Skończyłam podkoszulek z bambusowej przędzy, nawet nie chce mi się sprawdzać kiedy go zaczęłam ale jakoś koniec zeszłego lata mi się kojarzy. Lubię robić na drobnych drutach, wiedziałam, że będzie nudno, zwykły prosty dżersej przeplatany dwoma lewymi oczkami ale szło opornie.
Dwa razy wklejałam żyłkę w drutach podczas tej robótki (koniecznie muszę kupić jeszcze jedne druty w tym rozmiarze), w międzyczasie wpadały rzeczy ciekawsze do zrobienia i tak się wlekliśmy przez następne tygodnie męcząc się wzajemnie.
Apogeum umęczenia nastąpiło w minionym tygodniu przy wykańczaniu dekoltu, cztery podejścia i dopiero za piątym razem wygląda to znośnie. Dwa razy nabierałam oczka i prułam bo wyglądało okropnie, później przyszyłam lamówkę nawiązującą do tasiemkowych wykończeń boków i listwy guzików - sprułam bo wyglądała strasznie i miałam podejrzenia, że będzie mnie drapała.
Ostatecznie postanowiłam zrobić osobno ściągacz i doszyć ale zrobiłam za krótki więc trzeba było zrobić na nowo.
Obramowanie dekoltu jest zrobione na drutach nr 2, ściągacz 1 na 1, wykończone włoskiem zamykaniem oczek i doszyte do podkoszulka. Tył koszuliny trochę dłuższy, po bokach rozcięcia wykończone doszytą tasiemką, listwa guzików również wykończona taśmą bawełnianą. Guziki moje ulubione z macicy perłowe doszyte tak by widoczna była wierzchnia strona muszli.
Dziękuję za cenne rady dotyczące ścisłego dziergania ( zanim zaczęłam Antonina i Yadis mi o tym napisały). Po wypraniu podkoszulek zrobił się faktycznie luźniejszy ale robiłam bardzo ściśle więc zmiany w rozmiarze są minimalne. Sama przędza przyjemna w dotyku, trzeba uważnie dziergać bo ma tendencje do rozwarstwiania się, niestety będzie się mechacić jeszcze nie noszona a już ma kulki, fakt faktem kilka miesięcy była tłamszona podczas dziergania ale to jeszcze nie użytkowanie. Tego typu podkoszulki są moim ulubionym ubiorem ale w tech chwili muszę solidnie odpocząć od dużych projektów na drobnych drutach.
Za to zupełnie nie męcząc się a wręcz z zachwytem poczyniłam pierwsze kroki w kierunku farbowania, mam zamiar trochę się pobawić jak tylko czas pozwoli.
Musiałam koniecznie dofarbować wełny bo mi braknie na haftowane obicia krzeseł i właściwie na więcej zabawy nie miałam czasu ale od dawna za mną chodziła zieleń a poza tym koniecznie chciałam sprawdzić co wyjdzie jak motek wełny posypię barwnikami.
Wełna Corriedale, w skręcie navajo, farbowana w foli na parze posypana zielenią (3 odcienie) oraz czarnym. Przędza wyszła plamiasta, cieniowana ale mnie chodzi po głowie coś w drobny wzorek w połączeniu z lekko szarym Corriedale.
Pozdrawiam Was serdecznie z myślą o farbowaniu.
Uziemiona grypowo w łóżku znalazlam czas by zajrzeć do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńi jestem pod wrażeniem perfekcji wykonania i pomysłowości w Twoich dzieł.
Aż mam ochotę znowu wrócić do drutków i po długiej przerwie zacząć znowu dziregać....
Przesyłam pozdrówka!
