Jakiś czas temu był u mnie post o łapaniu wszystkich "wron za ogon", pięknie sobie wytłumaczyłam tą ciągłą gonitwę za czymś i chęć zrobienia wszystkiego od razu. W tej chwili zaczynam podejrzewać, że jest to stan chorobowy, jeszcze nie wiem czy uleczalny ale terapia by się przydała. W zeszłym roku (około marca) obiecałam ojcu skarpety, a że człowiek jest wybredny i ma ugruntowane upodobania nie do końca miałam się ochotę za nie zabierać. Skarpety powinny być wysokie, bez wzorów wrabianych (bo można się zahaczyć o spodnie nitki) na dodatek najlepiej z wełny lekko podgryzającej.
Przerabiając resztki trafiłam na dosłownie jedne z ostatnich motków wełny, którą przędłam jakieś 15 lat temu prosto ze strzyży bez czesania i prania. Bardzo żałuję, że nie mam zdjęcia tego runa, był to ostatni zakup od Pani, która wiedziała co to znaczy dbać o zwierzęta. Wełna wygląda na lekko rustykalną ale ojcu to nie będzie przeszkadzało skarpety mają grzać a te będą nawet podgryzać.
Skarpety a szczególnie takie to rzecz nudna, a szalik z przędzionej szarości jeszcze na kołowrotku i co z tego, że inne rzeczy w trakcie - musiałam zacząć sweter. Ten co to miał być grafitowy a jest w brązie, przerobiłam niecałe 2 motki i pognało mnie dalej.
Wybór padł na resztkę mieszanki jedwabiu z angorą powinno wyglądać to całkiem ładnie taka śnieżna biel z lekkim meszkiem. W tej chwili na szpuli jest już całkiem sporo ale i tak muszę się spieszyć, bo jak skończę wyrabiać rzędami skróconymi główkę rękawa to druty z żyłką będą mi potrzebne by dokończyć podkoszulek.
Diagnozę postawiłam sobie sama "zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi" :) - taka wersja robótkowego ADHD.
Jedyną rzecz, którą udało mi się skończyć w tym tygodniu to skarpety dla ojca, reszta jest łapana z doskoku i po trochu, a na dodatek mam nowe pomysły.
W tym tygodniu kończy mi się rehabilitacja kręgosłupa więc moja nadpobudliwość też powinna się trochę uspokoić ale kto wie jak często będą nawroty choroby :)
Pozdrawiam Was serdecznie z zimowej scenerii w sam raz na ciepłe skarpety.
Praca wre. Tak czasem jest, że natłok nowych pomysłów nie pozwala skończyć starych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
D.
To nie praca to szamotanina :)) Obiecuję sobie, że nie zaczynam nowej robótki zanim nie skończę jednej z zalegających i właściwie to nawet działa tylko niektóre robótki utykają na miesiące w stanie zawieszenia.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Mnie też ogarnęło ADHD, mam zaczęte dwie czapki, szal, chustę i rękawiczki :D
OdpowiedzUsuńMiło mi, że nie tylko ja staram się ogarnąć chaos twórczy galopujący po głowie :)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Takie robótkowe ADHD nie jest wcale takie złe, ma tylko jedną zasadniczą wadę - czas zakończenia poszczególnych projektów znacznie się wydłuża :)). Ja tak ostatnio nie mogę skończyć swetra, bo po głowie latają mi pomysły na kolejne czapki i po prostu "muszę" je wypróbować. A może powinnam spojrzeć na to z innej strony? Po prostu dziergam kolejne czapki (to już chyba uzależnienie), a pomiędzy jedną i drugą dziergam sobie powolutku sweter ;)).
OdpowiedzUsuńUściski :).
Bardzo mi się podoba Twoje podejście do swetra chyba też zacznę tak myśleć - tylko u mnie tych większych rzeczy jest trochę więcej :)
UsuńJak na razie to prę do przodu :)
Serdeczności
Faktycznie Cię nosi. :)
OdpowiedzUsuńAle ja to niestety znam. W przeciwieństwie do zastoju twórczego, kiedy nosi, by coś robić, a w głowie się mota i nie ma sprecyzowanego pomysłu, takie ADHD jest dość przyjemne i często wymierne w efekty.
Tak patrzę na te skarpety i myślę, jakie one inne niż te typowo Twoje. :)
A kręgosłup ważna sprawa. Nie doceniamy i przeginamy do czasu, aż się upomni za swoje. Rehabilituj się więc sumiennie. ;-)
Dobrego tygodnia.
Program naprawczy kręgosłupa czynię cały rok przez ćwiczenia, intensywnie rehabilituję tylko 10 dni wiem, że takie sesje przydałyby się dwie ale jak na razie jestem zadowolona z tego co jest :))
UsuńI pomyśleć, że kiedyś tylko takie skarpety czyniłam i to w ilościach hurtowych :D
Uściski
Skąd ja to znam!
OdpowiedzUsuńPociesza mnie to ogromnie, że nie jestem osamotniona w tym szaleństwie :D
UsuńPozdrawiam serdecznie
Haha, świetnie opisane :)) U mnie kończy się niestety na fazie zakupu przędz i projektach do wykonania w bliżej nieokreślonej przyszłości, bo krosna przyjmują tylko jedną osnowę. Ach, gdyby tak można było zdejmować jakoś magicznie całość i zabierać się za kolejny projekt!
