niedziela, 15 lutego 2015

Umęczeni


Skończyłam podkoszulek z bambusowej przędzy, nawet nie chce mi się sprawdzać kiedy go zaczęłam ale jakoś koniec zeszłego lata mi się kojarzy. Lubię robić na drobnych drutach, wiedziałam, że będzie nudno, zwykły prosty dżersej przeplatany dwoma lewymi oczkami ale szło opornie.



Dwa razy wklejałam żyłkę w drutach podczas tej robótki (koniecznie muszę kupić jeszcze jedne druty w tym rozmiarze), w międzyczasie wpadały rzeczy ciekawsze do zrobienia i tak się wlekliśmy przez następne tygodnie męcząc się wzajemnie.


 Apogeum umęczenia nastąpiło w minionym tygodniu przy wykańczaniu dekoltu, cztery podejścia i dopiero za piątym razem wygląda to znośnie. Dwa razy nabierałam oczka i prułam bo wyglądało okropnie, później przyszyłam lamówkę nawiązującą do tasiemkowych wykończeń boków i listwy guzików - sprułam bo wyglądała strasznie i miałam podejrzenia, że będzie mnie drapała.
Ostatecznie postanowiłam zrobić osobno ściągacz i doszyć ale zrobiłam za krótki więc trzeba było zrobić na nowo.


Obramowanie dekoltu jest zrobione na drutach nr 2, ściągacz 1 na 1, wykończone włoskiem zamykaniem oczek i doszyte do podkoszulka. Tył koszuliny trochę dłuższy, po bokach rozcięcia wykończone doszytą tasiemką, listwa guzików również wykończona taśmą bawełnianą.  Guziki moje ulubione z macicy perłowe doszyte tak by widoczna była wierzchnia strona muszli. 



 Dziękuję za cenne rady dotyczące ścisłego dziergania ( zanim zaczęłam Antonina i Yadis mi o tym napisały). Po wypraniu podkoszulek zrobił się faktycznie luźniejszy ale robiłam bardzo ściśle więc zmiany w rozmiarze są minimalne. Sama przędza przyjemna w dotyku, trzeba uważnie dziergać bo ma tendencje do rozwarstwiania się, niestety będzie się mechacić jeszcze nie noszona a już ma kulki, fakt faktem kilka miesięcy była tłamszona podczas dziergania ale to jeszcze nie użytkowanie. Tego typu podkoszulki są moim ulubionym ubiorem ale w tech chwili muszę solidnie odpocząć od dużych projektów na drobnych drutach.


Za to zupełnie nie męcząc się a wręcz z zachwytem poczyniłam pierwsze kroki w kierunku farbowania, mam zamiar trochę się pobawić jak tylko czas pozwoli.


Musiałam koniecznie dofarbować wełny bo mi braknie na haftowane obicia krzeseł i właściwie na więcej zabawy nie miałam czasu ale od dawna za mną chodziła zieleń a poza tym koniecznie chciałam sprawdzić co wyjdzie jak motek wełny posypię barwnikami. 


Wełna Corriedale, w skręcie navajo, farbowana w foli na parze posypana zielenią (3 odcienie) oraz czarnym. Przędza wyszła plamiasta, cieniowana ale mnie chodzi po głowie coś w drobny wzorek w połączeniu z lekko szarym Corriedale.


Pozdrawiam Was serdecznie z myślą o farbowaniu.

30 komentarzy:

  1. Uziemiona grypowo w łóżku znalazlam czas by zajrzeć do Ciebie :)
    i jestem pod wrażeniem perfekcji wykonania i pomysłowości w Twoich dzieł.
    Aż mam ochotę znowu wrócić do drutków i po długiej przerwie zacząć znowu dziregać....
    Przesyłam pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nino zdrowia życzę oby choroba szybko minęła :)
      Powroty do dawnych zajęć mogą okazać się wyjątkowo satysfakcjonujące a wachlarz proponowanych obecnie włóczek jest imponujący wręcz nawet przytłaczający - nic tylko dziergać :)
      Uściski

      Usuń
  2. Może ten podkoszulek ma mało skomplikowany wzór ale jest bardzo efektowny. Dodatkowo tak prezycyjnie zrobiony, podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka zwykła koszulina a tak potrafi dopiec :) dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam.

      Usuń
  3. Tak to z tymi "prostymi" rzeczami jest: na pierwszy rzut oka niby nic, a roboty i męki w tym tkwi tyle, że niech się te "hiperefektowne" schowają.
    Bardzo mi się farbowany moteczek podoba, uwielbiam tak farbować, posypać albo polać z pozoru bez planu. I lubię ten fekt w dzianinie, bo potem nie ma takich regularnych powtórek, nawet na większych obwodach, tylko to się naprawdę układa zupełnie losowo. Kolory wyszły cudne.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie właśnie : męka i nuda !!
      Ta farbowanka to czyniona wg Twojego przepisu na posypywanie czesanki, motki tak farbowanie też widziałam w "książce ze sprężynką, niestety w ten sposób u mnie zawsze powstanie coś bardzo ciemnego, jakoś te kilka ziarenek barwnika zawsze wydaje się za mało :)
      Farbowanie w ten sposób czesanki są bardziej do poskromienia niestety motki wychodzą paciate ale prawie tym razem mi to nie przeszkadza.
      Serdeczności