Nino zdrowia życzę oby choroba szybko minęła :)
UsuńPowroty do dawnych zajęć mogą okazać się wyjątkowo satysfakcjonujące a wachlarz proponowanych obecnie włóczek jest imponujący wręcz nawet przytłaczający - nic tylko dziergać :)
Uściski
Może ten podkoszulek ma mało skomplikowany wzór ale jest bardzo efektowny. Dodatkowo tak prezycyjnie zrobiony, podziwiam :)
OdpowiedzUsuńTaka zwykła koszulina a tak potrafi dopiec :) dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam.
UsuńTak to z tymi "prostymi" rzeczami jest: na pierwszy rzut oka niby nic, a roboty i męki w tym tkwi tyle, że niech się te "hiperefektowne" schowają.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się farbowany moteczek podoba, uwielbiam tak farbować, posypać albo polać z pozoru bez planu. I lubię ten fekt w dzianinie, bo potem nie ma takich regularnych powtórek, nawet na większych obwodach, tylko to się naprawdę układa zupełnie losowo. Kolory wyszły cudne.
Uściski
Dokładnie właśnie : męka i nuda !!
UsuńTa farbowanka to czyniona wg Twojego przepisu na posypywanie czesanki, motki tak farbowanie też widziałam w "książce ze sprężynką, niestety w ten sposób u mnie zawsze powstanie coś bardzo ciemnego, jakoś te kilka ziarenek barwnika zawsze wydaje się za mało :)
Farbowanie w ten sposób czesanki są bardziej do poskromienia niestety motki wychodzą paciate ale prawie tym razem mi to nie przeszkadza.
Serdeczności
Po pierwsze gratuluję ukończenia projektu. Po drugie niezmiernie podziwiam za dziergane na tak drobnych drutach. Po trzecie podoba mi się ten "smaczek" wykończenia tasiemką bawełnianą - szczególnie rozcięcie jest cudowne, oryginalne.
OdpowiedzUsuńDroga Antonino gdyby nie Ty to podkoszulek mógłby być fiaskiem :) Drobne druty nie są aż tak drobne przynajmniej dla mnie, przez lata robiłam skarpety na mniej 1,75 więc przy nich 2,25 to spory drut. Bawełniane wykończenia są bardzo typowe dla wielu koszulin tego typu więc pokusiłam się o podobne i jak widać nie tylko mnie przypadły do gustu :)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Też nie lubię robić takich monotonnych ściegów. Wtedy biorę nitkę cieniowaną, to zawsze coś się dzieje :) Gratuluję skończenia ! Bo taką sporą rzecz na igiełkach zrobić to sztuka ! Ale opłaciło się, bo podkoszulka wygląda świetnie. Prostota i klasyka zawsze dobrze wygląda :) A ja się jeszcze ZACHWYCĘ ! rękawiczkami z poprzedniego postu ! Są przepiękne. Kompleciku będą Ci napotykane baby zazdrościć :)
OdpowiedzUsuńDobrego tygodnia :)
Ewo dziękuję za miłe słowa :))
UsuńPewna Pani w kościele mnie zaczepiła, że nie powinnam przychodzić w takich czapkach i szalikach bo ona na mszy nie może się skupić :)
Koszulina jest chłodna w dotyku i myślę, że dopiero latem do lnianych spodni będzie wykorzystywana.
Tobie również dobrego tygodnia :D
Gratuluję ukończenia podkoszulka - wyszedł pięknie! Też mam w domu kilka motków bambusa na letnie bluzeczki, ale chyba poczekam z nimi na cieplejsze dni, bo na razie i tak głównie czapki chodzą mi po głowie ;)).
OdpowiedzUsuńZielony motek jest prześliczny!!! Bardzo mi się te kolory podobają i coś czuję, że muszę też kiedyś spróbować w ten sposób pofarbować wełnę (na razie farbowałam jedynie w garze). W połączeniu z lekko szarym corriedale te zielenie powinny wyglądać cudnie i już się nie mogę doczekać co z tego stworzysz :).
Uściski :).
