Już pisałam o teorii względności
tu :) a dzisiaj o tym jak mnie zaskoczyła z innej strony. Z siostrą mieszkającą za granicą kontaktuję się za pomocą WhatsAap'a, kilka słów jakiś cześć i wiem, że u niej wszystko ok. Siostra często mi posyła hasła w stylu "skoro ci się nic nie chce to znaczy, że dopiero wtorek" albo " ciesz się, czwartek to taki przed piątek", znajomi na Fb też takie odezwy stosują i dochodzę do wniosku, że czas nie dla wszystkich biegnie tak samo. Coraz częściej łapię się na tym, że poraża mnie myśl : " jak to dopiero był poniedziałek a dzisiaj już środa !!!!"
To co innym się dłuży mnie przelatuje jak kalejdoskop - taka niesprawiedliwość, a ja tego czasu tak potrzebuję. Na razie pocieszam się tym, że na dobrej zabawie czas płynie szybko ale chętnie bym spróbowała tego "wlekącego się " czasu - ile bym wtedy zrobiła :)
I dlatego, że ktoś mi podkrada godziny i dni to w tym tygodniu powstały tylko 3 motki - średni "morski " lub brudny petrol (jak kto woli) do poprzedniej jaśniejszej wersji tego koloru oraz w szpuli najciemniejsza wersja tego koloru.
Do tego dwa motki ciemniejszej szarości, pozostało mi jeszcze jakieś 50 g jasnej szarości do uprzędzenia i chyba uprzędę jeszcze 50 g bieli no i najwyższy czas zacząć rysować sweter :)
Okazuje się, że posiadając bardzo spory zapas wszelkiej włóczki można nie mieć tego co się chce lub co gorsza potrzebuje, w dalszym ciągu robię skarpety na zmianę dla synów. Przecierają się za szybko , a muszą być ciepłe i grubsze i jeszcze tysiąc innych uwag, jedno jest pewne starszy z bliźniaków kategorycznie odmówił noszenia skarpet z włóczki sklepowej. Dowiedziałam się, że te ze sklepowej włóczki nie są takie ciepłe, nie są miękkie i nie są takie miłe - poprzednie, które mu zrobiłam były z runa Zwartbles i Eider czyli typowe gryzonie - ta względność :)
Skarpety trochę dzikie w kolorystyce ale nie mam już własnej przędzy na skarpety muszę uprząść, jedyny motek, który się nadawał to Finnish w naturalnym brązie w połączeniu z brudnym żółtym (moje Bfl) oraz nitka z Zitron'a do farbowania. Wzór pochodzi z
tej książki, już o niej pisałam przy okazji poprzednich synowskich skarpet.
Skarpety są skarpetami nie tak jak w przypadku oryginału podkolanówkami , trochę mnie denerwowała ta pięta w szachownicę ale postanowiłam zrobić tak jak w oryginale, jedyne co jeszcze zmieniłam oprócz długości to dodałam nitkę na spód pięty oczywiście celem wzmocnienia. Spód stopy to jedna wielka przekładanka oczek ale miałam kiedyś tak zrobione skarpety i wytrwały dłużej.
Na następne skarpety dla syna włóczkę muszę uprząść a że mam zamiar dalej eksperymentować z mieszankami to będzie to prawdopodobnie coś równie "odjechanego" kolorystycznie, mężczyźni raczej wolą stonowane rzeczy a przynajmniej moi ale jak nie ma co się lubi to się chodzi w tym co matka zrobi :)
Ciepło Was pozdrawiam :)
Piękne motki. Podoba mi się ten kolor brudny petrol. Ładnie będzie wyglądał w połączeniu z szarością.
OdpowiedzUsuńSkarpetki są super. A to stwierdzenie na końcu wpisu jest najlepsze "ale jak nie ma co się lubi to się chodzi w tym co matka zrobi" :))
Miłej niedzieli.
Pozdrawiam :))
Czekałam od rana na wpis i jak zwykle mnie nie zawiodłaś. Piękne wszystko jak zwykle. U mnie też trochę nowości ale o tym póżniej. Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńMoniko miło mi, że ktoś czeka na moje wpisy to mnie mobilizuje i nawet jak niekiedy nie ma ochoty pisać to pomyślę, że może jednak ktoś czyta :)
UsuńUściski
Tak, tak, czas jest pojęciem względnym. Mnie się zawsze w pracy, w wolniejszej chwili marzy... jeju, w domu, to ja zrobię, i to, i to i jeszcze tamto. Po czym niewiele z tego wychodzi. Niby dni mają tę samą ilość godzin, minut, ale złośliwie jakoś inaczej się one liczą przed i popołudniu.
