niedziela, 18 stycznia 2015

Robótkowe ADHD

Jakiś czas temu był u mnie post o łapaniu wszystkich "wron za ogon", pięknie sobie wytłumaczyłam tą ciągłą gonitwę za czymś i chęć zrobienia wszystkiego od razu. W tej chwili zaczynam podejrzewać, że jest to stan chorobowy, jeszcze nie wiem czy uleczalny ale terapia by się przydała. W zeszłym roku (około marca) obiecałam ojcu skarpety, a że człowiek jest wybredny i ma ugruntowane upodobania nie do końca miałam się ochotę za nie zabierać. Skarpety powinny być wysokie, bez wzorów wrabianych (bo można się zahaczyć o spodnie nitki) na dodatek najlepiej z wełny lekko podgryzającej. 


Przerabiając resztki trafiłam na dosłownie jedne z ostatnich motków wełny, którą przędłam jakieś 15 lat temu prosto ze strzyży bez czesania i prania. Bardzo żałuję, że nie mam zdjęcia tego runa, był to ostatni zakup od Pani, która wiedziała co to znaczy dbać o zwierzęta. Wełna wygląda na lekko rustykalną ale ojcu to nie będzie przeszkadzało skarpety mają grzać a te będą nawet podgryzać. 
Skarpety a szczególnie takie to rzecz nudna, a szalik z przędzionej szarości jeszcze na kołowrotku i co z tego, że inne rzeczy w trakcie - musiałam zacząć sweter. Ten co to miał być grafitowy a jest w brązie, przerobiłam niecałe 2 motki i pognało mnie dalej. 


Kończę haft materiału obiciowego na drugie krzesło a w międzyczasie nabrałam na druty dziewiarskie drugi rękaw z bambusowego podkoszulka uwalniając druty na żyłce (2,25). Skoro uwolniłam druty to mogę nabrać ściągacz do czapki, którą niedawno narysowałam - w ramach wykorzystywania resztek.


Okazało się, że biel Corriedale, którą uprzędłam do tej czapki jest żółto kremowa w porównaniu z poprzednią niby białą, zupełnie mi to nie pasuje do kolorystyki czapki, to musi być jednak prawie białe. Nic innego mi nie pozostało tylko przerwać przędzenie srebrnych szarości i prząść coś białego.


Wybór padł na resztkę mieszanki jedwabiu z angorą powinno wyglądać to całkiem ładnie taka śnieżna biel z lekkim meszkiem. W tej chwili na szpuli jest już całkiem sporo ale i tak muszę się spieszyć, bo jak skończę wyrabiać rzędami skróconymi główkę rękawa to druty z żyłką będą mi potrzebne by dokończyć podkoszulek.  


Diagnozę postawiłam sobie sama "zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi" :) - taka wersja robótkowego ADHD.
Jedyną rzecz, którą udało mi się skończyć w tym tygodniu to skarpety dla ojca, reszta jest łapana z doskoku i po trochu, a na dodatek mam nowe pomysły.
W tym tygodniu kończy mi się rehabilitacja kręgosłupa więc moja nadpobudliwość też powinna się trochę uspokoić ale kto wie jak często będą nawroty choroby :)




Pozdrawiam Was serdecznie z zimowej scenerii w sam raz na ciepłe skarpety.

31 komentarzy:

  1. Praca wre. Tak czasem jest, że natłok nowych pomysłów nie pozwala skończyć starych.
    Pozdrawiam
    D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie praca to szamotanina :)) Obiecuję sobie, że nie zaczynam nowej robótki zanim nie skończę jednej z zalegających i właściwie to nawet działa tylko niektóre robótki utykają na miesiące w stanie zawieszenia.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Mnie też ogarnęło ADHD, mam zaczęte dwie czapki, szal, chustę i rękawiczki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że nie tylko ja staram się ogarnąć chaos twórczy galopujący po głowie :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Takie robótkowe ADHD nie jest wcale takie złe, ma tylko jedną zasadniczą wadę - czas zakończenia poszczególnych projektów znacznie się wydłuża :)). Ja tak ostatnio nie mogę skończyć swetra, bo po głowie latają mi pomysły na kolejne czapki i po prostu "muszę" je wypróbować. A może powinnam spojrzeć na to z innej strony? Po prostu dziergam kolejne czapki (to już chyba uzależnienie), a pomiędzy jedną i drugą dziergam sobie powolutku sweter ;)).
    Uściski :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się podoba Twoje podejście do swetra chyba też zacznę tak myśleć - tylko u mnie tych większych rzeczy jest trochę więcej :)
      Jak na razie to prę do przodu :)
      Serdeczności

      Usuń
  4. Faktycznie Cię nosi. :)
    Ale ja to niestety znam. W przeciwieństwie do zastoju twórczego, kiedy nosi, by coś robić, a w głowie się mota i nie ma sprecyzowanego pomysłu, takie ADHD jest dość przyjemne i często wymierne w efekty.
    Tak patrzę na te skarpety i myślę, jakie one inne niż te typowo Twoje. :)
    A kręgosłup ważna sprawa. Nie doceniamy i przeginamy do czasu, aż się upomni za swoje. Rehabilituj się więc sumiennie. ;-)