Mnie wszystko już chodziło po głowie byleby nie zabierać się znowu za ten podkoszulek ale teraz już się cieszę, że nareszcie skończyłam po jeszcze kilka dni i mógłby zostać następnym "trupem" w szafie :)
UsuńA zielone no cóż chyba będzie czapka i rękawiczki :D
Serdeczności
Podkoszulek piękny no i tasiemkowe wykończenie super wygląda.... podziwiam pracę jaką włożyłaś w ten projekt:).. farbowana wełenka cudowna, ogromnie podobają mi się kolorki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Bardzo dziękuję za miłe słowa - szczególnie, że wyjątkowo dołująca to była robótka ...
UsuńPozdrawiam serdecznie
gratuluję pomimo takich trudów, jakie musiałaś znieść nim ukończyłaś projekt! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńChylę pokłony za cierpliwość!!! Efekt fajny i ładnie wykończony. Moteczek cudnej urody - jak widać eksperymenty Ci służą ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
www.wloczkliwarmii.pl
O tak niektóre rzeczy faktycznie potrafią wystawić moją cierpliwość na próbę :) bardzo dziękuję za miły wpis i pozdrawiam :)
UsuńChylę czoła za ten podkoszulek, a te zielenie są bajeczne i pięknie będzie się komponował z delikatną szarością
OdpowiedzUsuńZieleń już od dawna mi chodzi po głowie kto wie może jakiś następny etap zachwytu jakimś kolorek w moim życiu a może po prostu tęsknota za wiosną :))
UsuńUścicki
Karinko, nie wiem do końca... gratulować, czy współczuć... ;) więc postanowiłam gratulować tym bardziej :) Dla mnie to dzieło nie do dokonania. Podziwiam całym swoim jestestwem. Zielenie bardzo ładne, musisz wrócić do częstego farbowania :)
OdpowiedzUsuńJustyna naoglądałam się Twoich farbowanek i aż mnie ścisnęło z tęsknoty :)
UsuńTak cudne zielenie ostatnio pokazałaś, że chyba nie ma odwołania muszę farbować :))
Przy podkoszulku osiągnęłam szczyty znudzenia więc gratulacje są jak balsam na mój stan odrzucenia tego typu projektów :D
Uściski
Podziwiam za cierpliwość. Duży projekt, cieniutkie druty i ścisło robione to prawdziwe wyzwanie. Piękna zieleń, tęsknimy za takimi kolorkami.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Droga Urso - miło mi czytać tak serdeczne wpisy, bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)
Usuńrewelacyjna ta bluzeczka! i teraz będę na taką chorować...czyli muszę uruchomić najcieńsze druty, jakie mam.
OdpowiedzUsuńa może ta farbowana włóczka jednak Ci się nie podoba, i chciałabyś się jej pozbyć? PRZEPIĘKNE farbowanie. :)
Bardzo dziękuję za miłe słowa a włóczka niestety już ma swoje przeznaczenie :))
UsuńPozdrawiam serdecznie
Podkoszulek cudowny...
OdpowiedzUsuńWełenka wyszła Ci świetna! Próbuje zrozumieć jak ją poferbowałaś - posypałaś barwnikiem a potem do wody? Czy jak? :))
Motek był mokry położony na foli strecz (takiej do pakowania) lub może być spożywcza ale jest znacznie węższa. Później posypany barwnikami i spryskany wodą z octem, zawinięty w folię trochę potłamszony by barwniki rozpuściły się w wodzie (ale niezbyt intensywnie) i farbowany w garnku na parze.
UsuńW taki sposób farbowała Finextra czesankę i też wyszła cudownie :)
Pozdrawiam serdecznie.
Z całego serca gratuluję skończenia koszulki! Jest bardzo efektowna przez te smaczki w wykończeniu. Bardzo się cieszę, że teraz sięgnęłaś po barwniki. Zielony motek jest jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńŚliczny sweterek, jak ze sklepu. Gratuluje wykonania.
OdpowiedzUsuń