OdpowiedzUsuńPiszesz o 'ciepłocie' wełny przemysłowej i domowej. Jest coś w tym. Mnie wyroby przemysłowe albo koszmarnie grzeją, zawsze i wszędzie za mocno, albo odwrotnie. Zwykłe skarpetki, nawet te grubsze przemysłowe, jak mi stopy zmarzną, to takie skarpetki nie pomogą. Mało tego, jak mi zmarzną w skarpetkach, to ciągle mam wrażenie, że same skarpetki zimne, ba... jakieś zimnomokre w dotyku. A suche.
Pozdrawiam cieplutko !
A już myślałam, że tylko ja mam takie odczucie, że wełna przemysłowa to inny rodzaj. Ja od dawna nie ubieram skarpet z przemysłowej wełny na wielkie zimno bo ta wełna nie grzeje tak jak nasza przędza. Inna sprawa, że nawet widzę różnicę pomiędzy czesanką a wełną prosto ze strzyży oczywiście na rzecz tej drugiej. Z wygody przerabiam czesankę ale coraz częściej myślę o zakupieniu tylko dla siebie runa z polskiego merynosa i przerobieniu na skarpety.
Usuń"Zimnomokre" - idealnie to określiłaś dokładnie takie odczucie przy używaniu skarpet z przemysłowej przędzy ale to tylko my możemy porównać prządki bo mamy z czym :)
Uściski
Och, znam to z tym względnym czasem. Przy czym mi samej on mija raz przerażająco szybko, by innym razem się ślimaczyć. I tak, i tak jest dobrze ;)
OdpowiedzUsuńSkarpety są świetne i to miło, że synowie sami się dopominają o nowe :D
Jak ja bym chciała takie popołudnie, które trwa z 10 godzin, w fotelu z drutami lub przy kołowrotku a tu ledwie siądę i jest po 22 a jeszcze poczytać by się chciało :)
UsuńSynowie po prostu dorośli do skarpet jeszcze 5 lat temu nawet nie chcieli o takich słyszeć :)
Pozdrawiam
Ojej, jakie te morskie odcienie i szarości przepiękne! Podziwiam zawsze Twoje planowanie i konsekwentną realizację, bo sama jestem z tych prządek, które coś tam planują, a potem lecą na żywioł. I w sumie jestem zwykle zadowolona z efektów, acz nietrzymanie się planu prządkowego wymaga potem większej elastyczności dziewiarskiej...
OdpowiedzUsuńZ tą konsekwencją to różnie bywa, od ponad roku leży uprzędziona wełna pod mój wymarzony celtycki sweter a ja nie mogę się za niego zabrać :)
UsuńZ całych sił powstrzymuję się przed żywiołami ale jak to z nimi często bywa oprzeć się im nie da - szczególnie przy zakupie włóczki :)
Pozdrawiam serdecznie
No właśnie, dzisiaj już środa. Jak to się stało? Wszystko zaczęte, nic nie jest skończone, psia mać! Więc nie drażnij tym: "tylko" trzy motki! Petrole i szarości przecudne. I będziesz robić jednocześnie dwa swetry, dla siebie i PM, a po drodze skarpetki dla rosłych latorośli?
OdpowiedzUsuńNo coraz gorzej z tym coby się chciało zrobić a co daję radę nie wiem czy to już wiek podeszły czy ogólna rozlazłość bo kiedyś dawałam radę zrobić dużo więcej :)
UsuńNa moje nieszczęście zrobiłam próbkę swojego swetra i teraz faktycznie "wszystko" będę robić, no i czeka mnie szycie firan ale warunki ku temu nie tak ekstremalne jak u Ciebie - usciski
A.dzis.juz.koniec.czwartku,tak.mamy.kiedy.juz.jestesmy.dorosli,Twoje.skarpety.sa.wspaniale,gratuluje.i.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie dzisiaj sobota a ja dopiero dopowiadam na komentarze :) ja nawet jako dziecko nie miałam czasu a jak odkryłam czytanie książek to dopiero dni mi umykały - pozdrawiam serdecznie
Usuń