Coraz częściej zdaję sobie sprawę, że blog zaczyna schodzić na dalszy plan w nawale zajęć. Nie mam zamiaru rezygnować z pisania bo z wiekiem pamięć już nie ta, a to jednak całkiem dobry zbiór wiadomości lub danych technicznych różnych moich projektów, już kilkakrotnie zdarzyło mi się wracać do starszych wpisów celem odświeżenia pamięci. Mam nadzieję, że jednak jakoś uda mi się coś tworzyć by posty nie były tylko o zamiarach :)
Dzisiejszy wpis jest właśnie taki o zamiarach jeszcze do końca niesprecyzowanych ale już coś tam można wyobraźnią musnąć.
Ostatnio pisałam o torbie z filcu a przy okazji o chęci uczynienia jakiegoś rozsądnego etui na druty dziewiarskie. Filc już przycięty, mam nawet koronkę filcową - PM opanowuje nowy laser, jak opanuje to już mu się nie będzie chciało bawić w moje koronki więc muszę wykorzystać okazję :) Tak jak przypuszczałam brzegi równiutkie i nadtopione - trzymają fason. Do tego wycięłam z flocka (taki zamsz na kleju, do wgrzewania w tkaniny) oznakowanie grubości drutów, moje logo, mam zakupione zapięcia magnetyczne no i teraz muszę wykombinować: ile tych podziałek, czy wszystkie równe, czy jednak zwiększać je stopniowo tak jak rośnie grubość drutów a może przy tych cienkich nie ma to znaczenia - no muszę pomyśleć.
Na razie pokusiłam się o przyklejenie ozdobnej koronki, na zdjęciu tylko przymiarka przykleiłam równo wg brzegu, mam jeszcze dylemat związany z przebijaniem się drutów przez filc, szczególnie tych w bardzo drobnych rozmiarach, chyba będę musiała poprosić PM o wycięcie większej ilości tych etui bo trzeba sprawdzić kilka wariantów - na razie nagromadziłam części składowych.
Za to zupełnie rzeczą skończoną jest sweter z alpaki + jedwab (Drops wersja nitki mierzwiona), po praniu sweterek nie nabrał jakiegoś szlachetniejszego wyrazu w dalszym ciągu wygląd ma lekko zużytego ale postanowiłam się tym nie przejmować i uważać, że ma taki "design".
Wzór - bez wzoru, robiony od dołu na okrągło, z głębokim okrągłym dekoltem, rękaw z główką od góry za pomocą rzędów skróconych, wykończony dość długim ściągaczem. Zużycie materiału 4 motki i nadwyrężony 5.
Ma przyciągać urodą koloru i "łachmyciarskim" wyglądem, na razie mam mieszane uczucia i sweter wylądował w szafie, chociaż znalazł amatora podczas suszenia na płask - przyłapałam kota rozciągniętego na całości:)
Jak zwykle z powodu braku fotografa sweter na manekinie, na mnie wygląda podobnie tylko rękawki bardziej wypchane. Martwiłam się, że alpaka będzie dźgała ale w tej nitce na razie jest ok, na gołe ciało nosić nie będę ale na bluzkę z krótkim rękawkiem czy t-shirt więc ręce są narażone.
Patrząc na ten sweter mam poczucie, że ten prawdziwy moherowy "piórkowy" jeszcze przede mną :)
Z wielką radością powitałam na początku tygodnia informację o wysłanym zamówieniu uzupełniającym stany w sklepiku,w piątek moja radość była połowiczna bo przyszła połowa. Po interwencji okazało się, że i owszem listy przewozowe na paczki zrobiono ale kurier dostał tylko jedną, drugą wyślą w poniedziałek bo im się jakoś zawieruszyła. Jak to dobrze, że moje
candy opatrzyłam datą 12 listopad bo część mieszanek w paczce, która nie przyszła :(
Podziwiając późną jesień w słonecznej odsłonie pozdrawiam niedzielnie.
Bardzo ładny sweterek. Kolor jego jest przeuroczy.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję - faktycznie kolor ma niezły :)
UsuńBardzo ładny sweterek w bardzo ładnym kolorku,nieustająco żałuję,że to kolor zupełnie nie mój.Wygląda bardzo przytulnie,może przez to "skołtunienie"właśnie.Ciekawa jestem jaki będzie efekt koncowy eksperymentów z etui bo torba mi się bardzo podoba.Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńMnie stale zachwycają fiolety ale też nam jakoś nie po drodze, po prostu się w nich nie widzę :)
UsuńFilcowe eksperymenty trwają a ja poszukuję rozwiązań optymalnych zobaczymy co z tego wyniknie.