    Dobrego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Program naprawczy kręgosłupa czynię cały rok przez ćwiczenia, intensywnie rehabilituję tylko 10 dni wiem, że takie sesje przydałyby się dwie ale jak na razie jestem zadowolona z tego co jest :))
      I pomyśleć, że kiedyś tylko takie skarpety czyniłam i to w ilościach hurtowych :D
      Uściski

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Pociesza mnie to ogromnie, że nie jestem osamotniona w tym szaleństwie :D
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. Haha, świetnie opisane :)) U mnie kończy się niestety na fazie zakupu przędz i projektach do wykonania w bliżej nieokreślonej przyszłości, bo krosna przyjmują tylko jedną osnowę. Ach, gdyby tak można było zdejmować jakoś magicznie całość i zabierać się za kolejny projekt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicjo zawsze możesz drugie krosna wstawić :D
      Uściski

      Usuń
  7. Bardzo dużo się u Ciebie dzieje. Może to rehabilitacja kręgosłupa dodaje Ci skrzydeł i potęguje twórcze ADHD. Oby dała trwałe efekty. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak rehabilitacja to raczej odjęła łopatki - efekt po masażach - a człowiek myśli, że jak dziennie poćwiczy przez 30 min to ma mięśnie rozciągnięte i rozluźnione :)
      Brakuje mi czasu podczas zabiegów uciekają z dnia ponad 2 godziny i dlatego tak się miotam :))
      Cudny ten Wens, którego pokazałaś na FB aż chce mi się farbować :D
      Uściski

      Usuń
  8. A ja lubię takie robótkowe ADHD, przynajmniej coś się dzieje i jest przyjemne poczucie że się tworzy coś nowego. Podziwiam te dziewiarki, co na drutach mają jednorazowo tylko jedną robótkę, ale nie zamieniłabym się z nimi :-)
    Chciałam zapytać o to czarne "coś" na szpuli pod przędzą. Trzpień szpuli wygląda na dużo grubszy. To jakiś własny patent?
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szpulę faktycznie przerobiłam, nie jest to mój wynalazek, widziałam już kilkakrotnie, że w zestawie szybkiego skrzydełka niektóre kołowrotki mają właśnie szersze trzpienie szpul. Ja przędę na tym nitkę pod koronki i np. angorę, która ma krótki włos - a potrzebuję dość solidny skręt by się nie sypał i cienką nitkę - przy normalnej średnicy szpuli ciężko utrzymać czesankę przy takich obrotach by tych króciutkich włosów nie wyrywało z ręki. Mam nadzieję, że jakoś to wytłumaczyłam zrozumiale :))
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  9. U mnie "tylko": koncowka swetra we wzory, koncowka kamizelki we wzory, chusta z resztek, druga chusta z resztek, zaczety szalik co mial byc w grudniu gotowy i druga skarpetka meska. I baaardzo chce zaczac skarpetki dla mamy, bo lata w dziurawych! Wstyd!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff .... to znaczy, że nie jestem jedynym okazem w tym szaleństwie :)))
      Pozdrawiając serdecznie życzę Tobie i sobie rychłego ukończenia przynajmniej części robótek :)

      Usuń
  10. Niesamowite! Tyle rzeczy naraz! Przędzenie, dzierganie, haftowanie :-) Życzę powodzenia i jak najwięcej "srok" do łapania za ogon :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie "sroki" za ogon a nie wrony to chyba przez to, że czarno widzę to moje rozczłonkowanie jaźni :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Ależ się u Ciebie dużo dzieje:)) Będzie co podziwiać gdy to wszystko pokończysz. Przyjemnej pracy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie jak to wszystko pokończę a wygląda na to, że mnie gna we wszystkie strony :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  12. Ja też zawsze mam więcej pomysłów, które muszę koniecznie rozpocząć realizować niż zdolności przerobowych, więc zawsze kilka robótek mam w toku. Stwierdziłam, że to chyba mój stan naturalny, dobrze mi z tym:))) Kiedyś udało mi się pokończyć wszystko i zostałam z jedną - nie na długo, jakoś tak nie wiadomo skąd zaczęły się mnożyć:) Twoja 'produkcja w toku' jest bardzo ciekawa. A skarpety mam nadzieję będą grzać i długo służyć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet gdybym dziwnym trafem skończyła wszystko jestem pewna, że w szafie by się znalazł jakiś "rozgrzebaniec", pocieszające jest to, że nie tylko ja mam takie zacięcie :))
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  13. Nie ma co się przejmować. :-) Zapewniam Cię, że jesteś jedyna. W takiej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na wykończenie pozostałych prac. A kto jest autorem serwetki - tła? Też jest przepiękna. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serwetka jest dziełem mojej mamy ale projekt, który mi chodzi po głowie to właśnie haft richelieu tak jakby za mało było zamieszania :))
      Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  14. Taka nadpobudliwość ma też swoje dobre strony. Nie ma czasu zwariować! Pozdrawiam druciarsko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie ta nadpobudliwość to już i tak niezłe wariactwo :))
      Ja również pozdrawiam we wszystkich technikach, które staram się ogarnąć :))

      Usuń
  15. No faktycznie ADHD! a skarpety fajskie :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie pamiętam kiedy miałam jedną robótkę "na tapecie" - oj nosi mnie :D
      A z skarpet byleby ojciec był zadowolony, ja już nie lubię takich robić - straszna nuda.
      Uściski

      Usuń
  16. Ty to masz fajne ataki, takie - w przeciwieństwie do mnie - nie-monotonne :-)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń