niedziela, 7 maja 2017

Spychologia

Jak się za czymś nie przepada, to się tego unika, znajduje tysiąc wymówek, zajęć ciekawszych byle nie zabrać się za to  co nad nami wisi a nie jest mile czynione. Tak to mam z szyciem, to znaczy coś tam uszyję ale muszę mieć super natchnienie a do tego jeszcze wiele chęci, najgorzej jest  jednak jak coś  koniecznie muszę uszyć. Za to z upodobaniem gromadzę wszelkie materiały, tasiemki, lamówki, koronki i nici - wszystko co do szycia potrzebne. Mam już spory stosik rzeczy, które należy uszyć ale dopiero kupno nowej pościeli zmusiło mnie do wyciągnięcia maszyny, a że święta majowe nie dopisały  piękną pogodą to i jakoś bez żalu do maszyny zasiadłam.  PM ma kołdrę 160 x 220 jak się domyślacie ciężko dostać taką gotową pościel, najczęściej kupuję 200 x 220 ale muszę wtedy ją przeszyć. 


Poszwę przeszyłam co wiązało się z wypruciem zamka z jednej strony, wszyciem z drugiej i oczywiście zszyciem, po tej operacji został mi spory kawałek materiału w sam raz na małe poszewki na poduszki. Zaopatrzona przez mamę w zamek na metry uszyłam z resztki 5 ubranek na poduszki.

poduszki są dokładnie w próbce koloru, która jest w rogu

Skoro już zaczęłam szyć to postanowiłam, że uszyję następny komplet poszewek na poduszki na sofę, poprzednie oddałam mamie bo były dla PM za śliskie a jedna zmiana poszewek to za mało - za to materiału w szafie na co najmniej 10 poszewek. 
Aparat totalnie przekłamał kolor poduszki za to lamówka jest we właściwym kolorze, poduszki przeszły test PM i zostały zaakceptowane. Ozdobny brzeg uszyłam sama z lamówki i grubego sznurka lnianego, do tego kryte zamki i poszewki gotowe ale i tak nie jest to moje ulubione zajęcie, za to szycie uzmysłowiło mi, że jednak bardzo prosta wersja maszyny ma zbyt wiele ograniczeń i czas popatrzeć za czymś bardziej wszechstronnym.




Za to bez specjalnej zachęty siadłam do kołowrotka, postanowiłam zobaczyć jak się da cienko uprząść nitkę, przełożenie 1:25 i mieszanka Polwarth + jedwab + kaszmir, to będzie bardzo długie przędzenie. 




Nitka jest bardzo cienka, cieńsza niż 60 WPI z miarki, jestem ciekawa ile metrów wyciągnę z tych 100 g a jeszcze ciekawsza kiedy to będzie :)



Na drutach skarpety z pozostałości po poprzednim swetrze, starczy prawie na dwie pary, już są całkiem białe, drugie będą w szare paski, bo braknie 20 g - pasków będzie  niewiele. Włóczka to Cotton Merino z Dropsa i jestem z niej bardzo zadowolona, jakiś czas temu zrobiłam synowi z niej skarpety i można je prać w pralce a to już duży plus dla kogoś kto ma bardzo sporo ręcznego prania.



Powstają też wolniutko skarpety robione od palców, a że to moje pierwsze tak robione to nie zdziwcie się jak ich więcej  nie zobaczycie bo jak na razie nie do końca jestem przekonana  do tak robionych skarpet.

Bardzo dziękuję za miłe komentarze pod postem o rękawiczkach :) Miło czytać tyle ciepłych słów, do tego stopnia miło, że intensywnie myślę o następnej parze ale ta będzie już w 100 % moja własna. Mój wzór, moja przędza i moje wykonanie.

Pozdrawiam Was niedzielnie z zapowiedzią następnej fali mrozu :(

11 komentarzy:

