Pomimo wieloletnich szkolnych starań (moich i nauczycieli), chemia nigdy do mnie nie dotarła, zamiłowanie do matematyki oraz pochłanianie bez problemu tej wiedzy w niczym nie pomogło - chemia jest mi obca i zupełnie niezrozumiała. Codzienność raczej nie stawia mi wyzwań chemicznych, więc całkowicie obojętna na tę wiedzę żyłam sobie spokojnie do momentu aż przeczytałam o farbowaniu naturalnym, a właściwie nie obejrzałam efektów tego farbowania.
Pierwszy raz od dłuższego czasu znowu poczułam, że czytam coś i nie mam zielonego pojęcia o czym piszą, jakieś tajne "alchemiczne manuskrypty" a czytając : siarczan, węglan zaczynałam odczuwać suchość w gardle.
Wielokrotnie dawałam upust memu zachwytowi wpisując komentarze dziewczynom, które tak farbowały, mnie też nie ominęły próby nawet całkiem udane dzięki Eguni i marzannie.
Jakiś czas temu przyszła do mnie paczka, PM zastał mnie siedzącą w zadumie nad zawartością. Patrząc na strunowe torebki z białym proszkiem spytał: "Mam się zacząć martwić ?"
Dzięki Aldonie mogę naprawdę pomyśleć o naturalnym barwieniu, obdarowała mnie "białymi proszkami" do takiego farbowania potrzebnymi ale co ważniejsze pisze jak i w jakich proporcjach farbować, zaglądam do niej i wiem czego sypać a czego nie. Farbowanie z wykorzystaniem roślin jest stare jak świat, bardziej praco i czasochłonne, wymaga tej wiedzy "alchemicznej", uzyskane kolory nie są tak trwałe jak ze sztucznych barwników ale efekty tego farbowania zawsze mnie pociągały.
rączki po tym soku miałam piękne |
już wiem co z tego ma być tylko tego czasu tak mało:( |
Runo Corriedale po 30 g dodawanych co godzinę dla uzyskania przejścia tonalnego, widać minimalną różnicę pomiędzy 1 a 3 kłębkiem, zobaczę co będzie po uprzędzeniu (skręt wzmacnia kolor). Mnie kolor się podoba, dla PM jest "zjełczały" - cokolwiek ma na myśli. Teraz myślę o farbowaniu w jagodach ligustru - obym tylko czasu miała pod dostatkiem :))
W ostatnim poście wzbudził zainteresowanie mój wzór na sweter (wykrój krawiecki w naturalnych rozmiarach z naniesionym wzorem do wrabiania). Jest to opcja bardzo ekskluzywna ale nieporęczna przez gabaryt, na dodatek wymagająca już trochę narzędzi. Rysuję taki projekt w Corelu lub Photoshop'ie a to programy, których raczej się nie kupuje do domowych komputerów, na dodatek drukuję na solwencie (drukarka wielkoformatowa) a to też raczej większa rzecz.
Robię za to coś co ułatwia mi dzierganie z bardziej skomplikowanych wzorów bez "gubienia się", nigdy nie dziergam patrząc do książki tylko robię zdjęcie wzoru, dopasowuję w komputerze tak by nie ślepić. Taką kartkę wkładam w sztywną koszulkę na dokumenty z prosto naklejonym paskiem, w trakcie dziergania przesuwam wzór nie gubiąc się podczas dziergania. Jeżeli mam zamiar skomponować sama jakiś wzór to drukuję kratkę i wydzielam potrzebną ilość oczek i w tym obszarze rysuję jakieś wzorki, wtedy mam pewność, że wszystko będzie się zgadzało. Wiem to takie drobiazgi ale wyjątkowo ułatwiają życie dziewiarce :))
Frasia tak mnie ostatnio zmotywowała, że udało mi się skończyć "tureckie" skarpety nie do końca trzymałam się opisu i wzoru z książki są bez ściągacza, pięta i stopa po mojemu .
Pięta robiona rzędami skróconymi ale w dwóch kolorach nie do końca wygląda tak jak bym sobie życzyła ale tak to jest jak się wszystko zmienia i testuje :)) To pierwsze skarpety z książki, które są na styk nawet myślę, że trochę za krótkie i to nie przez moje zmiany góra jest co do oczka książkowa.
Pierwszy raz mam też taką rozbieżność w kolorystyce, do tej pory mniej więcej układ kolorów mi się zgadzał - nie przeszkadza mi to ale intryguje. Czesanka była podzielona na 4 pasma po 25 g - układ kolorów w skarpetach dla mamy się zgadza a w moich nie. Chyba o jedne skarpety za dużo :))
Pozdrawiam Was serdecznie życząc miłej niedzieli :)
Skarpety bajecznie kolorowe. Czekam na efekt końcowy "zjełczałości" ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Skarpety kolorowe bo na pocieszenie sobie je zrobiłam :))
UsuńA bzy mam nadzieję materializować w najbliższym czasie :))
Pozdrawiam
Skarpety są cudne! Cudne są!
