niedziela, 7 lutego 2016

Wielkie plany

Może tym razem się uda zrealizować wiecznie żywy projekt celtyckiego swetra, jak wszystko dobrze pójdzie to na jesieni będzie :) Tym razem przymiarki już całkiem konkretne, bo poszczególnym kolorom przypisane wagowe ilości przędzy, motek testowy uprzędziony a to co mnie odstraszało poszło w niebyt.
 Odstraszało mnie 14 kolorów do ufarbowania, chociaż już na początku zdecydowałam, że szarości będą z naturalnych run, to i tak pozostawało 11 kolorów i nagle mnie olśniło, że brązy też mogą być naturalne. Pewnie będę musiała niektóre brązy trochę "podrasować" w kierunku rudości inne czerwieni ale to o wiele lepsze niż farbowanie wszystkiego od początku na dodatek, runo o wdzięcznej nazwie La Plata może z powodzeniem zastąpić kolor ecru, na zdjęciu wydaje się żółte ale w oryginale jest kremowe z takim podtekstem więc za ecru może robić. Samo farbowanie jest jak najbardziej przyjemne pod warunkiem, że "tak sobie" farbujemy "co wyjdzie to wyjdzie" gorzej jak mamy konkretną wizję a z farbowania wychodzi coś zgoła innego. O farbiarskich dylematach poczytałam ostatnio u Asi (JotHa) no i muszę przyznać nie mam przepisu na w 100 % satysfakcjonujący efekt farbiarski. Przede mną ponad kilogram wełny do uprzędzenia ale po ostatniej przymusowej przerwie z prawdziwą przyjemnością siadłam do kołowrotka.


Tak więc mam przed sobą perspektywę bardzo przyjemnego zajęcia z oby równie wyśmienitym efektem jak pierwowzór. Druga nieoczekiwana przyjemność jaka mnie ostatnio spotkała prezent jaki zrobiła mi moja mama - stosik lnu. Mama była u znajomej, która latami zbierała różne rzeczy, materiały, nici, włóczki i wszelkie inne dobro, które się przyda. Okazuje się, że zbieractwo przerosło znajomą mamy do tego stopnia, że postanowiła się części rzeczy pozbyć, a że mama haftuje to znajoma ją obdarowała. Takim to sposobem weszłam w posiadanie prawie 10 m bieżących lnu. Nie jest to jakiś specjalny len, czesany ileś razy, zwykłe płótno ale ja i tak jestem zachwycona.  


Od dłuższego czasu przyglądam się pościeli lnianej, cena spora wiec zawsze mówiłam sobie może kiedyś a tu proszę to kiedyś nastało, całkiem inaczej niż sobie wyobrażałam ale nastało :D
Wygląda na to, że będę musiała się przeprosić z maszyną do szycia ale tak się szaleńczo cieszę jakby to był jedwab albo jeszcze coś droższego. Będzie trochę zabawy z poszwami na kołdry bo len ma 140 cm szerokości a moje kołdry 160 cm, będę musiała całe to dobro zdekatyzować ale już przymierzam bawełnianą koronkę, którą mam zamiar ozdobić pościel, bardzo mi się podobają tasiemki do wiązania zamiast guzików więc rozważam jak to technicznie rozwiązać.  Z szyciem poczekam  na wiosnę bo len kocha być suszony na dworze a takie wielkie kawały materiału suszone w domu na rozkładanej suszarce schły by chyba tydzień.



Za to z rzeczy dziewiarskich dzieje się mało może za tydzień postraszę następną parą rękawiczek bo to na razie jedyna rzecz, którą dziergam. Na dodatek znowu mnie dopadła choroba litewskich rękawiczek, to już chyba nieuleczalne jedyne co mnie powstrzymuje przed kupnem tej książki to cena. 


