Nie do końca wiem czemu ale najciekawsze rzeczy dzieją się wtedy jak mam urwanie głowy lub jakieś sprawy, których nijak nie da się odłożyć.
Z pomysłami mam podobnie przychodzą wtedy, kiedy czasu mam jak na lekarstwo a nawet mniej ale po kolei. Oczywiście nie wytrzymałam i zaczęłam "Autumn" to nic, że brakuje 2 cm do zakończenia "tureckich skarpet" - leżą odłogiem, tak jak haft na krzesła i koronkowy szal z Shetland'a. Tak mnie nosiło, że zaczęłam - no i sprułam, cały ściągacz bo się pomyliłam. Nabrałam za dużo oczek i okazało się, że mam 13 cm za dużo, gdyby było za dużo o 3 cm jakoś bym przeżyła ale 13 - nie dało rady trzeba było pruć.
już wygląda inaczej - lepiej |
Jak doszłam trochę dalej niż widać na zdjęciu uznałam, że mój pomysł na zanikające tło i zanikający wzór nie do końca mi się jednak podoba, więc sprułam. Ufarbowałam dwa nowe kolory - wzór będzie mocny na zanikającym tle. Pudrowy róż i ten blado dyniowy poszedł do prucia. Nie martwię się bo od dłuższego czasu mam zamiar zrobić dużą czapę a'la Bob Marley w stylu Fair Isle, więc kolory będą potrzebne. Właściwie to zaglądając tu i tam wymyśliłam ogólny zarys kilku zimowych kompletów we wrabiane wzory ale jak ich nie przeniosę na papier to odpłyną w niebyt.
Nowe kolory to ten głęboki pomarańcz i brąz który miał być kawą ( na papierze był) a wyszedł ze szczyptą cynamonu no może nawet dwoma :)
nie do końca udane zdjęcie ale uczę się |
Zrobiłam to w przypływie załamki, że wszyscy farbują naturalnymi barwnikami a ja nie - chociaż dzięki uprzejmości pewnej Aldony mam wszelkie ku temu proszki - tylko czasu brak by roślinność zbierać :(
Dzisiejsze zdjęcia zawdzięczam nowemu aparatowi pt.: Nikon 5100 w miarę przyswajania nowej wiedzy jakość ich też powinna wzrastać :)
Pozdrawiam Was z nadzieją na ciepłą, słoneczną jesień :))
Pozdrawiam Was z nadzieją na ciepłą, słoneczną jesień :))
Baaardzo mi się podoba kolorystyka sweterka, a nawet bardziej- zmiana wyjdzie na dobre, ja musiałam mrużyć oczy, by odróżnić wzór od tła na zdjęciu- po co wkładać wysiłek w coś, czego potem nie będzie widać (i nie mam na myśli chowania nitek ;))? Z zaczynaniem nowych projektów mam podobnie, z tym że ja ostatnio porzucam sweterek dla żmijek koralikowych :) Fraktale wyszły piękne- podziwiam, bo sama nie mam ostatnio głowy do przędzenia. A ta serweta z Richelieu, która robi za tło do zdjęć to również "Twoja robota"?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :))
Bywam u Ciebie, czytam ale jak zwykle nie zawsze mam czas by skrobnąć, za to na FB zawsze śledzę Twoje poczynania :))
UsuńDziękuję za "baardzo mi się podoba" bo kolorystyka ma być z założenia "ponuro jesienna" więc nie koniecznie zdobywająca szersze uznanie - szczególnie to "ponure" :))
Serwety kiedyś haftowałam teraz zostawiam to mojej mamie ale jak widać ma to całkiem dobre strony - mam serwetę a nie musiałam się odrywać od wełny :))
Serdeczności
Karinko, kolory na sweterek są po prostu boskie. Ja takie kolory uwielbiam, ale o tym to już chyba pisałam kilka razy. Będę śledzić powstawanie sweterka.
OdpowiedzUsuńA odnośnie farb. Zauważyłam, że Jacquardy, gdy trochę stoją rozrobione potrafią zmieniać kolor. I co ciekawe, inny kolor wychodzi po naniesieniu próbki farby na papier a inny po ugotowaniu. Nie są to może jakieś mega drastyczne zmiany (z zielonego nie robi się czerwony) ale odcienie się zmieniają. Może stąd ta szarość. A kawowy, który zrobił się cynamomowy to "wina" palonego oranżu, ten barwnik dość mocno zmienia barwę po ugotowaniu, tak samo jak się do niego doda dyniowego oranzu. Zawsze wyjdą bardziej pomarańczowe niż się wydaje na próbce. Ja często farbuję i gotuję kawałki wełny, potem je suszę i wtedy tak naprawdę widać co wyjdzie.
Nie tak wszyscy znów farbują naturalnie ;))
Ciekawe skąd ta inspiracja jak nie wiesz to podpowiem - jakaś kobieta wełnę na gobelin "szykowała" :D
UsuńMoże u mnie nie ma tych złotości, żółci, ochry ale wiele z Twojego gobelinu się tu znalazło.