OdpowiedzUsuńTen pomysł z koszulką i paskiem też świetny, tylko w mojej drukarce (produkt HP, kolejny z serii knotów, nigdy więcej HP, nie tylko drukarek) skaner nijak działać nie chce, gorzej, nawet funkcja kopiowanie nie do uruchomienia z idiotycznych względów, a ja właśnie robię główki rękawów z po całości wrabianym wzorem!
No i widzisz, z bzem to jest dopiero ironia losu - uzyskałaś jedyny odcień fioletu, jaki ja na sobie akceptuję! PM się nie zna! Przy tych moich niezamierzonych niebieskościach i innych wrzosikach i fuksjach, co je widzę u innych, to jest po prostu sam szczyt elegancji, jakby go ktoś przepuścił przez poranną mgłę i trochę tej mgły na nim zostało. Mam jeszcze mrożony macerat bzowy, spróbuję jeszcze raz, jak złapię chwilę, bo się napatrzeć nie mogę, taki jest ładny!
Dziękuję - skarpety będą testowanie to moje Corriedale + nylon i do tego skręt navajo :D
UsuńWzorów nie skanuj tylko zdjęcie zrób i wydrukuj, nie pamiętam kiedy używałam skanera to już lepiej dać na ksero, koszt niewielki a z książki źle się robi.
Aldona ja nie wiem jaki to kolor co uzyskałam bo ciągle wygląda inaczej w słońcu wyraźnie widać ten bordowy kolor jagód wpadający w taki przydymiony róż, bez słońca to spopielały fiolet a w świetle sztucznym to już całkiem coś innego taki mariaż tych kolorów - no bardzo przedziwne to farbowanie.
Przypuszczam, że gdybym chciała uzyskać taki efekt z sztucznych barwników to bym spuchła ale nie dała rady :))
Serdeczności
Hmmm ja też się sadzę na farbowanie naturą, tyle że w swej naiwności myślałam do tej pory że wszystko albo większość załatwię ałunem... no i miałam ochotę na sweter i to wrabiany, ale skoro ma to być mniej trwałe, a ja już nie rosnę to chyba pofarbuję sobie włóczki na coś mniejszego a na sweter jak zwykle kakadu :) Skarpety są prześwietne i mnie też nigdy nie przeszkadzało i dlatego po skończeniu jednej skarpetrki nie zaczynam nowego motka (włóczki far\brycznej) tylko dziergam dalej z tego samego, więc kolory zupełnie nie przystają...
OdpowiedzUsuńTwoje skarpetki sa REWELACYJNE!!!!
A i kolorki z czarnego bzu są przesluiczne :) to jest rodzaj rózu (choc w istocie mało on różowy) który mi się ogromnie podoba
Aniu ja też tak myślałam ale jak zaczęłam temat zgłębiać to się okazało, że sprawa jest bardziej skomplikowana a do tego w zależności czego dodasz to inny odcień uzyskasz.
UsuńPrzez długi czas miałam zamiar kupić nawet literaturę ku temu stosowną ale drobne 40 euro trochę mnie odstrasza do tej pory dlatego niecnie wykorzystuję Aldonę :))
Naturalne farbowanie jest bardziej nietrwałe ale sztuczne barwniki też płowieją na słońcu - miałam niedokończony gobelin i po 2 latach nie ma szans by go skończyć bo wełna wypłowiała a schowanie w szafie motki nie.
Widziałam już kilka wersji kolorystycznych z czarnego bzu i każda jest inna a na dodatek każda mi się podoba :)
Serdeczności
Skarpery sliczne, o kolorach sie nie wypowiadam, bo co tu gadać, patrzec i podziwiać:)
OdpowiedzUsuńLudwiko bardzo pięknie dziękuję za odwiedziny i miłe słowa :))
UsuńPozdrawiam
Cieszę się, że udało mi się Ciebie zmobilizować i skończyłaś skarpetki ;)). Są cudne! Takie kolorowe, optymistyczne i od samego patrzenia na nie już się cieplej robi. Co do zgodności układu kolorów, to ja już się tak przyzwyczaiłam do moich różnych kolorystycznie skarpet, że Twoje wydają mi się niemal idealne :)).
OdpowiedzUsuńKolor wełny otrzymałaś piękny, bardzo mi się podoba. Chociaż to co jest jeszcze w garze też ma piękny kolor :). Życzę Ci spokoju i czasu na robótki, bo ciekawa jestem co z tej nowej wełny wydziergasz :).
Ściskam serdecznie :).