OdpowiedzUsuńAlicjo zawsze możesz drugie krosna wstawić :D
UsuńUściski
Bardzo dużo się u Ciebie dzieje. Może to rehabilitacja kręgosłupa dodaje Ci skrzydeł i potęguje twórcze ADHD. Oby dała trwałe efekty. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńO tak rehabilitacja to raczej odjęła łopatki - efekt po masażach - a człowiek myśli, że jak dziennie poćwiczy przez 30 min to ma mięśnie rozciągnięte i rozluźnione :)
UsuńBrakuje mi czasu podczas zabiegów uciekają z dnia ponad 2 godziny i dlatego tak się miotam :))
Cudny ten Wens, którego pokazałaś na FB aż chce mi się farbować :D
Uściski
A ja lubię takie robótkowe ADHD, przynajmniej coś się dzieje i jest przyjemne poczucie że się tworzy coś nowego. Podziwiam te dziewiarki, co na drutach mają jednorazowo tylko jedną robótkę, ale nie zamieniłabym się z nimi :-)
OdpowiedzUsuńChciałam zapytać o to czarne "coś" na szpuli pod przędzą. Trzpień szpuli wygląda na dużo grubszy. To jakiś własny patent?
Pozdrawiam :-)
Szpulę faktycznie przerobiłam, nie jest to mój wynalazek, widziałam już kilkakrotnie, że w zestawie szybkiego skrzydełka niektóre kołowrotki mają właśnie szersze trzpienie szpul. Ja przędę na tym nitkę pod koronki i np. angorę, która ma krótki włos - a potrzebuję dość solidny skręt by się nie sypał i cienką nitkę - przy normalnej średnicy szpuli ciężko utrzymać czesankę przy takich obrotach by tych króciutkich włosów nie wyrywało z ręki. Mam nadzieję, że jakoś to wytłumaczyłam zrozumiale :))
UsuńPozdrawiam serdecznie
U mnie "tylko": koncowka swetra we wzory, koncowka kamizelki we wzory, chusta z resztek, druga chusta z resztek, zaczety szalik co mial byc w grudniu gotowy i druga skarpetka meska. I baaardzo chce zaczac skarpetki dla mamy, bo lata w dziurawych! Wstyd!!! :)
OdpowiedzUsuńUfff .... to znaczy, że nie jestem jedynym okazem w tym szaleństwie :)))
UsuńPozdrawiając serdecznie życzę Tobie i sobie rychłego ukończenia przynajmniej części robótek :)
Niesamowite! Tyle rzeczy naraz! Przędzenie, dzierganie, haftowanie :-) Życzę powodzenia i jak najwięcej "srok" do łapania za ogon :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWłaśnie "sroki" za ogon a nie wrony to chyba przez to, że czarno widzę to moje rozczłonkowanie jaźni :)
UsuńPozdrawiam
Ależ się u Ciebie dużo dzieje:)) Będzie co podziwiać gdy to wszystko pokończysz. Przyjemnej pracy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie jak to wszystko pokończę a wygląda na to, że mnie gna we wszystkie strony :)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Ja też zawsze mam więcej pomysłów, które muszę koniecznie rozpocząć realizować niż zdolności przerobowych, więc zawsze kilka robótek mam w toku. Stwierdziłam, że to chyba mój stan naturalny, dobrze mi z tym:))) Kiedyś udało mi się pokończyć wszystko i zostałam z jedną - nie na długo, jakoś tak nie wiadomo skąd zaczęły się mnożyć:) Twoja 'produkcja w toku' jest bardzo ciekawa. A skarpety mam nadzieję będą grzać i długo służyć:)
OdpowiedzUsuńNawet gdybym dziwnym trafem skończyła wszystko jestem pewna, że w szafie by się znalazł jakiś "rozgrzebaniec", pocieszające jest to, że nie tylko ja mam takie zacięcie :))
UsuńSerdecznie pozdrawiam
Nie ma co się przejmować. :-) Zapewniam Cię, że jesteś jedyna. W takiej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na wykończenie pozostałych prac. A kto jest autorem serwetki - tła? Też jest przepiękna. :-)
OdpowiedzUsuńSerwetka jest dziełem mojej mamy ale projekt, który mi chodzi po głowie to właśnie haft richelieu tak jakby za mało było zamieszania :))
UsuńDziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie.
Taka nadpobudliwość ma też swoje dobre strony. Nie ma czasu zwariować! Pozdrawiam druciarsko!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ta nadpobudliwość to już i tak niezłe wariactwo :))
UsuńJa również pozdrawiam we wszystkich technikach, które staram się ogarnąć :))
No faktycznie ADHD! a skarpety fajskie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Już nie pamiętam kiedy miałam jedną robótkę "na tapecie" - oj nosi mnie :D
UsuńA z skarpet byleby ojciec był zadowolony, ja już nie lubię takich robić - straszna nuda.
Uściski
Ty to masz fajne ataki, takie - w przeciwieństwie do mnie - nie-monotonne :-)
OdpowiedzUsuńUściski