepik znowu będzie "bogaty".  Mam jeszcze ciche plany co do Indii ale to chyba pod koniec lata. 

Ja też trochę zaszalałam, i kupiłam sobie coś co kusiło mnie od bardzo dawana japońskie włóczki Ito. W pierwszej wersji miał być tylko jedwab w wersji bourette na letni top ale z tej samej firmy jest wełna o takich parametrach, że już oczami wyobraźni widziałam te rękawiczki z 150 oczkami w obwodzie :)

Włóczki kupiłam w Ovczarni, przyszły pięknie zapakowane z ręczną adnotacją :) Wełna jest tak obiecująca, że zakupiłam jeszcze - wytłumaczyłam to sobie tak, że to już ostatni dzwonek kiedy dam radę zrobić coś na drutach jedynkach potem będzie coraz gorzej z oczami więc kiedy jak nie teraz :)

Jedwab już trafił na druty wypierając po raz kolejny ufo-ka w postaci szalo-kołnierza do zimowej kurtki. Top będzie prościutki ale niewiele potrzebuje bo włóczka wygląda tak, że zbędna jest inna narracja. 



 Jak to dobrze, że pogoda zgrała się z moim marnym samopoczuciem, przynajmniej ogarnęłam zamówienia do sklepiku, zrobiłam sobie skarpety, napiekłam rodzinie ciasta na święta, skończyłam spis powszechny dla GUS-u i kilka innych rzeczy, które leżakowały od dawna. A teraz to niech już będzie ta wiosna :)

Pozdrawiam Was niedzielnie. 

*nogawki w spodniach po każdym praniu naciągam ale one i tak wydają mi się za każdym razem krótsze - a ja na pewno nie rosnę :)