Farb nigdy nie zostawiałam "na potem" ale kiedyś też farbowałam tylko pod gobelin więc najczęściej wykorzystywałam całość barwnika więc nawet nie wiem czy takie "Kakadu" też się rozwarstwia. No i cena tych trochę za duża by tak nadmiar wylać do ścieku.
Zawsze sobie obiecuję, że kupię całą paletę by tak dużo nie mieszać bo głównie w tym upatruję to rozwarstwianie ale czy ja dam radę tak prosto z puszki ... :)
Wiem, że nie wszyscy farbują naturalnie ale jak widzę te kolory takie z "podtekstem" to aż mnie nosi :))
Uściski
Piękne kolory i fraktal też cudny. Jak Ty znajdujesz czas żeby to wszystkie dziergać i jeszcze farbować? :) Ja ledwie mam czas na jeden projekt w miesiącu, a to i też nie zawsze... ;(
OdpowiedzUsuń:D no ja też niewiele więcej zdołam zrobić w ciągu miesiąca a na dodatek te wszystkie ogony, które się za mną ciągną ....
UsuńDziękuję za miłe słowa i serdecznie pozdrawiam
I love all those orange and green colours, they remind me of Autumn which is almost in full colour here in Ontario Canada :-)
OdpowiedzUsuńAutumn means big orange pumpkins and juicy red apples!
I know that you live in a beautiful country :) At this time, the maples must have wonderful colors of the leaves - greet
UsuńBardzo ciekawie się zapowiada, bardzo... ten sweterek:))
OdpowiedzUsuńKolory przecudne, jak malowane pędzlem:)) na płótnie i w prawdziwych krzewach, trawach, drzewach jesiennych.
Dzięki Tobie - za inspirację, bo wpadła mi w ręce cieniowana, ciemna włóczka w kolorach bardzo przygaszonych i mam zamiar zrobic z niej coś wzorem wrabianym, z innym , na razie gładkim tłem:)
Pozdrawiam serdecznie i czekam na następne kolorowe , jesienne posty,
K.
Pięknie dziękuję i cieszę się, że chociaż trochę mogę kogoś zainspirować :))
UsuńWłaściwie to lubię wszystkie kolory ale nie w czystej postaci, uwielbiam wszelkie mieszańce, uważam je za ciekawsze a w połączeniu z jakimś neutralnym tłem wyglądają idealnie .
Będę zaglądać do Ciebie z ciekawością co powstanie z cieniowanej włóczki :))
Serdeczności
Piękne kolory i sweter będzie cudny. Gdy czytam o Twoich włóczkach, farbowaniu i tych wszystkich kolorach, barwnikach, składnikach....uff, widzę, że sporo trzeba się napracować, żeby powstały takie cudne włóczki. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTo raczej forma "relaksu" a nie praca, każdy potrzebuje jakiejś formy odreagowania - ja przędę i farbuję :))
UsuńDziękuję za miłe słowa mam nadzieję, że efekt końcowy też będzie wart słowa "cudny" :))
Serdecznie pozdrawiam
Jak zwykle wpadam w zachwyt na widok Twoich cudnych, kolorowych motków ....
OdpowiedzUsuńSweter zapowiada się pięknie, ale mnóstwo pracy jeszcze Cię przy nim czeka. Może więc uda Ci się - w tak zwanym międzyczasie - skończyć "tureckie" skarpety, bo bardzo jestem ich ciekawa :)).
Ja ostatnio niewiele zrobiłam, bo paskudne przeziębienie skutecznie pozbawiło mnie energii do działania, ale udało mi się przynajmniej skończyć szal. Postaram się go wkrótce pokazać :).
Ściskam serdecznie :).
Frasiu jak ja bym chciała być systematyczna w krótkim czasie, trzymać się terminów i nie zaczynać nowych rzeczy .... no normalnie tylko tłuc po paluchach ... zero dyscypliny, a z wiekiem coraz większe rozpasanie .....
UsuńMam nadzieję, że w niedzielę będzie o skarpetach :))
Serdecznie Cię pozdrawiam i zdrowia życzę - uściski
A mi się te dwie szczypty cynamonu w kawie baaardzo, baaardzo podobają! O matko, jak Ty masz luksusowo, że tak sobie potrafisz przełożyć wzór na wykrój i w dodatku wydrukować w takim formacie! Zazdroszczę. Ja ślepię z tych czarno-białych wzorków w książce wiadomej, gubię się co kwadrans, a to kartka-przykładka, a to paluch mi się omyka, i ściągam tą biedną dzianinę, jak już załapię rytm.
OdpowiedzUsuńFraktal ładniusi, ale ten drugi musi być jeszcze ładniejszy. Nie wiem, co Ci się nie podoba w resztkowo farbowanej czesance. Mnie się tam w niej wszystko podoba. I już sobie wyobrażam tę nitkę, musi być piękna. A moje doświadczenie podpowiada, że ta szarość na pewno jej nie popsuła, ja świadomie intensywne kolory przepuszczam przez szarość (dzielę szarością poszczególne kolory) i ten numer jeszcze nigdy nie wyszedł mi "nieszlachetnie":)
Uściski!
