Został mi motek prószonej zieleni, zostało mieszane Corriedale (jest w nim odrobina szarości), zaczęłam dziergać, powolutku od świąt po kilka rzędów przyrastało aż stało się oczywiste, że ciemnej prószonej zieleni nie wystarczy, doprzędłam motek oprószyłam jaśniej i dziergałam dalej. Brakło jasnego szarego, to doprzędłam i tak dziergałam aż tuba - zwana przez PM "workiem na kartofle" osiągnęła ponad 50 cm długości.
Zieleń we wzorze łagodnie przechodzi z ciemnych paciek w jaśniejsze, o dziwo ta "paciatość" w tego typu dzianinie mi się podoba co jest dla mnie samej zaskakujące - nie cierpię "paciatych" włóczek a tu jest dobrze.
Już jak zaczynałam wiedziałam, że ten kawałek szala będzie zapinany na guziki, nie wiedziałam jak wykończę ale miało być funkcjonalnie i to we wszystkich możliwych wariantach, Niestety z barku chętnych a właściwie pod nieobecność domowników zdjęcia na pomocy "naukowej".
Pobawiłam się w różne ustawienia, układy i pozy, zdjęć narobiłam sporo - "szalo otulacz" można ubierać na płaszcz lub pod niego w zależności od temperatury na dworze i odporności na zimno. Centralna wzorzysta część jest robiona w okrążeniach,więc nie ma lewej strony a na dodatek jest bardzo ciepła, do wykończenia końców posłużyła mi cuma :)
Zależało mi by jak najszybciej sprawdzić jak będzie wyglądała w dzianinie nitka (cuma) z poprzedniego wpisu - mięsistość podwójnej dzianiny eliminowała wszelkie inne nitki, które mam a ta swoją objętością, i grubością pasowała całkiem dobrze. Cuma zdała egzamin i mam zamiar popełnić jej prawie 500 g na kolejny szal bo pięknie wyglądają wydzierganie z niej wzory fakturowe.
Wzory dobrałam tak by pasowały do niedawno skończonych rękawiczek, w szalu kwadraty nawiązują do kwadracików rękawiczek a wzór ściągacza rękawiczki przerobiłam tak by mnogość dziurek dawała wiele możliwości spinania szala. Prószonej zieleni zostało tyle, że może to nie ostatnia odsłona tego zestawu.
Muszę sobie zacząć reglamentować wejścia na Twój blog, bo normalnie jestem chora z zachwytu! Znowu arcydzieła! Po pierwsze sama wełenka - ta zieleń jest rewelacyjna! No i bezkonkurencyjne żakardziki w towarzystwie misternych przeplatanek - rewelacja! Przepiękny komplet!
OdpowiedzUsuńObawiam się, że ja już od dawna powinnam wprowadzić dla siebie zakaz zaglądania na blogi a przynajmniej czasowo :))
UsuńNad tyloma rzeczami trwam w zachwycie, zapasy na nie czynię no niekończąca się historia :)
Bardzo dziękuję za ciepły komentarz i pozdrawiam serdecznie.
Bardzo ładny szaliczek. Tworzy fajny komplet z rękawiczkami.
OdpowiedzUsuńNie ma to, jak własne cytrusy :))
Pozdrawiam :)
Kingo cieszę się, że nie tylko mnie przypadł do gustu :)
UsuńWłasne cytrusy to by było coś ale nie w naszej szerokości geograficznej, bo w donicach to raczej zabawa :)
Pozdrawiam.
ŁAdny ten komin bardzo. Fajnie wymyśliłaś!
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie dziękuję :)))
UsuńPozdrawiam
Bardzo fajny wzór, taki folkowy :)
OdpowiedzUsuńNo taki folklor chyba nawet norweski :D
UsuńMuszę sprawdzić bo to z książki A. Starmore, a tam to sam folk :)
Pozdrawiam
Jestem jak zwykle zachwycona:))Akurat tu gdzie jestem(Szwecja) przydałby się taki komplet bo jakaś zimna ta tutejsza wiosna a ja już niemal na letniaka się wybrałam:)).
