A jednak inaczej, dzisiaj tylko mała wzmianka o rękawiczkach, a spowodowała ją jak zwykle konieczność życiowa - czyli ratunku są potrzebne skarpety i to od zaraz. Dzisiejszy post sponsorują potrzeby mego syna i ostatni wpis Ani . Od samego początku blaga skarpety to najczęściej powracający na nim temat, bo są w mojej rodzinie wełniane skarpety prawie od zawsze i w obecnej chwili nie ma szans by ktoś zrezygnował, a wręcz zwolenników przybywa, jak to w przypadku mego podstarzałego dziecka.
Ania w swoim wpisie z troską o trwałość, wspomniała o mieszance, którą zamówiłam specjalnie na skarpety z tym, że dla mojego ojca ( te muszą "gryźć" bo inaczej nie grzeją) Cheviot + nylon. Zrobiłam mu skarpety z nitki opposing-ply z tej mieszanki, ze wzmacnianą piętą (fałszywy angielski wzór) ale niestety mój ojciec jako emeryt testerem jest raczej średnim, chadza po domu, trochę po podwórku i tyle, no i skarpet ma dość sporo, więc te jego na razie zdają egzamin ale ja już nie mam złudzeń - po prostu trzeba się z tym pogodzić, że to wyrób pomimo luksusu nietrwały.
Obecnie czyniąc skarpety robiąc piętę dodaję sklepową nitkę wełny z nylonem, jeszcze celem wzmocnienia, dokładam już do wszystkich pięt bez względu czy to trochę zmienia postrzeganie tej pięty jako "przerośniętej" czy nie, daje to nadzieję na trochę dłuższe życie ale niewieczne :)
Takie dodatkowe nitki ma w swojej ofercie firma Lang, w bardzo szerokiej gamie kolorystycznej a na dodatek dodają ją do swoich motków skarpetkowych ( nie wiem czy wszystkich).
Mieszanka Polwarth + jedwab + kaszmir + szczypta szarego merynosa - przędziona cienko, bardzo cienko :)
Pozdrawiam Was niedzielnie i z obietnicą dalszego ciągu na rękawiczki.
Każdym razem, jak patrzę, czytam o Twoich skarpetach, czy rękawiczkach, intryguje mnie ilość oczek, a tym samym cienkość nitki. Sama już doceniam dużo cieńsze, niż to drzewniej bywało, jednak ciągle moje są mi za grube na codzienne noszenie. Twoje mieszanki merynosa i nylonu też testuję podobnie, jak Twój tata. Nooo, może ciut intensywniej i na tą chwilę nie mogę nic złego powiedzieć o piętach pomimo, że ja robię klasycznie, bez wzmocnień, póki co. :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Asiu bardzo dziękuję, że piszesz o mieszance merynosa z nylonem - jakaś wiadomość z innej strony :) Prawie zawsze muszę opierać się na moich domysłach i spostrzeżeniach a jak każdy mam już jakieś "maniery" stąd tak cenne uwagi innych i sugestie innych :D
UsuńA co do cienkości to lubię bardzo cienką dzianinę w bogate wzornictwo - taki prawie wełniany trykot :)
Uściski
A ja tylko patrzę i podziwiam, bo ostatnie skarpety robiłam kilkanaście albo i więcej lat temu.
OdpowiedzUsuńI bardzo jestem ciekawa, jak dalej będę wygladać te pokazane urocze wzorki.
Pozdrawiam serdecznie :)
Te skarpety to takie na szybko :) Pomimo, że o wiele bardziej doceniam ciepłotę tych we wzory wrabiane to jednak te robi się prawie ekspresem :)
UsuńA nitki we wzorki będą bardzo często tu gościły - zapraszam do oglądania :D
Pozdrawiam serdecznie
Jak ja już dawno skarpet nie dziergałam - niedługo rok minie od ostatniej pary. Zdecydowanie powinnam sobie jakieś wydziergać :). Co prawda skarpet wełnianych na razie mam całkiem sporo, bo zużywam je głównie w domu, więc długo wytrzymują, ale ostatnio kupiłam sobie nowe zimowe buty (takie na spacery do parku) i w nich bardzo dobrze chodzi mi się w dzierganych skarpetach, więc będę je szybciej zużywać.
OdpowiedzUsuńUściski
Zimowe buty kupuję, zawsze z myślą o wełnianej skarpecie, no może nie tych z siermiężnej włóczki ale takie ze zwykłej skarpetkowej - jakoś nie wyobrażam sobie zimnych nóżek :D
UsuńUściski
A skarpetki to się miło robi :)
Karino te twoje skarpety są świetne. A niteczka przepiękna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoniko dziękuję i ślę uściski :D
Usuń