Pozdrawiam ciepło :)
Takie zwykłe i banalne udziergi, jeśli tylko kolor dopasowany do ludzia, to idealne rozwiązanie na co dzień. Dla mnie, to tzw. okryjbiedy, chociaż z biedą absolutnie nie mają nic wspólnego, ale właśnie wręcz przeciwnie - ich możliwości adaptacyjne do reszty ubioru są zaskakująco szerokie i wręcz nieograniczone.
OdpowiedzUsuńPiękne te 'wykrojki' z filcu. Bardzo mi się podobają takie niewielkie elementy personalizujące rzeczy. :)
Co do bloga... dla mnie to spokojna forma przechowywania informacji, skrupulatnie uporządkowana. Z dobie chaosu na FB nie do zastąpienia. ;-)
Pozdrawiam niedzielnie
Ten sweterek to waśnie taka "bieda" niby nic nie można mu zarzucić ale ten wygląd "znoszenia" zupełnie mi nie pasuje w jednym masz rację proste fasony można komponować do woli z resztą garderoby :)
UsuńZ filcem się bawię ale nie jest tak prosto jak myślałam na początku "problemy" się mnożą :)
Uściski
Mam takie same odczucia jak ty jeśli chodzi o tę włóczkę.
OdpowiedzUsuńRok temu (chyba rok, może więcej) zrobiłam swój piórkowy z dokładnie tego samego koloru. Mój fason jest bardziej luźny, wręcz workowaty. I o ile kolorem jestem zachwycona, to sam sweter nie wzbudza u mnie wyższych uczuć. Owszem zabieram go na wyjazdy ( jest nawet teraz ze mną w Malezji i raz go użyłam), bo jest lekki i ciepły. Muszę pomysleć po powrocie o innej włóczce. Bardziej luksusowej w wyglądzie. Pozdrawiam:)
Ciekawe cóż czynisz w takim sweterku w tym cieple Oceanii bo nie sądzę, że marzniesz :))
UsuńRozumiem, że aspekt wagowy przemawia za tym sweterkiem bo tak jak piszesz o wyższych uczuciach należy zapomnieć :)
Pozdrawiam.
Bardzo jestem ciekawa wyniku tych filcowych eksperymentów. No i masz świętą rację z tym blogiem w charakterze archiwum, więc się chyba reaktywuję. Na swetry wagi piórkowej się nie porywam, kiedyś zrobiłam kilka, żaden się nie sprawdził - dla mnie temat zamknięty.
OdpowiedzUsuńFilc będę obrabiać jeszcze przez jakiś czas bo mi nie daje spokoju bałagan w drutach :)
UsuńCałkiem niedawno przeszukiwałam Twojego bloga z powodu buraków i to tych w słoikach - ciekawe kto umieszcza tak ważny wpis pod słowem kluczowym - "takie tam" :D
Obawiam się, że "piórkowe" u mnie skończą tak jak Twoje ale na razie się łudzę, że może coś w tym jest.
Uściski
Też mi się marzy taki lekki, puchaty sweter, ale chyba poczekam aż DROPS zrobi promocję na Kid-Silka :).
OdpowiedzUsuńEtui na druty zapowiada się interesująco - ciekawa jestem efektu końcowego.
Mój blog pokrył się już sporą warstwą kurzu, ale o czym pisać skoro wena gdzieś przepadła? Na szczęście chyba powoli wraca, więc może wkrótce pomyślę o reaktywacji. Chociaż po tak długim czasie powrót do pisania nie będzie łatwy, tym bardziej, że pisanie nigdy nie było moją mocną stroną. Muszę o tym pomyśleć, bo archiwizowanie własnych udziergów i uprzędów bywa przydatne :).
Uściski
Ja też poczekam na promocję w Dropsie bo jednak ten moher wygląda o niebo lepiej :)
UsuńMyślę, że od czasu do czasu trzeba zrobić miejsce na nową wenę więc poczekaj spokojnie może się objawi albo zaskoczysz się chęcią czynienia czegoś zupełnie innego :)
Uściski
Hm, faktycznie jeszcze trochę pracy przed Tobą, ale jest potencjał :) Po wykończeniach sweterka widać, że zajęło Ci to sporo pracy i musiałaś się przyłożyć. Sama dawno chciałam się zabrać za robienie ciuszków na drutach, ale chyba mam do tego dwie lewe ręce :D Póki co stawiam na swoje ulubione marki, bardzo lubię Lilumi czy Morganę, kojarzysz może? Jestem ciekawa Twojej opinii :) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńKolor swetra piękny. A piórkowy - przede mną stale w planach, kiedyś się zrealizuje :).
OdpowiedzUsuń