Tytuł to czyste słowotwórstwo ale to najbardziej trafne określenie tych skarpet bo powstały z totalnych resztek. Miałam 42 g jasnego beżu reszta po jakiś większych męskich skarpetach do tego jakieś 22 g brązu, trochę pomarańczu z jakiegoś większego projektu i wzór z jesiennej kolekcji Drops'a.
Wzór musiałam dostosować do moich wymagań ale to nic w porównaniu z samodzielnym rysowaniem i przeliczaniem. W Drops'ie były to prawie kolanówki na dodatek tak sprytnie wyliczone, że z dość dużego obwodu w łydce zbieraniem oczek dochodzimy do całkiem wąskiej stopy (dla mnie za wąski nawet ten największy rozmiar). Dla siebie nie robię nigdy wysokich skarpet a co dopiero kolanówki, chociaż bardzo mi się podobają to wiem, że nie będę w nich chodzić, więc pierwsza zmiana to długość nogawki wymuszona także ilością włóczki.
Druga zmiana to dodanie kilku oczek wzoru na ukośnych paskach bo moje skarpety przy tej włóczce (50g - 210m) muszą mieć 72 oczka w obwodzie. Skarpety wyglądają całkiem ładnie na dodatek mają najbardziej narażone na przecieranie miejsca zrobione praktycznie podwójnie bo oczka 1 na 1 równomiernie i solidnie je wzmacniają - to mój ulubiony sposób wykańczania stopy no może nie przy dzierganiu ale w noszeniu sprawdza się idealnie.
Od razu wiedziałam, że brązu braknie dlatego w pięcie i palcach jest resztka Bfl w naturalnym brązie delikatnie jaśniejsza od fabrycznego Fabel'a ale przez to, pięta i palce zyskały na mięsistości.
Tym razem zdjęcia czynione przez PM bo ustawienie ostrości i zrobienie sobie zdjęcia nie jest zbyt wygodne :)
Takim to sposobem z moich jesiennych
zachcianek dwie sobie uczyniłam i zaczynam powolutku, pełna wątpliwości przymierzać się do trzeciej. Wątpliwości mam sporo bo to jednak moher, który jest sam w sobie niepraktyczny, na dodatek mogę wyglądać jak puchata kula, sweterek na oszczędnie zbudowanej modelce wygląda dobrze na mnie już niekoniecznie tak musi być.
Do tego muszę zmienić ten olbrzymi dekolt a wtedy może się okazać, że sweter już mi się nie podoba, a prucie moheru tym bardziej.
Na razie czynię próby i jeśli to coś powstanie będzie prawdopodobnie z połączenia dwóch nitek moheru w kolorze bardzo jasnego wielbłąda oraz wełny w kolorze ecru.
A teraz ogłoszenia drobne, z racji tego, że święta tuż tuż i chłód mi dokucza to niech chociaż będzie milej dla moich klientek - dlatego przez cały grudzień zamówienia w moim sklepiku powyżej 50 zł wyślę za darmo :)
Pozdrawiam Was serdecznie.
Jeju, jak malowane, te skarpetki. Cudowne.
OdpowiedzUsuńPrzeliczyłam metry w ostatniej nitce, bo w sumie mam 56 oczek w skarpetce i nawet, na ścisłość powinnam mieć o kilka mniej. Więc kolejne metry, kilometry przędzy jeszcze cieńsze powinny być w porównaniu z Twoją, chociaż ta nitka jest na druty nr 2. Wiem, że robisz na jeszcze cieńszych. Tym bardziej podziwiam.
Skarpety super, wzór i kolorki ciekawy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne skarpety! A kolorystycznie bardzo mi się podobają ☺
OdpowiedzUsuńSkarpetki przecudne. Patrz, a ja mam odwrotnie, wciąż musiałabym coś zmieniać, jeśli korzystam z wzorów, tylko w drugą stronę - satysfakcjonują mnie skarpetki na absolutnie maksimum 60 o.
OdpowiedzUsuńNie kuś!
Uściski :-)
piękne!
OdpowiedzUsuńOjejku! Jakie cudne skarpetki! Pooooootwornie mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńSą przepiękne! Bardzo lubię motyw róż, tutaj u Ciebie tak fajnie wygląda w stonowanych barwach.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się te Twoje skarpetki podobają :). Wzory wrabiane są świetne do "utylizacji" resztek włóczek :). Muszę przejrzeć wzory Drops'a, bo dawno już skarpetek nie dziergałam, a ich rozmiarówka powinna mi pasować bez żadnych zmian. W takich skarpetach w zupełności wystarczą mi 64 oczka w obwodzie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)