OdpowiedzUsuńCzytałam u Ciebie, że w podróż się wybrałaś :)) Bardzo zazdrościłam łupów ze lnianego sklepu ale już nie zdążyłam napisać :))
UsuńŻycząc ciepłego pobytu u wikingów pozdrawiam serdecznie :)
O ja pierdzielę.... CUDOWNY KOMIN! Rękawiczki też, ale ten komin... Muszę ukraść Małgosi komentarz, ja też jestem chora z zachwytu. Jesteś mistrzynią!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za taki entuzjastyczny komentarz:))
UsuńSzkoda, że nie słyszysz jak odwiedzając Twój sklepik wzdycham nad motkami i moim embargiem :)
Pozdrawiam
Może dobrze, że nie słyszę tego wzdychania, bo by mi serce pękło! :)
Usuńbardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńAnneczko - kołowrotek już masz, czesanki też i co stoi na przeszkodzie byś uczyniła podobny :))
UsuńA to, że jesteś w stanie nie wątpię :))
Pozdrawiam serdecznie
Cudny! A już ten patent z ażurem w "ściągaczu", żeby można było guziki zapinać jak chcesz, powalił mnie na kolana. Pozdrawiam więc z pozycji kolankowej, powoli i ze smutkiem zbierając żuchwę z podłogi.
OdpowiedzUsuńZnowu mi piszesz o powalaniu na kolanka !!!! no jakieś ochraniacze będę musiała zorganizować, kręgosłup rehabilitujesz to zostaw już inne części ciała w spokoju.
UsuńA tak na poważnie jakbyś miała takie ilości kłębuszków resztkowych też byś kombinowała jak to przerobić, tylko w tym przypadku to dorobiłam resztek :(
Uściski
Paciatość jest śliczna :) No, teraz w kościele, to babki na widok kompletu, na sto procent będą mdleć :))) Albo zielenieć paciajowato z zazdrości !
OdpowiedzUsuńAj, zazdroszczę Ci cytrynki, u mnie nie chcą cytrusy rosnąć.
Oby nie za bardzo mdlały bo ksiądz mnie jeszcze jakąś ekskomuniką obłoży :D
UsuńPaciatość może i jest śliczna ale tylko w tym przypadku - ten typ włóczki w dzianinie sam jest dla mnie nie do przyjęcia - stąd szafy motków do "patrzenia" :)
Dla cytrusów najgorszy jest okres zimowego spoczynku, powinny mieć bardzo widne miejsce i ok 5 stopni co w warunkach domowych jest raczej nieosiągalne.
Uściski
Aż pieję z zachwytu na widok tego szala/komina... jest przecudny no i taki śliczny komplet stanowi z rękawiczkami!!! Gdyby nie przyprawiający mnie o wściekłość grejpfrut mojej mamy, własnych cytryn pewnie bym Ci zazdrościła
OdpowiedzUsuńAniu za słowa uznania w sprawie kompletu dziękuję :))
UsuńAle bardziej mnie intryguje co z tym grejpfrutem : dlaczego wywołuje u Ciebie tak żywiołową reakcję ?
Pozdrawiam serdecznie
Bo jest najogólniej mówiąc uciążliwy, wielkie to nie poręczne, w lecie jeszcze nie sprawia aż tak wielkiego problemu, ale wiatr go potrafi wywalić (albo pies w pogoni za trzmielem) a podnieć w pojedynkę jeszcze nie tak lekko... Kłujące to to i jak trzeba przenieść (a nosimy we dwie osoby) to zaczynają się schody, zwłaszcza jesienią kiedy na nocne przymrozki trzeba schować, zimą kiedy grejpfrut stoi w składziku i też można się o niego ukłuć... a jakieś 2 tyg temu trzeba było potwora przesadzić, więc sama rozumiesz że poziom mojej irytacji nim wzrósł...
UsuńZawsze jak wchodzę do Ciebie to mam opad szczęki. Zazdroszczę tego otulacza, jest świetny i fajnie wygląda to zestawienie warkoczy z wzorem wrabianym.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :))
UsuńLubię łączyć różne techniki i eksperymentować, tutaj wiedziałam, że szal będzie jakoś zapinany a zapięcie też może być ozdobą :))
Pozdrawiam serdecznie
Zieleń może niezbyt wiosenna, ale jaka piękna. I jak pięknie prezentuje się w tym wzorze :). Cudny komplet sobie zrobiłaś! Pomysł z guzikami jest świetny - przynajmniej nic się nie "rozmota" w trakcie noszenia :).
OdpowiedzUsuńUściski
Komplet zrobiłam ale czy dla siebie ? - zaczynam coraz częściej robić bo mam "wizję" :))
UsuńJak robię coś dla siebie to najczęściej jest to poprzedzone długimi namysłami, wyliczeniami, rysunkami i próbami :)
To taki spontaniczny udzierg z cyklu do szafy :D
Uściski
Genialny komplet .... te wzory to mistrzostwo:)) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam :))
UsuńZieleń, mimo że nie wiosenna, jest przepiękna. W ogóle wspaniały pomysł z tubą. I zachwycona po raz kolejny jestem żakardami. Uwielbiam je :-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię wzory wrabiane jak i strukturalne dlatego bawię się nimi, ciesząc się, że piszecie takie miłe słowa :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam.