Tak jak przypuszczałam chęć zrobienia rękawiczek pokonała wszystko inne, a że nastrój raczej w szarej tonacji to i powstały bardzo szare rękawiczki. Pierwsze zdjęcie pokazuje oryginalną kolorystykę reszta zdjęć robiona popołudniem i już zdecydowanie bardziej ciepła ta szarość. Rękawiczki narysowałam na małe dłonie ( 56 oczek), będą dla mojej siostry, która jest bardzo czarna w ubiorze więc dostanie coś co będzie pasowało do czapki z poprzedniego wpisu.
Tak jak przypuszczałam rysowanie wzoru sprawiło mi wielką przyjemność a sam wzór jest na tyle wdzięczny, że chyba go powtórzę w innych barwach. Wierzch dłoni opatrzony jedną z norweskich gwiazdek, ale o wyraźnie liściastym podtekście, mankiety w kwiateczki i oczywiście komponujący się z całością kciuk.
Zdjęcia na płasko bo rękawiczki są za małe na moje dłonie może uda mi się zrobić zdjęcie na siostrzanych rękach to pokażę. Jak ostatnio wspomniałam miałam zamiar zapoznać się z włóczką Lang, przedsmak miałam już w rękawiczkach ale docelowo mają być skarpety, a że zostało włóczki z farbowania pod koniki morskie to będzie powtórka. Włóczka Lang jak na razie niczym się nie różni od innych tego typu włóczek oprócz ceny i tej drobnej rolki, przeznaczonej do wzmacniania pięty. Obawiam się, że to jedyna różnica i tak jak mi napisała Finextra jak ktoś lubi płacić więcej to może.
Pierwsza część haftu już gotowa, druga jest w połowie, jeszcze dno, boki i uchwyt i to co mnie przeraża - szycie wnętrza, a później zobaczymy czy efekt był wart wysiłku.
Pozdrawiam Was niedzielnie.
Śliczne rękawiczki, wzór misterny i dopracowany w każdym szczególe.
OdpowiedzUsuńOj dziękuję staram się :D
UsuńPiekne i rękawiczki i haft!
OdpowiedzUsuń1. Trzymam kciuki, bo wymiana pieca w środku zimy to... nie wiem, jak to nazwać... kataklizm chyba.
OdpowiedzUsuń2. Torebeczka cudnie się zapowiada, cudnie. Nie żartuj, że szycie wnętrza cię przeraża, to przecież przy całym tym potężnym huku roboty malutki pikuś. Podziwiam!
3. Cóż, jak człowiek nie sprawdzi, to nie wie - to a propos Langa. Ja dla Langa miałam niegdyś bardzo dużo szacunku za znakomite składy włóczek i bardzo ciekawe faktury (toż samo dla nieistniejącego już chyba Jaegera). Ale to były czasy, kiedy nawet Phildar robił świetne włóczki, zwłaszcza jedwabie (teraz już robi tylko g... psie, zwróć uwagę, nawet za pana Rowana świetny, a dziś należący do Coats Rowan mocno spuścił z tonu jak chodzi o skład - kryzys, psia mać! Ciemny lud - to jak w sprawie akutualnej sytuacji medialnej - wszystko kupi, dlatego przestałam kupować). Mnie się skarpety z Jawoll (czarnej) nieludzko zmechaciły w noszeniu i praniu, zwłaszcza w tych newralgicznych, "tartych" miejscach. A widać to było wyraźnie, bo były w nich wstawki z innych skarpetkowych. Podejrzewam, że surowiec był po prostu za dobry, bo ona miękciusia była bardzo, no, a merynos, zwłaszcza uszlachetniany, to się tak nadaje na skarpety... Być może więc cena włóczki ma uzasadnienie w cenie surowca, ale czy nam o to chodzi? Dlatego wolę skarpetkowe włóczki, które mają "konkretniejszy" chwyt.
4. Nie zmienia to w niczym faktu, że skarpetki z konikami zapowiadają sie przepięknie.
5. Rękawiczki piękne, przyprawiły mnie w dodatku o szeroki uśmiech (wiesz, że kocham "mieszańce"). Możesz z nimi startować w konkursie na najpiękniejszy mix roku - wygraną masz w kieszeni!