  1. Szycie wyszło Ci super, przeproś się więc z maszyną:)
    A skarpety miodzio, te od palców robione szczególnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Izo ale to takie proste szycie, że aż wstyd się chwalić :) no ale skoro tylko tyle się potrafi to przynajmniej to pokażę :))
      Te skarpety od palców mają bardzo ładny wzór ale to chyba ostatnie tak robione bo bardzo trzeba się nakombinować by powstało coś tak nietrwałego jak skarpety.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Skąd ja to znam? :))))) Początek tego posta w 100% pasuje do mnie, tylko że ja jeszcze się nie zmobilizowałam i nadal "dojrzewam" do wyciągnięcia maszyny. A plany mam ambitne ...
    Nowa nitka wygląda pięknie i trzymam kciuki aby nie zabrakło Ci do niej cierpliwości, bo do takiej cienizny trzeba jej mieć baaaardzo dużo.
    Dwukolorowe skarpety zapowiadają się bardzo ładnie i mam nadzieję, że uda Ci się je skończyć. Ja jakoś nie potrafię się przełamać, żeby zrobić skarpety od palców. Może kiedyś ... Poza tym na moich stopach najlepiej leżą skarpety z "ostrym czubkiem" palców niż takie ze "ściętym czubkiem" i pewnie dlatego najłatwiej mi dziergać je tradycyjnie.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Ty szyjesz wyśmienicie i poważne rzeczy nie jakieś poszewki :)
      Cienizna faktycznie potrzebuje dopingu bo w pewnym momencie zaczyna brakować cierpliwości. Skarpety robię stale i najczęściej zależy mi na szybkim wykonaniu więc nie kombinuję tylko wybieram to co znam ale ten wzór mnie urzekł stąd ta karkołomna zmiana.
      Czubek można w tych skarpetach zrobić ale one stanowczo są za duże na twoje stopu ( obwód 72 oczka)

      Usuń
  3. Szycie omijam szerokim łukiem. Kiedyś zasiadałam do maszyny i coś tam dłubałam - jakieś firany, zasłony, nakrycia na łóżka. Same proste rzeczy. Zdecydowanie wolę dzierganie na drutach.
    Skarpety bardzo fajne.
    Pozdrawiam wiosennie 🌷🌼🌺🌸🌻🍀🌹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak miałam i szycie podrzucałam mamie ale w pewnym momencie trzeba rodzica odciążyć :))
      Z tego co piszesz to jednak całkiem sporo szyłaś i kto wie może wrócisz do tego zajęcia z przyjemnością.
      A co do drutów to też je wolę ale najbardziej lubię prząść - dla każdego coś miłego :D
      Pozdrawiam równie ciepło.

      Usuń
  4. Z szyciem u mnie jest średnio. Tym bardziej podziwiam poduszki i jeszcze z wykończeniem takim specjalnym.
    A baiłe skarpety są świetne. Od palców nigdy nie robiłam. Wychodzą Ci super.
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widzisz u mnie też średnio z tym szyciem :) A poszewki to chyba najprostsze szycie i takie mi się udaje.

      Białe skarpety eksperymentalnie do prania w pralce a te od palców dają popalić ale o tym napiszę osobny post :)
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  5. Moja Droga, jak Ty dalej lecisz w takie skarpety, to się nie dziw, że pogoda skarpetom dopisuje. ;-)
    Poduszki zacne i jak to poszewki - położone na płasko nie walą po oczach jakoś spektakularnie, normalka. Nie wiem, o co Ci chodzi z maszyną. Szwy piękne, wypustka godna, delikatna. :) Z ciekawości, wszywasz zamek do poduszek zaraz przy brzegu, przy wypustce, czy konkretnie, z tylnej strony, jak zwyczajowo szyje się guziki ? Mnie ciągle brak krytych zamków na poduszki w potrzebnych kolorach.
    Znam to skupowanie tkanin i innych elementów do szycia. Hehe, zauważyłam nawet, że podziwiam tkaninę, dotykam i ... żal mi pociąć ! Identycznie mam z czesanką przed kolorowaniem. To się leczy ? ;-)

    Pozdrawiam ciepło, oby mrozy Cię już ominęły. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ja bym chciała mieć taki wpływ na pogodę, no normalnie tylko bym jedwabne topiki dziergała i lniane bluzeczki:))
      Niestety nic z tego :( u mnie dzierganie skarpet jest czynnością całoroczną i wieloletnią i nigdy nie zauważyłam związku z pogodą :)

      Zamek wszywam zaraz przy brzegu przy wypustce tak by był mało widoczny, bo to najprościej nie ma szans bym sobie tej działalności dobrowolnie dokładała. Kryte zamki są bardzo estetyczne i na szczęście u mnie w pasmanterii stacjonarnej bardzo duży wybór - w ogóle mamy całkiem przyzwoicie zaopatrzone pasmanterie we wszelkie akcesoria i nawet więcej, Ty z całym doświadczeniem w tej dziedzinie na pewno skorzystałabyś bardziej niż ja. Ja tylko nie mogę się powstrzymać i zawsze wracam z kawałkiem bawełnianej koronki :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń