Ostatni tydzień wakacji był dla mnie bardzo pracowity, nie pamiętam kiedy mieliśmy takie urwanie głowy, chyba przed kryzysem - chwile na zajęcia ulubione w bardzo ograniczonej ilości.
Nie zaglądam do pasmanterii internetowych by nie zwiększać zapasów w szafach i nie popadać w coś co "muszę" mieć, ale dla odstresowania jakoś w poprzedni wtorek, wypatrzyłam w e-dziewiarce zestaw do blokowania - napinania koronek. Na stanie było 5 kompletów (nie za drogich ale też nie tanich biorąc pod uwagę, że to tylko kilka drutów). Pamiętając moje próby zdobycia czegoś podobnego w sklepach "żelaznych" i "castoramo-podobnych" postanowiłam wedle weekendu zakupić. Jakoś w czwartek zerknęłam i komplety były 4 więc spokojnie, w piątek około południa coś mi nie dawało spokoju - ostatni zestaw pięć minut po dwunastej w piątek - kupiłam ja.
Przy niedzielnym obiedzie opowiadam o tych zakupach i wygłaszam tekst : te nawiedzone kobiety wykupiły wszystko. PM patrzy na mnie i mówi : O tak - nawiedzone, coś o tym wiem z jedną z nich mieszkam....
Druty przyszły w ten wtorek, żadna rewelacja, no druty ale jakie przydatne gdy mamy zamiar robić dość duże koronkowe szale.
Miniony tydzień wyraźnie spokojniejszy pozwolił mi na rozkoszowanie się farbowaniem pod wspomniany wcześniej sweter "Autumn Rose". Farbowanie rzadko bywa dla mnie formą relaksu (mania naśladowania barw) a tu wiedziałam, że nie chcę kolorów z oryginału ani innych internetowych wariacji na ten temat. Miało być ciepło, jesiennie, miękko. Żaden z kolorów nie jest "czysty" z torebki, wszystko mieszane - jak czegoś braknie będzie źle ale na razie mi się podoba. Jedyny oryginalny kolor to wspomniana "owsianka" jej nie mogło w czystej formie zabraknąć :)
Barwniki nakładane na Bfl w kolorze "owsianki", więc trochę trudniej bo trzeba uwzględnić przy mieszaniu barwę samej czesanki a i zależało mi na nałożeniu barwnika tak by ta "owsiankowość" nie została zakryta.
Przy okazji farbowania zrobiłam jeszcze jedną rzecz, zahartowałam motki. Mam kilka rzeczy zrobionych z naturalnego bfl, nieznacznie mechacą się - nie tragizuję ale nie lubię - postanowiłam, że skoro już motki siedzą prawie we wrzątku to nic nie stoi na przeszkodzie spróbować.
Zdjęcie pod spodem pokazuje jaka jest różnica w wyglądzie nitki - czy będzie różnica w użytkowaniu dzianiny tego nie wiem ale na pewno napiszę jak ponoszę ten sweter.
hartowana pistacja i tradycyjnie prana "owsianka" |
Wzór mam już przygotowany, dam do druku i będę mogła zacząć dziergać, sama konstrukcja jest również oparta o raglan ale rękawy zrobię na końcu. Opowiem w trakcie dziergania.
Trochę nieudanie zdjęcie moich bratków w oknie ale uwierzcie mi wyglądają tak promiennie, że aż chce się prząść - więc zaczynam po nie za długiej ale jednak przerwie :))
W cudownie letni poranek ale już z nutą jesieni pozdrawiam :D
Cudowne bratki!
OdpowiedzUsuńKolory "poowsiankowe" bajeczne - wypatrzyłam tam wśród motków absolutnie totalnie urzekające dwa - jeden w cudnym lekko pudrowym różu, a drugi w kolorze nienazywalnym: ni to jasny bakłażan, ni mahoń, ni czerwonawy kasztan. Niewiarygodnie piękne.
Że też nie zaglądałam do e-dziewiarki, psia kość:((( Ale może jeszcze będą te drutki do napinania, jeśli w takim tempie poszły.
A jak Ty hartujesz? Po prostu wkładasz po wrzącej do lodowatej wody? I co potem? Ja się trochę boję. Czytałam jedną instrukcję (nawet wraz z późniejszymi uzupełnienianiami), ale wciąż mam przeczucie, że czegoś istotnego w niej brakuję i boję się przeprowadzić:(
Ja do pasmanterii nie zaglądam (ostatnim wysiłkiem woli) jak popadam to na całego :( Opamiętanie musi kiedyś nastąpić ale z drutów jestem zadowolona - pewnie, że można sobie bez nich poradzić ale jak się da łatwiej i szybciej to czemu nie.
UsuńKolory, które wypatrzyłaś to ten sam kolor :)) w wersji "hard" i "light" - Vermilion + kasztanowy.
O hartowaniu napiszę w poście - dla jasności :)
Hmm... Mam bardzo, b a r d z o podobny zestaw wełen wyszperanych w lumpku :D Mam nadzieję, że wykorzystam je w najbliższym czasie, bo pomysł na nie mam od dawna.
OdpowiedzUsuńA bratki - marzenie.
W tych dużych miastach to nawet lumpki są przyzwoiciej wyposażone u mnie ani razu nie widziałam włóczki. Zaglądam do Ciebie stale wiec na pewno wypatrzę te kolory :))
UsuńHistoria jest trochę bardziej skomplikowana ;) Wełny przywiozłam z Finlandii, gdzie lumpki są świetnie zaopatrzone.
UsuńW Poznaniu za to pustki, już przestałam do naszych lumpków zaglądać w poszukiwaniu nitek.
Cieszę się, że zaglądasz do mnie. Na razie dłubię w samych naturalnych kolorach wełen, ale kiedyś pewnie przyjdzie czas na kolorki.
Kolorki bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :D
UsuńBratki w oknie wyglądają pięknie!
OdpowiedzUsuńKolory pofarbowanej owsianki wyszły Ci obłędnie - patrzę i zachwycam się. Podobają mi się wszystkie razem i każdy z osobna :). Będziesz miała piękny sweter :).
Hartowanie wełny bardzo mnie zainteresowało. Przyłączam się do prośby Aldony o krótką instrukcję jak to się robi :).
Serdeczności przesyłam :).
Frasiu miał być wierzchni sweter będzie przy ciele, zobaczymy czy zmiana koncepcji była słuszna :))
UsuńJak na razie to cieszę się na samą myśl o dzierganiu tego wzoru o dziwo ja lubię takie projekty gdzie trzeba trochę poćwiczyć "mózg" :))
Mam nadzieję, że moje zamysły zdają egzamin.
Za bratki dziękuję a o hartowaniu napiszę w poście :))
Uściski
musisz dać swoje namiary bo ja już opracowuje skok na Twój stół z wełenkami, normalnie nie będę mogła spać takie cudowne zestawienie :((((((
OdpowiedzUsuńAniu bardzo mnie cieszy, że nie tylko mnie podoba się ta kolorystyka - znaczy się, że nie jest źle :D
UsuńCudowne włóczusie, cudne po prostu cudne, nic więcej z siebie nie wydobędę, ogromnie mi się podobają i jestem ciekawa swetra....
OdpowiedzUsuńBratki prześliczne - też takie chcę!
:D no cóż na tych włóczkach powinnaś znaleźć też trochę śladów swojego farbowanego shetland'a. O taki stonowany kolor mi chodziło.
UsuńSama bym firanki nie haftowała ale namówiłam mamę może Ty też tak zrób :)))
Uściski
Tak najchętniej bym tak zrobiła bo haft mnie nuży bardzo szybko, tyle, że mama dość oporna w tej materii - z szydełkowych filetów nie wychodzi
UsuńKolory pofarbowanej owsiaki są przepiękne:) Zaintrygowałaś mnie tym hartowaniem, a jedyne co mi przychodzi do głowy to to, co napisała Aldona. Mogłabyś napisać coś więcej o hartowaniu wełny? Bratki są tak urocze, że gdybym je miała w swoim oknie, miałabym problemy ze skupieniem uwagi na czymś innym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Pewnie, że napiszę jak i dlaczego hartowałam te motki, a biorąc pod uwagę, że to był eksperyment tym bardziej napiszę :))
UsuńBratki faktycznie ostro zwracają uwagę - szczególnie bielą z biegiem czasu takie firanki kuchenne i tak zrobią się "przytłumione" - pomimo całego zestawu super środków piorących.
Serdeczności
Śliczne farbowanie. Kolorki pasują do siebie, fajnie takie ciepłe.
OdpowiedzUsuńLubię taką niejednolitość koloru. Dodaje charakteru wełnie. Też mieszam losowo.
Wypisałaś dokładnie to co ja lubię w farbowanej ręcznie nitce - niejednolitość koloru. Taka włóczka od razu mówi "nie jestem ze sklepu" a do tego własnoręcznie uprzędziona czegóż więcej chcieć :)))
UsuńJedyna różnica to taka, że ja mieszam tak długo, robiąc próby na papierze aż uzyskam kolor, który potrzebuję. Przy tym farbowaniu po prostu miałam kolorystykę w głowie - wiedziałam , że nie chcę wersji tego swetra pojawiających się w internecie :)
Serdeczności