niedziela, 22 lutego 2015

Kilometry

Pajęcze nitki można stosować na wiele sposobów, moja fascynacja koronkowymi szalami estońskimi czy też tymi prezentowanymi w książce M. Stove pcha mnie w tym kierunku od dłuższego czasu. Same próby jak cienką nitkę mogę uczynić fascynują mnie niezmiernie, a uczynienie koronkowego szala z własnej przędzy typu "lace" wydaje mi się bardzo satysfakcjonujące, bo jednak trochę kunsztu to wymaga wysnuć taką mgiełkę. 


Jakieś 10 tygodni zajęło mi uprzędzenie prawie 500 g cienkiej przędzy, nitka jest składana z 4 singli. W 100 gramowym motku mam ok 550 m - 4-nitki, czyli singla musi być ok 2200 m w jednym motku. Takim to sposobem dochodzimy do kilometrów bo pół kilo takiej nitki w przeliczeniu na singiel to 11 kilometrów i co tu dużo pisać prządki to też wyczynowcy. 



 Od dłuższego czasu przymierzałam się do tak składanej nitki, runo specjalnie namieszane pod moje życzenie (szary merynos, jedwab i polwarth), wymyśliłam sobie, że 4 single skręcone dość mocno zapobiegną mechaceniu się dzianiny - zobaczymy co z tego wyniknie. Sama nitka wygląda bardzo zgrabnie, piękna szarość merynosa, rozbielona polwarth'em dopełniona blaskiem jedwabiu, nitka ma takie "satynowe wykończenie" :)

25-26 WPI w 4 - nitce
Szal, który powstaje z tej nitki to nie zwiewna koronka, szal jest raczej treściwy a na dodatek dziergany z podwójnej przędzy. Jeszcze nie wiem czy na pewno jest to efekt jakiego oczekiwałam, jedwab trochę okiełznał sprężyny w merynosach ale szal jest "nieprzyzwoicie" miękki no zupełnie nie taki szalowy. Tak milusi, miękki, że o zgrozo pomyślałam jaki z tej przędzy byłby cudny podkoszulek na gołe ciało.


Przyglądam się poczynionemu kawałkowi szala i zastanawiam się czy nie zmienić koncepcji, szal zrobić z bardziej sztywnej przędzy a to miłe cudo przeznaczyć na coś na ciało - będę to rozpatrywała w trakcie dziergania.
Powoli wracam do farbowania, bardzo zaniedbałam tą sferę mojej wełnianej fascynacji, został mi taki niehandlowy kawałek Corriedale + nylon, mam jakieś niejasne wyobrażenie skarpet dla siebie w pastelowe paski z drobnym wzorkiem wzdłuż stopy.



Srebrzysta szarość, rozbielony błękit, lawenda i mało widoczna resztka beżu, która została z farbowanych nitek pod haft - ten beż taki niewyraźny ale trudno wszak to tylko na skarpety.



Drugie runo poddane farbowaniu to czesanka z owiec nowozelandzkich, od dłuższego czasu obiecuję sobie, że zacznę poznawczo przerabiać nowe runa. Zakupiłam kilka nowości do sklepiku, runo się sprzedało a ja nic o nim nie wiem tyle co przeczytałam w książkach.


Trochę ciepłej i zimniejszej czerwieni z rozbieloną morską zielenią oraz "navy blue", runo owiec nowozelandzkich jest oryginalnie dość białe, barwniki przyjmuje dobrze, w dotyku miłe ale z charakterem, mam nadzieję uprząść z tych kawałków fraktal,  wtedy napiszę o runie więcej. W tej chwili kończę prząść szare Corriedale do ostatnio farbowanej zieleni bo wzór już czeka :)


Pomimo prognóz pogodowych życzę Wam słonecznego tygodnia :-)

18 komentarzy:

  1. Aaaaaa, padłam na pysk i nie mogę się podnieść z wrażenia 8)
    CZTERONITKA I 550m w 100g 8)
    Chyba zrezygnuję z prawa do używania okreslenia "prządka" wobec siebie samej ;| Jesteś absolutną mistrzynią!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D tak jak pisałam na FB to kwestia wprawy i runa, wiedząc o tym nie wybrałam do tego przędzenia mojego ulubionego Blf czy Corriedale tylko merynosy, za którymi nie przepadam a dodatek jedwabiu jeszcze bardziej pozwolił wyciągać nitkę. Pomyśl co była za nitka z merynosa 15 mic - tylko kto by to prządł :))
      Uściski ślę