Mnie też ten cynamon nie szkodzi ale nie do końca opanowałam jeszcze te barwniki. Niby wiem co powinno wyjść, "maziaki" na papierze to potwierdzają a wyciągam coś takiego, jednak takie farbowanie wielokrotnie to niewiadoma.
UsuńNapiszę w jakimś poście jak sobie radzę z wzorami na małe rzeczy, całkiem wygodny sposób ale nawet o tym nie wspomniałam bo myślałam, że wszyscy tak robią :)) Duży format to coś innego też to mogę opisać, bo wcale nie jest do tego potrzebny slowent ale tu niestety się "ślepi".
To raczej nie kwestia podobania się czy nie podobania z tą szarością tylko pytanie skąd się to wzięło ??? Aż tak zakręcona nie jestem by polać coś szarym a potem zapomnieć :))) Jedyne wytłumaczenie to resztka turkusu z dodatkiem czerni no musiało oddzielnie złapać tylko nie wiem jakim cudem :)
Serdeczności - mam czarny bez niewiele ale mam :)
Po prostu cudnie kolorwy świat:)
OdpowiedzUsuńKłaniam się w podzięce i serdecznie pozdrawiam :))
UsuńNie, no ja się pochylam głównie nad tym wydrukiem. Że on w naturalnych wymiarach. Wow ! Sama robię, jak Aldona, z czarno-białych obrazków, a często i gęsto z krzyżyków ręcznie nasmarowanych na kartce. :-)))
OdpowiedzUsuńJeśli teraz chcesz uzyskać taka tonacje kolorów, jak na wydruku, to moim zdaniem, lepiej. To, co widać na drutach jest trochę smutne i nie oddaje kolorów przędzy. Gasną w tej dzianinie.
A co do farbowania 'na sztuczno', eeeee... Kobieto, co Ty gadasz. ;-)))
Mnie naturalne bardzo pociąga, fakt. Ale jeszcze nie wszystko da się tak wybarwić, by było 'żywo', chociaż faktycznie, Aldona uzyskuje bardzo intrygujące efekty. ;-)
Ja też niekiedy rysuję ale tylko kiedy sama komponuję sobie jakieś wzory by później się nie dziwić, że coś nie pasuje :))
UsuńPisałam już Aldonie, że napiszę jak sobie ułatwiam życie by nie gubić rządków :)
No a na drutach będzie tak ponuro, kolory są farbowane na czesance z " beżowym podtekstem" więc siłą rzeczy czyste i żywe nie będą, zresztą taki miałam zamysł miało być jesiennie- ponuro :))
Mnie naturalne barwienie podoba się właśnie ze względu na to, że nie zawsze chcę "żywych" barw - uwielbiam "niedopowiedziane" kolory :))
Serdecznie pozdrawiam
No trochę, nie wiem od czego zacząć bo wszystko bardzo mi się podoba :) kolory dyniowe i brązowe , bardzo ładne :) no i zielenie które kocham też piękne :)
OdpowiedzUsuńAniu pięknie dziękuję mam nadzieję, że cały sweter będzie się tak cudnie jesiennie komponował - a zielenie ja też tylko te zgniłe i oliwkowe :)))
UsuńUściski
Sweter zapowiada się fantastycznie! Bardzo podobają mi się kolory - są ciepłe i optymistyczne. Te mdłe kolorki też bym pruła.
OdpowiedzUsuńFraktal z Falklanda świetny, a South Americam zapowiada się też bardzo dobrze:)
Nie wszyscy farbują naturalnymi barwnikami;)
Serdeczności!
Pięknie dziękuję :)) Już ten kawałek w dotyku "mówi" mi, że będę kochała go nosić a kolory to raczej oscylują wokół tego co lubię czyli kolorów natury - te jasne będą w czymś innym nie zmarnują się :))
UsuńNo wiem, że nie wszyscy farbują naturalnie :D
Serdecznie pozdrawiam
Ja nie mogę do Ciebie zaglądać, bo wszystko wzbudza moją zazdrość i pożądanie :(
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa ale nie jesteś osamotniona we mnie odwiedziny na Waszych blogach wzbudzają takie uczucia :)))
UsuńPozdrawiam
Jestem tu pierwszy raz, ale już urzekło mnie morze kolorowych włóczek, których zdjęcia zalewają Twój blog. To, w jaki magiczny (i nie zrozumiały po części dla mnie) sposób o nich piszesz, bardzo mi się podoba. Robótka z pierwszego zdjęcia jest rewelacyjna, nie wiem jak ją zrobiłaś, skąd ten wzór i w jaki sposób dobiera się do tego nitki, ale gdybym wiedziała, pewnie z miejsca przeprosiłabym się z drutami. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, El clavel