Frasiu dziękuję - teraz to muszę pomyśleć o męskich skarpetach, więc koloru będzie mniej ale chyba też wzorki wrabiane bo takie są mocniejsze.
UsuńPozostaje jeszcze zagospodarować wełnę z czarnego bzu ale raczej nie na skarpety tylko jakiś komplet zimowy ale chyba też wrabiany - to wrabiane mnie "wrobiło" we wrabiane wzory :D
Uściski
Ja protestuję, ja się nie zgadzam, ja za chwilę się wciągnę w farbowanie naturalne, a tato mnie za kołnierz za drzwi wystawi, jak zobaczy te wszystkie proszki i owoce :))) Kolory z bzu wyszły śliczne, żadne tam "zjełczałe", nie słuchaj Pana Męża. Różnicę w kolorach widać- jest minimalna, ale jest, czekam na zdjęcia przędzy. Chyba "zgapię" od Ciebie pomysł z koszulką i tym czarnym paskiem- ja zawsze mam wydruk i ołówek pod ręką, sukcesywnie zaznaczam, który rząd przerobiłam, ale jak muszę powtarzać wzór kilkanaście razy, to to zaznaczanie staje się uciążliwe. Aha- skarpety jeszcze- boskie, jak zwykle, co tu więcej pisać ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO ja też tak kiedyś zaznaczałam ale właśnie przy powtarzającym się wzorze, którego nie sposób spamiętać to zaznaczanie może zmylić :))
UsuńO dziwo PM rozróżnia więcej kolorów niż przeciętny facet ale i tak niewiele w porównaniu z jakąkolwiek kobietą :D
A farbowanie naturalne nie musi oznaczać proszków: orzech barwi sam z siebie, kurkuma, łuski cebuli - możesz spróbować tak dla zabawy bez wspomagaczy :))
Cieszę się, że "rozjechane" skarpety Tobie również się podobają, ja zaglądam na Twój sweter :)))
Serdeczności
Skarpety boskie. Faktycznie ciut przesunął się kolorek, ale to ręczna robota. Od początku do końca. :-))) Przyznam się, że od kilku dni intensywnie myślę o 'wytrzymałych' piętach. Które to właściwie ?
OdpowiedzUsuńNaturalne farbowanie, to chyba nie tylko u Ciebie teraz w garach na kuchence. To zadziwiająca moc, a zarazem niemoc 'trendów' w środowiskach. Dla mnie jeszcze w tym naturalnym farbowaniu niezrozumiała jest chemia. Nie sama przez siebie, ale jej użycie. Pewnie dawniej stosowali jakieś naturalne 'myki' wspomagające farbowanie, a teraz łatwiej dodać coś, co sztucznie wygenerowanego.
Pozdrawiam
Wytrzymałe pięty to mój "święty Graal" - poszukuję od czasu jak zaczęłam robić skarpety :)))
UsuńNa temat naturalnego barwienia Aldona ładnie napisała Fanaberii w tym poście (w komentarzach) : http://finextra.blogspot.com/2013/03/znak-zycia.html#comment-form .
Czyli jak się ma do naturalnego i co właściwie robi tam ta chemia - ja farbuję z doskoku i na razie nie ma szans bym wiedzę z tego zakresu bardzo pogłębiła ale zawsze będę na takie farbowanie zwracać uwagę ze względu na kolory z "podtekstem" :))
Serdeczności
die Socken sind SUPER! LG bjmonitas
OdpowiedzUsuńSchön danke und grüße - Karina
UsuńPiękne te skarpetki. Już wiem o co chodziło w tym wzorze, teraz to nawet logiczne :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, El clavel
Pięknie dziękuję i cieszę się, że z wzorem się wyjaśniło :)
UsuńPozdrawiam
Ponožky jsou prostě mistrovské dílo, překrásné! Moc obdivuji vaše pletařské umění. Gratuluji! Hezké dny!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie skarpety bo w robione we wzory są cieplejsze :D
UsuńSerdecznie pozdrawiam :))
Cudne skarpetki:) Te kolory i ten wzorek - super:)) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa :)))
UsuńSerdeczności
No i dałaś się Aldonie skusić ;) Fajnie, to zawsze coś nowego i rozwijającego. Życzę ciekawych ALchemicznych eksperymentów. Skarpetki bardzo mi się podobają, kolory są świetne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAldona już nie pierwszy raz skusiła mnie jak tak dalej pójdzie to będę musiał się mieć na baczności taka z niej kusicielka :D
UsuńA tak na poważnie to ja od dawna jeszcze z czasów "Prząśniczki" jestem zafascynowana kolorami jakie powstają z naturalnego farbowania, więc jak dostałam te wszystkie proszki to tylko czas musiałam znaleźć by trochę się pobawić :)))
Cieszę się, że skarpetki pomimo rozjazdu podobają się - miło mi :)
Serdeczności