niedziela, 19 kwietnia 2015

Cuma czyli lina okrętowa

Morskie klimaty mnie nie opuszczają, po skarpetach w kolorze akwamarynu z konikami morskimi przyszła kolej na coś poważniejszego. Same w sobie nitki artystyczne nigdy nie wzbudzały mojego pożądania co innego technika ich powstania to i owszem - czynię z wielką przyjemnością. Za to przędza o nudnym wyglądzie ale z odpowiednimi parametrami zaprząta me myśli stale. 




 W bardzo odległej przeszłości (jak nie miałam jeszcze mądrej książki) czyniłam pierwsze próby uczynienia przędzy, która będzie w miarę puszysta ale nie przesadnie z dość zwartym skrętem ( w moim mniemaniu powinien zapobiec "kulkowaniu" się dzianiny - w dodatku o odpowiedniej grubości - wzory strukturalne powinny na niej wyglądać idealnie a nie zacierać się w puszystości przędzy.



"Hawser" (cuma) - tak nazywa się technika przędzenia, którą ostatnio wypróbowałam. Polega ona na uprzędzeniu 4 singli (skręt Z), połączeniu ich w pary z tym samym skrętem (skręt Z) i połączeniu tych 2-nitek, w 4-nitkę z przeciwnym skrętem (skręt S). Muszę jeszcze trochę dopracować równomierność skręcania (chociaż w książce wygląda podobnie), przędza wygląda bardzo obiecująco ,wydaje się być tym czego poszukiwałam.



Długo się zabierałam do tych prób ale poległam na szalu, który zaczęłam robić z srebrzystego merynosa, zupełnie nie przemawiał do mnie, merynos jest taki miękki, że obawiałam się wiszącej szmatki. Srebrne nitki zmieniłam w motki i czekają na natchnienie chociaż mam wątpliwości czy je znajdę bo to jednak merynos i nawet jedwab mu nie pomoże. Doszłam do wniosku, że wełny kupować nie będę, pomimo że jest to następny wzór, który kupiłam i ma szansę na brak realizacji. 

hawser i tradycyjne navajo

 Robiąc zakupy uzupełniające do sklepiku przypomniałam sobie, że runo Corriedale, które poprzednio dla mnie wymieszali (pod moje życzenie - 4 części bieli i 1 część szarości) powinno w takim szalu spełnić moje oczekiwania, fakturowe i kolorystyczne - wprawdzie nie będzie blasku jedwabiu ale to szal do płaszcza a nie na ramionka do opery.


      

Pierwsze próby mam za sobą, w dzianinie nitka trochę się chwieje ale to początki i muszę nabrać wprawy podczas przędzenia, a prana próbka też powinna wyglądać znacznie lepiej, próbka jest mięsista, sprężysta ale wyraźnie czuje się pod palcami ten dodatkowy skręt - chyba mam szansę na wykorzystanie zakupionego wzoru :)

A teraz o zakupach, do sklepiku trafiły trzy nowe rzeczy, bielone runo wielbłąda - bardzo chciałam sprawdzić jak wygląda taka wielbłądzia czesanka, bez dodatków a mam za sobą już zabawę z runem prosto ze zwierza i w mieszankach - został do zapoznania się sam - tylko jeszcze nie wiem kiedy. 
Samo runo jest bardzo delikatne i niewiarygodnie miękkie, w dodatku bielone i to tak, że przypomina angorę. Może się okazać alternatywą dla sypiącej się angory tylko trzeba sprawdzić czy dzianina będzie miała ten cudny meszek, za który kochamy angorę.  

bielony wielbłąd
Druga "nowość" to raczej runo znane ale w mieszance Merynos 23 mic superwash + nylon, z typowym przeznaczeniem na skarpety, będę testować i mam nadzieję, że tym razem zda egzamin. Prząść powinno się dobrze, do tego jest wzmocnione nylonem więc misterne wzorki w skarpecie powinny cieszyć nas dłużej no i wełna "superwash" nadaje się do pralki - na "wełniany " program, a ja mam cichą nadzieję, że się nie będzie filcowała stopa. 

merynos 23 mic superwash + nylon

Trzeciej nowości jest trochę bo zaledwie 300 g - a nawet tego nie do końca jestem pewna bo jest to mieszanka zrobiona z myślą o skarpetach dla mojego ojca, więc jak zaakceptuje to może przerobię więcej.  Kończą mi się zapasy przędzy z runa owiec NN (szorstkie runo z naszych terenów) - ojciec stwierdził, że chce skarpety ale nie z tej "niby" wełny - czyli nie z gatunków, które obecnie przerabiam. Mieszanka to Cheviot superwash + nylon, runo Cheviot'ów ma 30-35 mic - powinno prząść się dobrze na cienką nitkę (w skarpecie wielo-nitka jest jak najbardziej pożądana) a w dodatku mieć trochę tego "pazura" :)  

cheviot superwash + nylon

Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i zakupiłam sobie moteczki na golf, mam bardzo ciepły w  bordowym  kolorze ale jest to wełna z dodatkiem akrylu. Do tej pory jakoś mi to nie przeszkadzało ale tej zimy (bez zimy) akryl w golfie zrobił się zupełnie nie do przyjęcia, za to wełna z jedwabiem jest jak najbardziej ok. Zdjęcie motków z kolorem odzwierciedla rzeczywistość ( przynajmniej u mnie na monitorze) - mnie najbardziej podoba się nazwa koloru - "ciepłe przyprawy" - w głowie błyska mi "papryczka chili" - innej "ciepłej" przyprawy w czerwieni nie znam -  kolor motków - rozbielona malina. I jak tu kupić włóczkę w kolorze jak na opisie i zdjęciu nijak nie można polegać :))



Pozdrawiam Was serdecznie wyczekując wiosennego ciepła.