      Usuń
  2. Piękna ta szara nitka... Na pewno wyczarujesz z niej coś pięknego :)))
    Bardzo podoba mi się ten zestaw kolorystyczny na skarpety :))
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D szarość się przerabia na szal a nitka na skarpety przędzie oby była w nich równie ładna jak w czesance :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Ja w przędzeniu jestem całkiem zielona, dlatego ogromne wrażenie robi na mnie to co potrafisz zrobić i jeszcze te farbowania przecudne! Podziwiam, podziwiam i podziwiam Twoje zdolności:) sama chyba nigdy nie zabiorę się za taką działalność bo dla mnie to są czary-mary:D
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj gdyby to były jakieś czary to by się dopiero działo :D
      Zabawa od początku czyli od runa do nitki potrafi wciągnąć i zawładnąć człowiekiem a potem to już nie ma odwrotu trzeba się bawić :D
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. ten kawałek cudny zrób z tego sobie bluzeczke na gołe ciałko - koniecznie :))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie też tak pomyślałam ale stwierdziłam, że może na koszulinkę każę namieszać nową partię czesanki by nitka była jeszcze bardziej rozświetlona - tylko te kilometry :))
      ale co tam w końcu lubię prząść :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Powiem jedno - pełen podziw!!! I to nie tylko za uprzędzenie pięknej nitki (bo prawdę mówiąc brzydkich nitek jeszcze u Ciebie nie widziałam), ale przede wszystkim za to, że dałaś radę uprząść tak cieniutko całe 500 g czesanki :). Ja przy 300 gramach polwarth'a miałam serdecznie dosyć wszelkich cienizn.
    Obie wersje kolorystyczne czesanek bardzo mi się podobają. Teraz czekam na gotowe nitki, bo efekt przemiany kolorowej czesanki w nitkę zawsze mnie fascynuje :).
    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jak piszesz co tam cienka nitka tylko ta ilość :))
      Uważam, że o wiele gorzej jest uprząść "grubasa" niż cienką nitkę, pewnie że runo ma wielkie znaczenie ( wrzosówka się nie nada :)
      Cienkość nitki narzuca samo runo w przypadku grubych nitek trzeba samemu kontrolować grubość a to już wymaga wprawy.
      Farbowanki powoli zmieniam w nitki :))
      Serdeczności

      Usuń
  6. No, mistrzostwo świata i jego bliższych oraz dalszych okolic! Po prostu! Ta szarość jest przecudna.
    Jak sie tylko sloneczko pokazuje, to mnie też ciagnie do farbowania, oj, ciągnie. Ale chwilowo zapalenie oskrzeli związało mi rączki. Bardzo mi sie podoba ten zestaw w intensywnych kolorkach, ale ten pastelowy zupełnie mnie powalił. Przepiękny. Kto by pomyślał, że te róże i błękity tak pięknie zagrają z kropelką beżu!
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aldona mam nadzieję, że się wyleczyłaś w tempie czynionych przez Cię skarpet :)
      Nitki jak to nitki, przeglądam książkę o splotach i ciągnie "wilka do lasu" - będzie więcej :))
      Beżu mało ale nie chciało mi się mieszać już samej (nie mam gotowego) więc chlapnęłam tym co miałam.
      Wszelkie serdeczności

      Usuń
  7. Cudne te niteczki na szal i szal zapowiada się bardzo ciekawie... Farbowanka na skarpetki baardzo słodka, ale skarpetki będą z niej śliczne.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawsze tylko poczytuję, ale tym razem nie wytrzymałam. Jak to mawia młodzież: pełen szacun! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że znajdujesz tutaj coś dla siebie - dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  9. Niesamowity włóczkowy pracuś z Ciebie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Całe pół kilo na taką cieniuteńką niteczkę, szacun! Piękna jest, a szal zapowiada się wspaniale. Ciekawa jestem nowych nitek, bo farbowane czesanki bardzo mi się podobają:)
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń