po prawej Corriedale , po lewej merynos 18 mic superwash |
zdjęcie z lipca, nitka Eider farbowana w zeszłym roku i "zielony" merynos |
Zdjęcie z lipca pokazuje co mi się nie podobało, to znaczy barwienie samo w sobie było ok ale wyraźnie zielonkawy odcień przypisywałam niedojrzałym łupiną orzechów. Dlatego też farbowanie powtórzyłam i proszę taka niespodzianka niby do samo a jednak drobne niuanse są, na dodatek głęboko mnie zastanawia czy kolor orzecha nie utlenia się jakoś z biegiem czasu bo, na poniższym zdjęciu pośrodku leży motek z tego "zielonkawego" merynosa i nijak nie mogę się dopatrzeć tej lipcowej zieleni :)
W garnku wylądowała następna partia czesanki, ciekawe co z tego wyniknie tym razem mam zamiar potrzymać ją tam 2 tygodnie, mam nadzieję, że jej to nie zaszkodzi a zaowocuje bardzo ciemnym brązem. Wygląda na to, że będziemy chodzić odziani w orzechowe brązy :)
Z rzeczy dziewiarskich skończyłam "kadłubek" swetra dla PM, ma być dużo cięcia bo zastosowałam typową technikę dla Fair Isle, czyli wszystko na okrągło, i teraz muszę przeciąć dzianinę w miejscach rękawów i na zamek pod szyją.
Zabezpieczanie miejsca cięcia wymaga trochę skupienia i światła bo ciemno szare oczka mi się zlewają, a trzeba złapać każdą nitkę by się później nie dziwić.
Trochę się niepokoję o te rękawy bo, w oryginałach Fair Isle rękawy robi się oba na raz od mankietów do momentu wyrabiania główki wtedy się je łączy robiąc w okrążeniach dalej, na końcu główki się przecina i rękawy się wszywa. Ja postanowiłam rękawy nabrać od góry i zrobić je w dół, zastanawiam się czy taki nabrany rękaw wytrzyma użytkowanie PM. Na razie rękaw robię ale mam chwile zwątpienia i wtedy zastanawiam się czy jednak nie zrobić ich zgodnie ze sztuką przynależną tego typu dzianinie. Oby sweter nie skończył jak obszarpany bezrękawnik bo PM potrzebuje wytrzymałych rzeczy przy swoim stylu użytkowania.
Pozdrawiam Was niedzielnie z poważnym chłodem za oknami.
Jakoś nie zaryzykowałabym przecinania tak pracochłonnej i pięknie wykonanej dzianiny:) Nie mam zaufania do tej techniki :) Brązy są ładne ale ja uwielbiam ogniste kolory:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie ma ryzyka przy cięciu dzianiny, mam kilka takich swetrów i miewają się całkiem dobrze. Jedyny mankament to niemożność sprucia takiego swetra celem ponownego wykorzystania w czymś nowym :) Pozdrawiam serdecznie
UsuńFarbowanie w brązach oznacza, że jesień się już rozgościła.To pierwsze, co pomyślałam widząc zdjęcia posta :)
OdpowiedzUsuńTak, barwienie naturalne się zmienia. Nie wiem, czy tak do końca lubię tę cechę. Jako cecha naturalnego barwienia jest bardzo ok, ale jeśli już zmienia mi się gotowy wyrób, to ja tak... niekoniecznie. ;-)
Pięęęękny kadłubek. Ilekroć widzę Twoje żakardowe wykonania, bez względu, czy to sweter, czy rękawiczka, zastanawiam się, jak bardzo 'ciepłe' są to wyroby. Przyznam, że mnie się one bardzo, bardzo podobają, od zawsze, ale ich moc grzewcza, pomimo, że jestem ze zmarźlaczków, jest problemem, bo o ile pod kurtkę, to ok, to później, jak się przebywa w pomieszczeniu powyżej 20 st C, ileś godzin, to już cieplny 'problem'.
Pozdrawiam, przesyłając chociaż trochę słońca. ;-)
Ja nie przypuszczałam, że kolor może się pogłębić, o spłowieniu od słońca wiem ale by kolor się uwydatnił i rozwinął z czasem to dla mnie nowość. Barwienie naturalne ma jednak o wiele więcej "warstw" niż się można spodziewać po czymś tak prostym jak nadanie koloru.
UsuńPM ma już jeden sweter, który leży w szafie bo jeszcze nie było takiej zimy by go włożyć :) Ten sweter robię z nitek 50 g / 200 m czyli takie typowe na skarpety, na drutach 3,25 więc jak na mnie dość luźno nie jest zbity ale niewątpliwie będzie ciepły - oby była "taka" zima :D
Tradycyjne swetry Fair Isle były robione dla rybaków więc, musiały być ciepłe, przypuszczam, że oni też nie siedzieli w nich domu - to po prostu sweter na spacer z psem :)
Uściski
Nie farbowałam łupinami orzecha, ale gdzieś w sieci (nie pamiętam u kogo) czytałam, że kolor wysyca się pod działaniem powietrza. I że takie świeże farbowanki powinny powisieć kilka tygodni na płocie (albo balkonie, co kto tam ma). To, co piszesz, potwierdza tę tezę, moim zdaniem. Kolor wyszedł świetny, żadna chemia nie da tak pięknych rudych odcieni.
OdpowiedzUsuńO podziwie dla Twoich żakardów pisałam już nie raz i pewnie jeszcze nie raz powtórzę :)
Dziękuję za informację, jak to dobrze, że mi to napisałaś bo wszystko bym winiła i gubiła się w domysłach a tu takie proste wytłumaczenie :) W dodatku chyba będę jeszcze eksperymentować z łupinami bo interesuje mnie jak intensywnie można tak zafarbować runo - czy "wysyci" się prawie po czerń ? Ale to w przyszłym roku bo w tym łupin już nie mam :(
UsuńDziergane wzorki zawsze będą mi towarzyszyć bo działają na mnie relaksująco :)
Pozdrawiam
Przepiękne brązy. Ostatnio ciągnie mnie do takich kolorów - mimo że wystrzegałam się całe życie jesiennych barw, to teraz próbuję je powoli wprowadzić do garderoby. Jestem ciekawa co z tego wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńPrzez lata nie dopuszczałam do siebie myśli o posiadaniu ubrań w różu a teraz mam ich całkiem sporo :) od czasu do czasu potrzebne jest jakiś drobne odstępstwo od normy :D
UsuńPozdrawiam