      Usuń
  4. Po pierwsze gratuluję ukończenia projektu. Po drugie niezmiernie podziwiam za dziergane na tak drobnych drutach. Po trzecie podoba mi się ten "smaczek" wykończenia tasiemką bawełnianą - szczególnie rozcięcie jest cudowne, oryginalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Antonino gdyby nie Ty to podkoszulek mógłby być fiaskiem :) Drobne druty nie są aż tak drobne przynajmniej dla mnie, przez lata robiłam skarpety na mniej 1,75 więc przy nich 2,25 to spory drut. Bawełniane wykończenia są bardzo typowe dla wielu koszulin tego typu więc pokusiłam się o podobne i jak widać nie tylko mnie przypadły do gustu :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Też nie lubię robić takich monotonnych ściegów. Wtedy biorę nitkę cieniowaną, to zawsze coś się dzieje :) Gratuluję skończenia ! Bo taką sporą rzecz na igiełkach zrobić to sztuka ! Ale opłaciło się, bo podkoszulka wygląda świetnie. Prostota i klasyka zawsze dobrze wygląda :) A ja się jeszcze ZACHWYCĘ ! rękawiczkami z poprzedniego postu ! Są przepiękne. Kompleciku będą Ci napotykane baby zazdrościć :)
    Dobrego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo dziękuję za miłe słowa :))
      Pewna Pani w kościele mnie zaczepiła, że nie powinnam przychodzić w takich czapkach i szalikach bo ona na mszy nie może się skupić :)
      Koszulina jest chłodna w dotyku i myślę, że dopiero latem do lnianych spodni będzie wykorzystywana.
      Tobie również dobrego tygodnia :D

      Usuń
  6. Gratuluję ukończenia podkoszulka - wyszedł pięknie! Też mam w domu kilka motków bambusa na letnie bluzeczki, ale chyba poczekam z nimi na cieplejsze dni, bo na razie i tak głównie czapki chodzą mi po głowie ;)).
    Zielony motek jest prześliczny!!! Bardzo mi się te kolory podobają i coś czuję, że muszę też kiedyś spróbować w ten sposób pofarbować wełnę (na razie farbowałam jedynie w garze). W połączeniu z lekko szarym corriedale te zielenie powinny wyglądać cudnie i już się nie mogę doczekać co z tego stworzysz :).
    Uściski :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wszystko już chodziło po głowie byleby nie zabierać się znowu za ten podkoszulek ale teraz już się cieszę, że nareszcie skończyłam po jeszcze kilka dni i mógłby zostać następnym "trupem" w szafie :)
      A zielone no cóż chyba będzie czapka i rękawiczki :D
      Serdeczności

      Usuń
  7. Podkoszulek piękny no i tasiemkowe wykończenie super wygląda.... podziwiam pracę jaką włożyłaś w ten projekt:).. farbowana wełenka cudowna, ogromnie podobają mi się kolorki:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa - szczególnie, że wyjątkowo dołująca to była robótka ...
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. gratuluję pomimo takich trudów, jakie musiałaś znieść nim ukończyłaś projekt! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chylę pokłony za cierpliwość!!! Efekt fajny i ładnie wykończony. Moteczek cudnej urody - jak widać eksperymenty Ci służą ;)
    pozdrawiam
    www.wloczkliwarmii.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak niektóre rzeczy faktycznie potrafią wystawić moją cierpliwość na próbę :) bardzo dziękuję za miły wpis i pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Chylę czoła za ten podkoszulek, a te zielenie są bajeczne i pięknie będzie się komponował z delikatną szarością

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zieleń już od dawna mi chodzi po głowie kto wie może jakiś następny etap zachwytu jakimś kolorek w moim życiu a może po prostu tęsknota za wiosną :))
      Uścicki

      Usuń
  11. Karinko, nie wiem do końca... gratulować, czy współczuć... ;) więc postanowiłam gratulować tym bardziej :) Dla mnie to dzieło nie do dokonania. Podziwiam całym swoim jestestwem. Zielenie bardzo ładne, musisz wrócić do częstego farbowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna naoglądałam się Twoich farbowanek i aż mnie ścisnęło z tęsknoty :)
      Tak cudne zielenie ostatnio pokazałaś, że chyba nie ma odwołania muszę farbować :))
      Przy podkoszulku osiągnęłam szczyty znudzenia więc gratulacje są jak balsam na mój stan odrzucenia tego typu projektów :D
      Uściski

      Usuń
  12. Podziwiam za cierpliwość. Duży projekt, cieniutkie druty i ścisło robione to prawdziwe wyzwanie. Piękna zieleń, tęsknimy za takimi kolorkami.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Urso - miło mi czytać tak serdeczne wpisy, bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  13. rewelacyjna ta bluzeczka! i teraz będę na taką chorować...czyli muszę uruchomić najcieńsze druty, jakie mam.
    a może ta farbowana włóczka jednak Ci się nie podoba, i chciałabyś się jej pozbyć? PRZEPIĘKNE farbowanie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa a włóczka niestety już ma swoje przeznaczenie :))
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  14. Podkoszulek cudowny...
    Wełenka wyszła Ci świetna! Próbuje zrozumieć jak ją poferbowałaś - posypałaś barwnikiem a potem do wody? Czy jak? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Motek był mokry położony na foli strecz (takiej do pakowania) lub może być spożywcza ale jest znacznie węższa. Później posypany barwnikami i spryskany wodą z octem, zawinięty w folię trochę potłamszony by barwniki rozpuściły się w wodzie (ale niezbyt intensywnie) i farbowany w garnku na parze.
      W taki sposób farbowała Finextra czesankę i też wyszła cudownie :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  15. Z całego serca gratuluję skończenia koszulki! Jest bardzo efektowna przez te smaczki w wykończeniu. Bardzo się cieszę, że teraz sięgnęłaś po barwniki. Zielony motek jest jest przepiękny!

    OdpowiedzUsuń
  16. Śliczny sweterek, jak ze sklepu. Gratuluje wykonania.

    OdpowiedzUsuń