Końcówka i początek roku poraża zimnem i to takim, którego nie lubię, wyjątkowo suchym wręcz arktycznym, nie czepiałabym się specjalnie lekkiego mrozu ze śniegiem (nie za dużym) ale suche mrozy niszczą mi delikatniejsze rośliny w ogrodzie, pomimo starannych jesiennych zabezpieczeń.
Koniec roku w ogóle miałam niezbyt udany bo zepsuła mi się zmywarka, stara, wysłużona ale jeszcze trochę mogła podziałać, już nie mogę się obejść bez tego urządzenia. Na dodatek zaczął ciec piec do centralnego ogrzewania, a to już naprawdę spory wydatek, wiec siłą rzeczy dziewiarskie plany legły w gruzach, bo i nastrój w ruinie.
Jedyna rzecz, która ostatnio powstała to czapka, nie wiem u kogo ją widziałam (podejrzewam Frasię ale mogę się mylić), wzór pobrałam i leżał do czasu jak nie zobaczyłam mojej siostry w czymś na głowie przypominającym w najlepszym przypadku kominiarkę do napadu na bank, nie wytrzymałam i musiałam jej zrobić coś co na czapkę wygląda.
Wzór (Father Cables) jest rozpisany na rozmiar większy i mniejszy oraz na dwie długości, a że moja siostra gustuje w opinających głowę długich czapkach to taką dostanie ale mam nadzieję, że będzie w tym wyglądała o wiele lepiej.
Czapka powstała z resztki Karism'y pozostałej z swetra PM, robiłam na mniejszych drutach niż w przepisie a na dodatek starałam się robić bardzo ściśle by czapka siedziała na głowie a nie zsuwała się na oczy. Mnogość plecionek i przełożeń powinna gwarantować "mięsistość" dzianiny a tym samym ciepłotę.
Jak zwykle mam do zrobienia kilka par "wdzięcznościowych" skarpet, wszystkie nie muszą być koniecznie z mojej przędzy, więc postanowiłam zapoznać się z włóczką Lang, bardzo mnie interesuje dlaczego jest o 100 % droższa niż np. Fabel, do kompletu poznawczego mam jeszcze motek dropsowego Delight'a ale kolorystyka na zdjęciu w sklepiku była bardziej przekonująca. Po głowie oprócz skarpet kołaczą mi się jeszcze jakieś palczaste rękawiczki - zobaczymy co powstanie najpierw, bo ciągnie mnie już do rysowania nowych wzorów.
Z rzeczy przyjemnych to mogę się pochwalić, że ojciec zrobił dla mnie calówki, PM opatrzył logiem sklepiku i bloga, myślę że będą miłym dodatkiem do czesanki, którą prządki u mnie kupują. Pewnie, że taka miarka jest orientacyjna ale ja próbując doprząść nici zawsze się nią posiłkuję, kiedyś nawet zrobiłam sobie rozpiskę na jakim przełożeniu przędę, z jakiego runa i jakie wychodzi WPI. O dziwo kilkakrotnie te informacje ułatwiły mi życie.
Bardzo dziękuję wszystkim za życzenia, pamięć i wszelkie dowody sympatii, jeżeli komuś nie odpisałam to bardzo przepraszam ale trochę zakręcony był ten przełom roku a najgorsze, że ta awaria będzie się jeszcze trochę wlekła za mną.
Pozdrawiam Was z tęgim mrozem za oknem.
Czapka super :) I niech wszystko się ułoży jak najlepiej:)
OdpowiedzUsuńMimo mrozów dziś rano było -18 to mysię z zimy cieszymy:) U nas tak dawno jej nie było :)
Bardzo dziękuję :D
UsuńMyślę, że z wiekiem robię się bardzo ciepłolubna, dawniej też mi specjalnie lekki mróz nie przeszkadzał chociaż i tak wolę śnieg niż mróz a najbardziej to brak mrozu lubię :))
Pozdrawiam serdecznie
Tej akurat czapki nie robiłam, ale zrobiłam bardzo podobną - z wzoru Favorki :). Różnią się szczegółami, ale plecionki są bardzo podobne. Myślę, że Twoja siostra będzie zadowolona z czapki, bo mrozy ostatnio siarczyste. W taką piękną pogodę jak dzisiaj aż chciałoby się wyjść na spacer ale -10 stopni (w południe!) skutecznie do tego zniechęca.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci żeby już żadne urządzenie w Twoim domu nie odmówiło współpracy!
Uściski
A ja byłam święcie przekonana, że wzór od Ciebie ściągnęłam - tyle czap czyniłaś w zeszłym roku :)) Chociaż faktycznie na innych blagach też królowały :)
UsuńMróz mi nie przeszkadza jak jest w postacie +2, a to i tak uważam za bardzo zimny dzień :D
Przy takim mrozie moja wysuszona przez niedoczynność tarczycy skóra po prostu boleśnie pęka pomimo solidnych zabezpieczeń tak, że jednak jestem wielką zwolenniczką ciepła i z czułością wspominam letnie upały :)
Serdeczności
Swietna czapa!
OdpowiedzUsuńDelight w pierwszym momencie mnie rozczarowal, ale komplet- czapka i komin- z niej zrobine bardzo lubilam nosic.
Bardzo dziękuję, myślę że moja siostra będzie równie łaskawa w ocenie :)
UsuńJa jeszcze nie mam sprecyzowanych planów co do Delight'a, bo cóż tu szaleć przy jednym motku :)
Pozdrawiam serdecznie
Wspaniała czapka :-) Śliczny wzór i doskonały kolor.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystkie problemy się rozwiążą. Czego Ci z całego serca życzę.
Pozdrawiam serdecznie.
Wzór zupełnie nie wiem od kogo zgapiłam ale faktycznie czapka jest na tyle wdzięczna w wyglądzie i robocie, że chyba zrobię taką dla siebie ale w wersji szerszej i skróconej.
UsuńJa też żywię taką nadzieję, że te nieszczęścia się skończą - ciekawe tylko czemu to zawsze się dzieje zimą przy siarczystym mrozie :)
Uściski
Piękna czapka, z całego serca życzę, aby ten rok tylko na tej awarii się skończył :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i też sobie życzę by to były ostatnie awarie w tym roku :D
UsuńWiem dobrze co to popsuty piec zimą (choćby i bez mrozu) nasz w pracy często niedomaga, współczuję....
OdpowiedzUsuńCzapa piękna i na pewno siostra będzie wyglądała ślicznie
pozdrawiam
Z urządzeniami tak jest - psują się w najmniej odpowiednim momencie, niestety. Ale... to minie. I tego się stanowczo trzymajmy.
OdpowiedzUsuńCzapeczka bardzo ładna.
Z Delight nie robiłam, z Jawoll tak i uważam, że nie ma ani jednego powodu, żeby była taka droga (no, chyba że ktoś się czuje lepiej, jeśli zapłaci więcej, to wtedy ma sens).
Uściski noworoczne :-)
Piękna czapka! Tyle misternych warkoczy i plecionek, świetnie współgrają z włóczką :)
OdpowiedzUsuń