Uściski :-)
No i jak zwykle, mądrząc się, zapomniałam o najważniejszym: Wszystkiego najlepszego, najmilszego i najpiękniejszego!
UsuńJak długo mieszkam w tym domu a jest to prawie całe życie z drobnymi epizodami niebytności, wszystkie piece wymienialiśmy zimą taka uroda tego ustrojstwa :( - oby nie było mrozu bo ja nań mało odporna jestem :)
UsuńMoże samo szycie mnie nie przeraża tak jak wszelkie przygotowania, przemyślanie wykroju, te naddatki we właściwych miejscach, zaszewki i inne takie - zawsze coś mi nie pasuje ale co zrobić jak się mało szyje to i wprawy nie ma :)
Ja bardzo lubię jak się "mądrzysz" :)) moja wiedza na temat sklepowych włóczek jest wyjątkowo świeża bo jedyną wełnę jaką znałam to wełnę prosto z owcy i nawet nie poszukiwałam czegoś innego bo były to czasy akryli a jak się trafiało coś ekstra to w Pewex'ie za dolary lub za całą pensję.
W tej chwili nawet te drogie włóczki nie są tak porażająco drogie jak kiedyś, tylko pytanie czy warte swojej ceny, a jeśli jest włóczka w przyzwoitej cenie a na dodatek jakościowo dobra to tym bardziej czemu nie zrobić czegoś z niej, a szczególnie skarpet :)
Niestety obawiam się, że w interesie producentów nie jest tworzenie rzeczy "wiecznych" i właściwie ich rozumiem bo co to byłby za interes gdyby sweter z ich włóczki był w idealnym stanie przez 20 lat - a tak co roku trzeba robić nowy.
Może przez to, że przez cały czas robiłam z własnej przędzy tak mnie fascynuje ta sklepowa i chociaż wielokrotnie się przekonałam, o wyższości własnej przędzy to i tak ciągoty zostają :)
Pięknie dziękuję za życzenia oby się spełniały :D
Uściski
Z tymi piecami to tak chyba jest po prostu, mój PM pojechał właśnie zająć się domem po ojcu i... na dzień dobry poinformowali go sąsiedzi, że trzeba było zakręcić główny zawór, bo była powódź. Puścił piec!
UsuńChyba rozumiem, o co Ci chodzi z tym szyciem. Właśnie cały dzień odkładam skrojenie poszwy na kołdrę (niby rzecz najprostsza na świecie, ale ma być z kilku elementów), bo mi się nie chce usiąść i rozrysować.
A ja nie miałam problemu z włóczką. U ciotki na wsi zawsze ktoś sprządł wełny (miękka nie była, ale była), akryle zdarzały się całkiem niezłe, potem hitem był anitex (skrzypiał jak wata, ale co tam, modny był), ale szczytem, absolutnym szczytem perwersji był moment, kiedy jakieś 22-23 lata temu w żoliborskim merkurym, już podupadłym i niespecjalnie uczęszczanym zobaczyłam w stoisku pasmanteryjnym... alpakę 100% (w naturalnych kolorach!) i angorę 100% (we wszystkich możliwych kolorach), od Filatura di Crossa. I całe to dobro w tej samej cenie, co nasze krajowe anilany (wtedy to jeszcze nazywało się tak, jak to się w tym kraju nazywa). Karina, ja wydalam wszystkie pieniądze, jakie miałam przy sobie. Następnego dnia w pracy (a pracowałam wtedy w Burdzie, robiłam głownie Verenę i Annę) zebrałam zamówienia (dziewczynki nie dziergały, ale ich mamy i owszem) i kasę, pożyczyłam drugie tyle (i troche na życie) i pognałam wykupić do reszty. Kochana, ja do dziś mam sweterk w jodełkę z angory, a alpakę nawet prułam i przerabiałam. Zresztą wtedy dużo się pruło i robiło ze starego nowe :-)
Piekne i rękawiczki i haft!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :D
UsuńZawsze się zachwycam wrabiankami:))))Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!!!!!
