W wolnych chwilach przędę runo nowozelandzkie pod wspomniany celtycki sweter, tym razem odstępstwo od mojego ulubionego Bfl i Corriedale. Wybrałam runo, które ma w sobie merynosa ale jest to jednak krzyżówka kilku ras co widać po włosie - przede wszystkim to runo ma połysk, na dodatek jest w prawie białym kolorze co przy farbowaniu takich kolorów jak "jasny brudny róż" będzie bardzo pomocne. Czesanka jest w wersji "soft" czyli jagnięca ale nie jest taka jak to bywają merynosy nieprzyzwoicie miękka i sprężysta ta ma trochę charakteru. Pranie pięknie wybiela i nadaje nitce puszystości a ja mam nadzieję, że jakoś się uporam szybko z przędzeniem bieli, przy kolorze człowiek się tak nie nudzi :)
Od dłuższego czasu myślałam nad jakimiś sensownymi pudłami, najlepiej szczelnymi i dość sporych rozmiarów celem przechowywania wełnianych czesanek. Wszelkie dostępne pudła w pobliskich sklepach nie dość, że sporo kosztują to nie są za duże. Całkiem spore pudła, chociaż cena też niemała dostałam w Ikei, kupiłam 4, więc gro wełny jest idealnie zabezpieczona, wprawdzie za niedługo przyjedzie dostawa uzupełniająca stany w sklepiku i chyba znowu będę potrzebowała następnych ale taka kolej rzeczy posiadacza małego sklepiku.
Oprócz pudeł kupiłam jeszcze wnętrze torby, pierwszy raz kupowałam materiał w Ikei i nie wiedziałam, że dział tekstylny jest samoobsługowy, a tkaniny na wagę. Tkanina to bawełna o grubym splocie płóciennym, trochę imitującym len w całkiem ładnej zgaszonej czerwieni, powinna ładnie harmonizować z wierzchem torby. Trochę to potrwa zanim pokażę torbę w całości bo czas dzielę pomiędzy przędzenie, powtórne czynienie jedwabnego podkoszulka i kończenie haftu.
Do sklepiku wrzuciłam motki, które przeleżały rok i w dalszym ciągu nie mam na nie pomysłu. Miał być szal ale powstał z czegoś innego, miał być super milutki sweterek ale kupiłam jedwab a na dodatek ta srebrzysta szarość jest mi trochę za ciemna więc kazałam namieszać nowej. Motki to 4- nitka powstała z runa Polwarth , merynosa szarego i jedwabiu, może ktoś będzie miał pomysł na zastosowanie takiej srebrzystej miękkości. Trochę mi żal bo motki przędłam ok 10 tygodni bo taka to cienizna ale jak ma leżeć w pudłach następny rok to może lepiej niech coś z tego powstanie.
A na koniec muszę się pochwalić, chociaż jeszcze nie wiem czy jest czym. Kupiłam sobie komplet drutów za kwotę olbrzymią ale pokładam w nich wielkie nadzieje na długą, owocną i bezproblemową współpracę. Mam całkiem sporą kolekcję drutów i jak na razie jedyne, które naprawdę lubię to bambusowe, jestem świadoma ich niedoskonałości (rozmiar 2 i 2,25 się wygina) ale reszta jest jak najbardziej w porządku, są odpowiednio ostre a oczka się z nich nie zsuwają chociaż robótka przesuwa się płynnie. Poddam te testom i napiszę co o nich sądzę a szczególnie o połączeniach bo o to najbardziej się czepiam przy innych.
Wiele dziewiarek pisze o książkach, które czytają a już na pewno te, które bawią się z Maknetą, ja w zabawie nie biorę udziału ale nie oznacza to, że nie czytam. Wspominam dzisiaj o tym ponieważ w piątek zmarł autor jednych z moich ulubionych książek Umberto Eco więc jeśli ktoś ma ochotę przeczytać coś a nie wie co, to z czystym sumieniem mogę polecić jego książki.
Pozdrawiam Was wyglądając wiosny jak moje ogrodowe tulipany :)
Witam jak zwykle zaglądam. Pięknie Pani tworzy swoje dzieła. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNarzędzia pracy zawsze są potrzebne. I to nawet w nadmiarze. Ja mam już sporą kolekcję szydełek i wciąż kupuję nowe :))
OdpowiedzUsuńObydwie wełenki bardzo ładne. Aczkolwiek bliżej mego serca znajduje się ta biała. Ze względu na grubość.
Pozdrawiam :))
Gratuluję zakupu drutów. Po moim ostatnim prezencie - oczywiście jaki sobie sama zrobiłam - kompletu KP właśnie w podobnym etui, jakoś nie popadłam w super euforię. I owszem, miło się dzierga, ale jednak peanów, jakie są w necie na ich temat, to mi daleko. :)
OdpowiedzUsuńOsobiście lubię prząść wełnę białą, czy jednokolorową, ale faktycznie, coś jest w wielokolorowościach, że roboty szybciej przybywa. W dzierganiu też. :)
Bardzo, bardzo ciekawi mnie opinia o wełnie nowozelandzkiej (czy mówiąc, że ma charakter masz na myśli może 'ostrość' włosa ? ;-) ), jak i ostatecznie torba. Zdziwiło i mnie to, że tkaniny w IKEA są na wagę. Dawno tam nie byłam, podglądałam w necie, ceny były za mb.
Pudełka - to też temat bieżący dla mnie, bo się zastanawiam, jak ogarnąć ponownie swoje zbieractwo wszelakie i jak sobie polepszyć organizację.
Pozdrawiam słonecznie, bo u mnie dziś pobłyskuje chwilami słońce wśród tony gradowych chmur na niebie, wiatru i deszczu.
Gratuluję fajnych gadżetów, które uszczęśliwiają Dziewiarkę. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPiękne te motki, już nie mogę doczekać się swetra. A jeśli chodzi o druty chiao-goo to właśnie wczoraj wrzuciłam włóczkę na bambusowe 2,5mm, coś czuj, że zanim skończę sweter, to nabawię się dziur w palcach... jednak wolę KP
OdpowiedzUsuń