14 komentarzy:

  1. Mimo, że z przędzeniem nie mam za wiele wspólnego (poza średnio-udanymi próbami z wrzecionem) to bardzo lubię czytać te techniczne posty. Trzymam kciuki, żeby wszystkie nitki uprzędły się jak należy i żeby wszystkie plany na chusty i skarpety poszły dobrze. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początki we wszystkich dziedzinach najczęściej są nie takie jak oczekujemy, oby Twoje próby przerodziły się w satysfakcjonującą pasję :)
      Cieszę się, że techniczne opisy też się komuś podobają a jak ktoś z nich wykorzysta wiedzę to dopiero będę dumna :D
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Skoro trzymają się Ciebie morskie klimaty niechybnie znaczy to, że lato już blisko ;)). "Cuma" mnie zaintrygowała. Zastanawiam się jak wyglądałaby taka nitka z lnu? Jakiś czas temu zostałam obdarowana cewkami z cienkim jak włos lnem, a nie bardzo wyobrażam sobie jak taką cieniznę przerobić. Może gdybym skręciła dwa dubelki w jedną stronę, a potem skręciła je ze sobą w drugą, to taka nitka nadawałaby się już do wrzucenia na druty, bez obaw, że dzierganie zajmie mi czas do późnej starości? ;)
    Nowe czesanki wyglądają bardzo "apetycznie" :).
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od niedzieli myślę o Twoim lnie i nie do końca jestem przekonana o tym skręcaniu go w ten sposób, nie wiem jaki on ma skręt ale czy nie wyjdzie z tego prawdziwa cuma ?
      Len jest pozbawiony całkowicie sprężystości, ja nie mam zupełnie doświadczenia z skręcaniem takiego włókna ale możesz poczynić próby , z chęcią poczytam :)
      A nie myślałaś o tym lnie jako o materiale na koronkę w stylu estońskim lub szetlandzkim - wiem, że lubisz prostotę ale jakaś tunika z takim motywem ażurowym, na drutach powiedzmy 2,75 do 3,00 - możesz sobie uszyć do tego pod spód jakąś jedwabną koszulinę lub stosować jako narzutę na coś o jednolitym kolorze :)) - tak sobie powymyślałam
      Uściski

      Usuń
    2. Chyba będę musiała jakiegoś posta skrobnąć i wstawić zdjęcia tego lnu :). Właśnie o jakiejś tunice-narzutce myślałam. Nie liczę na to, że skręcenie kilku nitek nada mu sprężystości, a jedynie pogrubi go, bo w pojedynczej nitce to i na drutach 2 mm wyjdzie mi ażur ;).

      Usuń
  3. Jak patrzę na "cumę", to chyba już nie mogę stać przed swoim szlabanem. Nie chodzi o to, że mi "cuma" po głowie chodzi, tylko o to, że życie bez przędzenia jest okropne! Tyle nowych rzeczy można by zrobić!
    Cheviot zwykły ma wszystko, czego potrzebujesz do swoich celów (i naprawdę dobrze się "wyciąga"), superwash nie znam. Ale może się okazać, że to jest genialna mieszanka!
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aldona no nie da się żyć bez "kołowrotkowania" :D
      Mnie boli mięsień pod lewą łopatką bo "Polonez" jest kołowrotkiem z jednym pedałem i wymusza "skrętne" siedzenie ale nie przędę przesadnie najwyżej półtorej godziny dziennie to i tak całkiem sporo a na dodatek uzależnienie jest zaspokojone :))
      Najpierw wezmę się za cumę (kołowrotek ustawiłam) ale już mnie zaintrygowałaś tym Cheviotem - nie mogę się doczekać tego przędzenia :))
      Uściski i zażywaj terapii "kołowrotkowej" dla kojenia nerwów :D

      Usuń
  4. Cuma jest absolutnie obłędna, uwielbiam takie sznurki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się podoba taka sznurkowa przędza ale sporo czasu upłynęło zanim udało mi się opanować technikę jej wytwarzania :))
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. jak ja bym chciala rozumiec to co tu czytam ;D moze kiedys ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli przędziesz i to lubisz to szybciej niż myślisz zrozumiesz o czym wypisuję :))
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. Ta włóczka jest absolutnie fantastyczna!!!! pięknie wygląda taka mięsista i z charakterem :) Muszę jej chyba spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu i ma taki poślizg, niby sprężysta ale za razem zwarta, niby sznurek ale nie do końca - fascynująca jak dla mnie :))
      Ta książka jest właściwie najlepszą z tych, które mam o przędzeniu :)
      Uściski

      Usuń
    2. Ja o samym przędzeniu mam właściwie jedną (druga to fleece & fiber- więc o wełnie a nie o samym przędzeniu) ale ją bardzo lubię i jeszcze lubię w niej to że jest pisana naprawdę prostym językiem, ja ze swoją znajomością angielskiego czytam ja bez problemu :)

      Usuń