OdpowiedzUsuńRównież życzę Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku i pięknie dziękuję za miłe słowa :)
UsuńAch, te piece i remonty - też mnie czeka remont kuchni ! ...Twój haft przyprawia mnie o zawrót głowy ! Torba będzie cudna ! I rękawiczki są prześliczne. Świetne kolorystycznie i wzorowo, czyli wzorkowo :) Wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i pomyślności w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńOj ja też miałam ochotę na wymianę pieca w kuchni ale jak widać wymieniać będę zupełnie inny :(
UsuńHaft o dziwo jest bardzo przyjemny w wykonywaniu a może mi się tak wydaje po monotonii haftu na obicia krzeseł :)
Torba mi się widzi z jakimś czerwonym wnętrzem ale zobaczymy na razie muszę skończyć to co zaczęłam bo coraz więcej światła a mnie leży niedokończona firaneczka do kuchni a w wiosennym oknie powinna wyglądać całkiem przyjemnie :))
Tobie i Twoim bliskim również Wszelkiego Dobra w Nowym Roku !!
Uściski
Siostra pewnie będzie zadowolona. :)
OdpowiedzUsuńPowoli, bardzo powoli dorastam do swoich, które mają docelowo stanowić komplet z czapką i czymś na szyję. Zastanawiam się, czy zdarzało Ci się na okrągło dziergać wrabiając wzór tylko na kawałku, nie ciągnąc na obwodzie nitki od wrabiania.
I bardzo ciekawi mnie sama nitka, którą haftujesz, bo efekt bardzo mi się podoba.
A na koniec, serdeczności urodzinowe. ;-) Na FB bardziej konkretne, wiec nie będę się powtarzać. :)))
Pięknie dziękuję za życzenia tu i na FB niech się spełniają :D
UsuńNigdy nie wrabiałam wzoru robiąc na okrągło z jednej strony byłoby to strasznie kłopotliwe ciągnąć tą nitkę w miejscach gdzie go nie ma (wzoru) lub np. robienie z kawałków nitek gdzie wzór występuje. Gdybym nagle zapragnęła wzoru z jednej strony to prawdopodobnie bym go wyhaftowała.
A co do nitek pod haft to są tutaj http://ewelenka.blogspot.com/2015/11/znowu-o-niczym.html
farbowany motek jest mieszanką merynosa z nylonem - motek kupiony ale farbowanie moje za to szarość to moja przędza Corriedale :)
Uściski
Jsou moc krásné!
OdpowiedzUsuńVladko bardzo się cieszę, że Tobie również się podobają :D
UsuńPiękne rękawiczki, wzór prezentuje się na nich wspaniale. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję, może uda mi się wzór uczynić w PDF'ie, kto wie może ktoś się skusi na zrobienie takich :)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Piękności!!! I widzę, że kolejne skarpetki w koniki morskie będą :) Ja walczę z drugą skarpetką, ale nie to że mam coś do wzoru- przeciwnie bardzo mi się je przyjemnie dzierga, tyle, że bez przerwy mi coś pilnego w kolejkę wskakuje...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jak ja to znam te rzeczy, które nagle koniecznie trzeba uczynić ale przynajmniej Ty czynisz coś w szczytnym celu-podziwiałam właśnie Twoje serwetki dla orkiestry :)
UsuńUściski
Nádherné!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :D
UsuńRękawiczki świetne! Nie ma to jak wełniane, ręcznie robione rękawiczki :). Siostra z pewnością będzie zadowolona.
OdpowiedzUsuńSkarpetki w koniki morskie cały czas mam w planach i mam nadzieję, że zrobię je w tym roku. Niedawno zorientowałam się, że w zeszłym roku nie wydziergałam ani jednej pary skarpet - zdecydowanie muszę to zmienić!
Torba zapowiada się bardzo interesująco. Trzymam kciuki za szybkie zakończenie wymiany pieca, bo pod koniec tygodnia znowu ma być zimniej.
Uściski
Może i nie wydziergałaś ani jednych skarpet ale za to ile masz czapek :D
UsuńMoim ulubionym dzierganiem są takie małe formy jak rękawiczki i czapki nie wiem czemu skarpety już zaliczam do większych udziergów :)
Wymiana pieca zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem przymarznięcia szczególnie jeśli jest to w środku sezonu grzewczego ale bądźmy dobrej myśli :)
Uściski