Bywają rzeczy, które pomimo upływu czasu mi "nie przechodzą" - tak mam od lat z łotewskimi rękawiczkami. Moje próby czynienia takowych są całkiem nieźle uwiecznione na blogu, długo ciągnęło się za mną pasmo niepowodzeń aż natrafiłam na włóczkę Holst, a raczej jej parametry były mi potrzebne 50 g - 275 - 330 m. Jak już wiedziałam jakiej nitki potrzebuję to ją sobie zrobiłam.
Wzory pochodzą z książek o łotewskich rękawiczkach ale jest to składanka czyli całkiem nowy projekt na podstawie kilku różnych wzorów. No i wspomniane kwiatki - po nocach mi się majaczyły jak je zastosować. Nie jest to dokładnie to co bym chciała z tymi kwiatami czynić ale powiedzmy prawie mi się udało :)
Z danych technicznych to przędza moja 3 - nitka : jakieś 340 - 350 m w 50 g,
druty nr 1, dwa komplety jeden z żyłką, drugie dziewiarskie.
Z powodu braku tak drobnych drutów z innego materiału niż metal musiałam zrezygnować z robienia na dziewiarskich na rzeczy tych z żyłką, po prostu pomimo drobnych oczek druty z łatwością się wysuwały, jedynie palce robiłam na dziewiarskich.
Wzór rozpisany na 114 oczek w obwodzie i rękawiczki pasują na moje dłonie !! nie są wielkie, "łapciowate" jak te poprzednie wersje.
Są "prawie" idealne jedyny drobny mankament to przesunięcie bocznego paska wzoru o 1 oczko przy robieniu palców by zachować płynność i względną symetrię wzoru wnętrza dłoni.
Mankiet rękawiczki podwójny, w środku sam dżersej w szarości robiony od dołu przedzielony pasmem *narzut, 2 oczka razem* co dało brzeg w bardzo drobny ząbek.
Po zakończeniu wzoru na mankiet nabierałam na początku tego dżerseju oczka (wypruwając nitkę tymczasową), dolne oczka przerobiłam z następnym rzędem wzoru tym sposobem oczka zamknęłam w najbardziej plastyczny sposób jaki można.
Powyższe zdjęcia z czerwca bo wtedy zaczęłam je robić, z dużą letnią przerwą ale i tak nie ma co ukrywać, przy tak drobnym dzierganiu męczę oczy bardzo szybko. W ogóle drobność oczek sama w sobie jest męcząca.
Palce maja "boczki", kciuk ma klin, no wszystko z dbałością o szczegół, by swą misternością przykuwały uwagę. Dzianina jest niezwykle zwarta i ciepła, dodatek kaszmiru w szarej nitce nadaje im lekko meszkowatego wyglądu, są raczej z tych ciepłych rękawiczek ale o tym przekonam się jak nastanie zima.
Patrzę na nie i już mam zamiar zrobić jeszcze jedne ale tym razem z większą ilością kolorów, kto wie może za jakiś czas znowu zechcę się zmierzyć z drutami nr 1.
Zdjęcia miały być idealne, w plenerze, w towarzystwie grafitowego wełnianego płaszcza i pary jeansów (to ten kolor w rękawiczkach) ale jedyny fotograf w domu to dwudziestoparolatek ze stanem skupienia 3-latka, więc zdjęcia względne mam dwa w tym ani jednego z całą głową. Więc musicie mi uwierzyć, że rękawiczki są w delikatnej szarości z kolorem niebieskim (jeansowym) bez względu na to co widać na zdjęciach w pomieszczeniu.
Niezmiennie trwam w podziwie: misterność i artyzm projektu oraz dziergania jest powalający.
OdpowiedzUsuńNie potrafiłabym tak, a i cierpliwości by nie starczyło.
Przepiekne! Wykonane z niezwykła starannością o każdy detalik! Obyś cieszyla się nimi jak najdłużej :-)
OdpowiedzUsuńOch, jakie piękne rękawiczki.
OdpowiedzUsuńPo prostu brak mi słów dla mnie zrobienie takich rękawiczek to jak lot w kosmos!
OdpowiedzUsuńPodziwiam i pozdrawiam serdecznie
Coś pięknego! Twoja dbałość o szczegóły, detale wykonania, wykończenia jest fantastyczna. POzdrawiam zawieszona w podziwie:)))
OdpowiedzUsuńJuż dość chłodno, więc rękawiczki to obecnie nieodłączny element mojej garderoby.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje rękawiczki i ten bardzo szczegółowy wzór.
Pozdrawiam :))
Prześliczne rękawiczki!!! Zachwycają mnie te misterne wzory i cały czas trwam w podziwie dla Twojej cierpliwości do dziergania na takich igiełkach.
OdpowiedzUsuńAura do noszenia rękawiczek niestety już nastała, więc niech Ci służą jak najlepiej i jak najdłużej :).
Uściski :)
czy ja już pisałam że jesteś moim "guru" jeśli chodzi o rękawiczki :)))))
OdpowiedzUsuńNie wiem, co napisać... są przepiękne, nigdy bym ich nie zdjęła ;)
OdpowiedzUsuńPerfekcja w każdym calu. :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite te druty. Ale chyba właśnie tylko takie dają szansę, by drobne oczka mogły zaistnieć i stworzyć dobrą wielkość i oddać wzór.
Pozdrawiam serdecznie
Przecudne! I ta niewyobrażalna precyzja! Ja wprawdzie wpadłam w "okres żakardowy" i jakoś z niego nie mogę wyjść, ale na takie cuda na drutach nr 1 się nie poważę. Po prostu mistrzostwo świata.
OdpowiedzUsuńNiedościgła ta sztuka dla mnie Karino! Tyle oczek i na takie cienkie druty to naprawdę coś niezwykłego. Ale dobrze, jesteś w tej sztuce jedyna i niepowtarzalna jak dla mnie :). Oczywiście - cudne wyszły!!!!
OdpowiedzUsuńSłów mi brak!Na 1!? Szacun -mówiąc kolokwialnie:)Cudo po prostu:))
OdpowiedzUsuń