Pozdrawiam Was niedzielnie :) 



18 komentarzy:

  1. Jaka piękna bordiura z koronki. Nie ważne, że przemysłowa. Rozglądałam się za takimi koronkami, może nie z należytą pasją, ot tak, bo mi się zachciało do pewnego rodzącego się pomysłu, ale widywałam banalne, albo takie zwykłe, słabe wykończające brzeg. Zbieractwo, to coś czego muszę się nauczyć, bo ono ma kolosalną przyszłość. Nie wiem, jak Ty, ale odkąd mam bardziej wysublimowane pomysły, często mam problem z realizacją, bo nie mogę dostać potrzebnych materiałów, surowców, etc. To tak, jak z tym Twoim projektem - 14 kolorów - trzeba wszystko przygotować samemu. Czasami bardzo żałuję, że nie można pójść i kupić tego, co się akurat potrzebuje. Nie mam możliwości gromadzenia wielu rzeczy w domu i może tutaj jest właśnie problem ? ;-) Poza tym, cierpliwości do tego też nie mam.
    Lniana pościel trochę mnie przeraża, tu mam na myśli prasowanie chyba, że to nie tędy droga. Lnem jestem też żywo zainteresowana, takim cieńszym, bardziej na lżejsze wiosenne i letnie ubrania, takie trochę zgrzebne. :) Jakże ciężko o coś takiego w handlu.
    Skarbem są takie osoby zbierające, które jeszcze potrafią się podzielić. ;-)
    Pozdrawiam słonecznie, z nadzieją na wiosnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz co? Mam sporo cienkiego, takiego bluzkowego lnu w kolorze niebieściutkiej lawendy (taki błękit tylko z cieniem różu). Kolor zupełnie nie mój - chcesz? Chętnie oddam, bo ja miałam z 6 lat temu absolutnie dziki biało-lawendowy pomysł, ale go nie zrealizowałam i nie zrealizuję (biały len zużyłam na ekoprinty). A Ty, wydaje mi się, jako blondyna, nawet taki kolorek mogłabyś lubić. Napisz, czy chcesz, to Ci go po prostu odstąpię, nie będzie mi zalegał.
      Zbieraczka :-)
      PS Ten len daje się uprasować :-)

      Usuń
    2. Dzięki ! Pisałam u siebie w temacie ;-)

      Usuń
    3. Propozycji Aldony nie przebiją ale może przyda się na kiedyś :
      http://www.linenmouse.com/
      http://www.lnianysklep.pl/
      W obu wypadkach nie tylko koronki :)
      Moim pierwszym zamysłem było samodzielnie wykonać koronkę na tym lnie, marzyła mi się taka super ozdobna mereżka lub coś w stylu haftu "toledo" :) Śmiech mnie wziął na samą myśl, w której dziesięciolatce byłoby to gotowe :))
      Jeżeli chodzi o zbieractwo to niestety jestem czystym przykładem zbieracza i posiadacza "bo się kiedyś przyda" walczę z tym ale mizernie kto wie może moje zapasy kiedyś kogoś też ucieszą ..
      Serdeczności

      Usuń
  2. Witam jak zwykle piękne projekty. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Projekty piękne oby doczekały realizacji - ślę serdeczności :)

      Usuń
  3. Karino kochana, a komu mają te kolorki wyjść, jak nie Tobie, co?
    Też bym chciała tę książkę. I z tego samego powodu jej nie mam. Ale rękawiczkami strasz, ile wejdzie. One są takie "strasznie" piękne, że można oglądać bez końca.
    Jeśli masz w planie dekatyzację, to Bogu dzięki. Sama się przekonasz po praniu, czy tzw. szare płótno jest do doprasowania. Mam takie, które prasują się bez kłopotu i takie, których nie sposób doprasować. Tak czy owak, trzymam kciuki.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja wcale dużo nie farbuję, stąd te dylematy jak się czegoś używa to jest wyćwiczone a u mnie tematyka z doskoku więc targają wichry niepewności :))
      Od zawsze jestem niepoprawnym posiadaczem książek ale coraz częściej rezygnuję z zakupu z powodu ceny :(

