niedziela, 11 lutego 2018

O teorii względności ciąg dalszy


Już pisałam o teorii względności tu :) a dzisiaj o tym jak mnie zaskoczyła z innej strony. Z siostrą mieszkającą za granicą kontaktuję się za pomocą WhatsAap'a, kilka słów jakiś cześć i wiem, że u niej wszystko ok. Siostra często mi posyła hasła w stylu "skoro ci się nic nie chce to znaczy, że dopiero wtorek" albo " ciesz się, czwartek to taki przed piątek", znajomi na Fb też takie odezwy stosują i dochodzę do wniosku, że czas nie dla wszystkich biegnie tak samo. Coraz częściej łapię się na tym, że poraża mnie myśl : " jak to dopiero był poniedziałek a dzisiaj już środa !!!!" 
To co innym się dłuży mnie przelatuje jak kalejdoskop - taka niesprawiedliwość, a ja tego czasu tak potrzebuję. Na razie pocieszam się tym, że na dobrej zabawie czas płynie szybko ale chętnie bym spróbowała tego "wlekącego się " czasu  - ile bym wtedy zrobiła :)


I dlatego, że ktoś mi podkrada godziny i dni to w tym tygodniu powstały tylko 3 motki - średni "morski " lub brudny petrol (jak kto woli) do poprzedniej jaśniejszej wersji tego koloru oraz w szpuli najciemniejsza wersja tego koloru.



Do tego dwa motki ciemniejszej szarości, pozostało mi jeszcze jakieś 50 g jasnej szarości do uprzędzenia i chyba uprzędę jeszcze 50 g bieli no i najwyższy czas zacząć rysować sweter :)


Okazuje się, że posiadając bardzo spory zapas wszelkiej włóczki można nie mieć tego co się chce lub co gorsza potrzebuje,  w dalszym ciągu robię skarpety na zmianę dla synów.  Przecierają się za szybko , a muszą być ciepłe i grubsze i jeszcze tysiąc innych uwag, jedno jest pewne starszy z bliźniaków kategorycznie odmówił noszenia skarpet z włóczki sklepowej. Dowiedziałam się, że te ze sklepowej włóczki nie są takie ciepłe, nie są miękkie i nie są takie miłe - poprzednie, które mu zrobiłam były z  runa Zwartbles i Eider czyli typowe gryzonie - ta względność :)


Skarpety trochę dzikie w kolorystyce ale nie mam już własnej przędzy na skarpety muszę uprząść, jedyny motek, który się nadawał to Finnish w naturalnym brązie w połączeniu z brudnym żółtym (moje Bfl) oraz nitka z Zitron'a do farbowania. Wzór pochodzi z  tej książki, już o niej pisałam  przy okazji poprzednich synowskich skarpet.


Skarpety są skarpetami nie tak jak w przypadku oryginału podkolanówkami , trochę mnie denerwowała ta pięta w szachownicę ale postanowiłam zrobić tak jak w oryginale, jedyne co jeszcze zmieniłam oprócz długości to dodałam nitkę na spód pięty oczywiście celem wzmocnienia. Spód stopy to jedna wielka przekładanka oczek ale miałam kiedyś tak zrobione skarpety i wytrwały dłużej.



Na następne skarpety dla syna włóczkę muszę uprząść a że mam zamiar dalej eksperymentować z mieszankami to będzie to prawdopodobnie coś równie "odjechanego" kolorystycznie, mężczyźni raczej wolą stonowane rzeczy a przynajmniej moi ale jak nie ma co się lubi to się chodzi w tym co matka zrobi :)



Ciepło Was pozdrawiam :)

13 komentarzy:

  1. Piękne motki. Podoba mi się ten kolor brudny petrol. Ładnie będzie wyglądał w połączeniu z szarością.
    Skarpetki są super. A to stwierdzenie na końcu wpisu jest najlepsze "ale jak nie ma co się lubi to się chodzi w tym co matka zrobi" :))
    Miłej niedzieli.
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam od rana na wpis i jak zwykle mnie nie zawiodłaś. Piękne wszystko jak zwykle. U mnie też trochę nowości ale o tym póżniej. Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko miło mi, że ktoś czeka na moje wpisy to mnie mobilizuje i nawet jak niekiedy nie ma ochoty pisać to pomyślę, że może jednak ktoś czyta :)
      Uściski

      Usuń
  3. Tak, tak, czas jest pojęciem względnym. Mnie się zawsze w pracy, w wolniejszej chwili marzy... jeju, w domu, to ja zrobię, i to, i to i jeszcze tamto. Po czym niewiele z tego wychodzi. Niby dni mają tę samą ilość godzin, minut, ale złośliwie jakoś inaczej się one liczą przed i popołudniu.
    Piszesz o 'ciepłocie' wełny przemysłowej i domowej. Jest coś w tym. Mnie wyroby przemysłowe albo koszmarnie grzeją, zawsze i wszędzie za mocno, albo odwrotnie. Zwykłe skarpetki, nawet te grubsze przemysłowe, jak mi stopy zmarzną, to takie skarpetki nie pomogą. Mało tego, jak mi zmarzną w skarpetkach, to ciągle mam wrażenie, że same skarpetki zimne, ba... jakieś zimnomokre w dotyku. A suche.
    Pozdrawiam cieplutko !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już myślałam, że tylko ja mam takie odczucie, że wełna przemysłowa to inny rodzaj. Ja od dawna nie ubieram skarpet z przemysłowej wełny na wielkie zimno bo ta wełna nie grzeje tak jak nasza przędza. Inna sprawa, że nawet widzę różnicę pomiędzy czesanką a wełną prosto ze strzyży oczywiście na rzecz tej drugiej. Z wygody przerabiam czesankę ale coraz częściej myślę o zakupieniu tylko dla siebie runa z polskiego merynosa i przerobieniu na skarpety.
      "Zimnomokre" - idealnie to określiłaś dokładnie takie odczucie przy używaniu skarpet z przemysłowej przędzy ale to tylko my możemy porównać prządki bo mamy z czym :)
      Uściski

      Usuń
  4. Och, znam to z tym względnym czasem. Przy czym mi samej on mija raz przerażająco szybko, by innym razem się ślimaczyć. I tak, i tak jest dobrze ;)
    Skarpety są świetne i to miło, że synowie sami się dopominają o nowe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja bym chciała takie popołudnie, które trwa z 10 godzin, w fotelu z drutami lub przy kołowrotku a tu ledwie siądę i jest po 22 a jeszcze poczytać by się chciało :)
      Synowie po prostu dorośli do skarpet jeszcze 5 lat temu nawet nie chcieli o takich słyszeć :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Ojej, jakie te morskie odcienie i szarości przepiękne! Podziwiam zawsze Twoje planowanie i konsekwentną realizację, bo sama jestem z tych prządek, które coś tam planują, a potem lecą na żywioł. I w sumie jestem zwykle zadowolona z efektów, acz nietrzymanie się planu prządkowego wymaga potem większej elastyczności dziewiarskiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą konsekwencją to różnie bywa, od ponad roku leży uprzędziona wełna pod mój wymarzony celtycki sweter a ja nie mogę się za niego zabrać :)
      Z całych sił powstrzymuję się przed żywiołami ale jak to z nimi często bywa oprzeć się im nie da - szczególnie przy zakupie włóczki :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. No właśnie, dzisiaj już środa. Jak to się stało? Wszystko zaczęte, nic nie jest skończone, psia mać! Więc nie drażnij tym: "tylko" trzy motki! Petrole i szarości przecudne. I będziesz robić jednocześnie dwa swetry, dla siebie i PM, a po drodze skarpetki dla rosłych latorośli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coraz gorzej z tym coby się chciało zrobić a co daję radę nie wiem czy to już wiek podeszły czy ogólna rozlazłość bo kiedyś dawałam radę zrobić dużo więcej :)
      Na moje nieszczęście zrobiłam próbkę swojego swetra i teraz faktycznie "wszystko" będę robić, no i czeka mnie szycie firan ale warunki ku temu nie tak ekstremalne jak u Ciebie - usciski

      Usuń
  7. A.dzis.juz.koniec.czwartku,tak.mamy.kiedy.juz.jestesmy.dorosli,Twoje.skarpety.sa.wspaniale,gratuluje.i.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie dzisiaj sobota a ja dopiero dopowiadam na komentarze :) ja nawet jako dziecko nie miałam czasu a jak odkryłam czytanie książek to dopiero dni mi umykały - pozdrawiam serdecznie

      Usuń