      Przeczytałam na temat lnu wszystko co wyskoczyło w googlu jak dekatyzować, jak prać i w czym, gdzie suszyć i jak prasować i chociaż właściwie oprócz środków do prania wszelkie wiadomości potwierdziły moją wcześniej zdobytą wiedzę to i tak mam obawy. W domu mieliśmy jedno prześcieradło chyba lniane przywiezione z Rosji - skończyło jako kwadrat, zbiegało się w każdym praniu a bardzo bym chciała uniknąć takiej sytuacji.
      A co do prasowania to koniecznie na wilgotnej tkaninie a później dosuszyć. Poza tym jakoś lnu się nie czepiam jak się gniecie a mam tych ubrań sporo chociaż resztę prasuję na listki łącznie z jeansami :))
      Uściski

      Usuń
  4. Mnie się też marzy lniana pościel ale czy to nie musi być specjalny len na pościel? W każdym razie zazdraszczam Ci lnu bardzo. Moja babcia haftowała obrusy zawsze właśnie lniane, miała lny naturalne i kolorowe. Ja nie mam pojęcia skąd ona je miała w 'tamtych czasach' (ale z drugiej strony była położną w małej miejscowości więc zawsze znalazło się coś pod ladą). :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Twoim świątecznym wpisie podziwiałam babciny obrus :)) Trudno mi powiedzieć czy potrzebny jest specjalny len ja też temat zgłębiam ale pod tym linkiem : http://www.lnianysklep.pl/ - są tkaniny lniane i szukałam w opisie tej na pościel - wygląda na to, że takie zwykłe płótno też się nadaje :)
      Len tak jak wełna po latach wraca do łask i cieszmy się bo to sama natura :D
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Bardzo lubię len, a w połączeniu z bawełnianą koronką podoba mi się szczególnie :). Pościeli lnianej jeszcze nigdy nie miałam, więc bardzo jestem ciekawa Twojej.
    Muszę się wreszcie zmobilizować i uszyć sobie lnianą sukienkę, na którą materiał kupiłam już 2 lata temu. Może w tym roku mi się uda?
    Rękawiczkami możesz mnie "straszyć" jak najczęściej, podobnie jak innymi Twoimi udziergami :).
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem ciekawa co mi z tego szycia wyjdzie ale techniczne aspekty już rozwiązałam :)
      Mam lniano-jedwabną sukienkę uwielbiam ją poza jednym mankamentem ma poliestrową podszewkę - zupełnie nie rozumiem jaki to ma sens ładować w naturalne tkaniny sztuczne podszycie :(
      Straszydeł w postaci rękawiczek będzie więcej bo PM zażyczył sobie takowy udzierg :))
      Uściski

      Usuń
  6. Plany, plany...dobrze,że chociaż przyjemność się spełnia. Piękne rękawiczki i dodatkowo ogrzewa je piękny kolor! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drobne przyjemności są jak najbardziej pożądane :)) Rękawiczki są w kolorze "suszonych pomidorów" a to nie tylko mój ulubiony odcień czerwieni - uwielbiam jadać suszone pomidory i gdyby nie stanowczy sprzeciw reszty rodziny byłyby dodatkiem do wszystkiego :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Płótno lniane uwielbiam ;) Piękna będzie ta pościel - pochwal się koniecznie. Ja ostatnio uszyłam zazdrostki do kuchni i łazienki z lnu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również kocham len, moje letnie ubrania to praktycznie sam len lub mieszanki z bawełną, jedwabiem lub wiskozą a skoro tak dobrze się go nosi to czemu w nim nie spać :))
      Jak tylko nastanie wiosna by wysuszyć te połacie materiału uszyję i pokażę bez względu na efekt :)
      Serdeczności

      Usuń
  8. Ciekawie się sweter zapowiada, aż 14 kolorów -wow...
    Pięknie wygląda połączenie tego surowego lnu z bawełnianą koronką. W takiej pościeli sielskie sny są praktycznie zagwarantowane.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pościel z lnu - rewelka ! Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń