Stało się nawet nie wiem kiedy, powolutku zaczęłam prząść nitki na bezrękawnik Fair Isle, tym razem postanowiłam użyć runa owiec South American. Bardzo lubię to runo jest delikatne, miłe w dotyku no może trochę bardziej szorstkie niż merynosy ale nieznacznie. Przędzie się dobrze i to co najważniejsze nie pęcznieje po praniu tak jak corriedale. Zależało mi na motkach 50 g -180 m ( skręt navajo) i takie są z minimalnym odchyleniem po 3-4 m na plusie. W tej kolorystyce poniżej brakuje jeszcze koloru jasnego beżu lub ciemnego ecru, przędę go właśnie. Farbując czesankę staram się w miarę jednolicie nakładać kolor ale nie czepiam się małych niedociągnięć, podoba mi się taka nitka niby w jednym kolorze ale z lekkim przebłyskiem jaśniejszego lub ciemniejszego koloru, nosi znamię ręcznego farbowania.
Przy jednolitej dzianinie mogło by to kogoś denerwować ale przy wzorach wrabianych typu fair isle mnie się podoba.
prawie wszystkie składniki kolejnego fair isle |
W tym projekcie jest taki jasno szary, postanowiłam wykorzystać naturalny kolor runa, mam merynosa i corriedale. Wybór padł na merynosa z powodu tego nabierania objętości przez corriedale po praniu. Przez dłuższy czas przędę runo w naturalnych kolorach, zauważyłam pewną prawidłowość runo kolorowe zawsze jest trochę grubsze od białego (w obrębie gatunku), rzadko bywa jednolicie kolorowe bywa mieszanką koloru przetykanego na przykład grubszym białym włosem lub jak w przypadku tego szarego merynosa włosem białym i czarnym. Runo manx i brązowego merynosa ma kolor raczej jednolity ale niektóre włosy są bardzo krótkie co powoduje, że nitka nie jest równa. Z dłuższego włosa wyciąga się ładną równą nitkę a tu nagle takie krótkie rwące się kłaczki.
Piszę o tym dlatego, że ten szary merynos mnie zaskoczył jest to merynos 23 mic 64's i jest taki jak jego biała wersja o tych parametrach. Tak samo zaskoczył mnie barak różnicy pomiędzy kolorowym runem angory, o którym pisałam we wcześniejszych postach. Musiałam trochę uważać przy przędzeniu bo można wyciągnąć z niego całkiem cienką nitkę ale o dziwo runo jest prawie całkowicie jednolite.
Kończę kocyko - szal , jestem w połowie podkoszulka z mieszanki wielbłąda z jedwabiem - szukam dla niego wykończenia kolorystycznego i jakoś nic mi nie pasuje, poczekam jeszcze chwilę może coś mi się spodoba.
Piękne wełenki, zaintrygował mnie ten szary merynos, ma bardzo ładny odcień, właśnie taki jak lubię - lekki melanż, przetykany białym, ale nie rzucający się w oczy - kupiłaś go w WoW?
OdpowiedzUsuńI jak pięknie uprzędziony. South American też lubię, bo dobrze się farbuje i przędzie.
Masz rację merynos jest z WofW, postanowiłam przetestować prawie wszystkie naturalnie kolorowe runa :))
Usuńpiszę prawie wszystkie bo te powyżej 40 mic to raczej nie,
South American to faktycznie bardzo wdzięczne runo, lubię je prząść i z niego dziergać a co najważniejsze gotowe dzianiny są miłe i się nie "kulkują" :))
ale mięciutko to wygląda :)
OdpowiedzUsuńJest miękki, no nie tak jak angora bo jest to raczej sprężysta miękkość :D
UsuńZ angorą bardzo się zżyłam, w sumie to w miarę możliwości próbuje ją na każdy sposób ;) Niestety nie mam do niej takiego dostępu jakbym chciała :/ Mogę się za to cieszyć ze zbliżającej się dużej dostawy wełny owcy pogórza, nie jest jakoś typowo wełnista, ale na moje psucie będzie w sam raz;)Chyba nawet pokuszę się o wybranie do gręplarni z tą wełną, bo podobno działa jeszcze jakaś w Nowym Sączu ;)
UsuńAha, doszło nawet do tego, że testowałam resztki angory w barwniku ;)
Usuńzaglądam do Ciebie na blog ale nie pisałaś nic o testowym farbowaniu angory, jak masz czas to napisz o takim barwieniu, angora to materiał raczej luksusowy więc rzadko się zdarza by ktoś farbował - pozdrawiam
UsuńJestem zachwycona niteczkami, równiutkie i w ogóle szałowe!!!
OdpowiedzUsuńMówisz że kolorowe runo grubsze od białego- u ludzi jest tak samo, blondynki mają cieńsze włosy od szatynek i brunetek :))
Zastanawia mnie jeszcze jedno, skąd Wy doświadczone prządki wiecie ile metrów uprzędzionej włóczki na określoną gramaturę?
Wiecie ile cm przypada na jedno owinięcie motowidła i potem liczycie ile razy włóczka została owinięta, czy może da się to jakoś wyliczyć z WPI? Zawsze mnie to ciekawi, bo ja na razie uprawiam wolną amerykankę w tym zakresie ;)
Dlatego wiedząc o tych różnicach w grubości włosów ten merynos mnie tak zafascynował jest dokładnie taki jak jego biała wersja :))
OdpowiedzUsuńCo do ilości metrów w określonej wagowo ilości włóczki to jest to proces bardziej złożony :))
Przede wszystkim trzeba poznać kilka gatunków runa, poznać kołowrotek (na jakim przełożeniu i z jakiego runa wychodzi jaka nitka )pomocne są też wartości mikronów i tzw spinning counts.
Ja mam w kołowrotku 6 przełożeń, ten South American przędłam na przełożeniu 1:14, WPI nitki w skręcie navajo to jakieś 24-25, singla nie mierzyłam ale to te wartości x 3,
przędę prawie zawsze 50 g i przy zwijaniu na motowidło liczę ilość nawinięć, u mnie jedno nawinięcie to 180 cm więc policzyć łatwo.
Warto samemu opracować jakiś system bo wtedy bez problemu można zaplanować ilość runa na dzianinę no chyba, że ma się nieograniczony dostęp do wełny :D
Co do merynosa myślę że to lata prac hodowlanych i intensywnej selekcji tej rasy, ale to tylko moje luźne przypuszczenie bo nie zagłębiałam się w temat , choć pewnie warto.
UsuńHmmm Czyli widzę że jeszcze dużo czasu upłynie zanim to wszystko opanuję, po pierwsze muszę się dużo podszkolić, a po drugie mój kołowrotek ma tylko jedno przełożenie, już od jakiegoś czasu myślę o zakupie nowego, ale chyba nie jestem jeszcze gotowa.
Pozdrawiam i dziękuję za wyczerpującą odpowiedź
O rany...przepiękne połączenie kolorów w tych fair isle będziesz miała. Bardzo lubię jak są niejednolite, wtedy cudownie to wygląda.
OdpowiedzUsuńJa się chyba do Ciebie wybiorę, żeby to wszystko z bliska pooglądać!!!
OdpowiedzUsuńUpiekę ciasto i wpadnę na kawę!
Pozdrawiam MontanA
Jak najbardziej możemy się spotkać tylko tak za jakiś czas, jesteśmy w trakcie rozbudowy firmy o nowe urządzenia i krucho u mnie z czasem. Myślę, że tak na początku wakacji trochę się uspokoi i wtedy na spokojnie poplotkujemy :))
UsuńOch, zachwycam się niezmiennie i kolorami, i znajomością rzeczy, i umiejętnościami przędzalniczo-dziewiarskimi. Będzie piękna ta Twoja Fair Isle. Tak mi się podobają te kolorowe wzory, są bajeczne. Wszystko jedno czy w naturalnych kolorach runa, czy farbowanych niteczkach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA mnie zachwycają Twoje opowieści o owcach :))
UsuńCzytuję jak powieść w odcinkach :)
Beautiful colours and spinning :-)
OdpowiedzUsuńPopielaty merynos mnie urzekł z tymi melanżami:) Piękny i naturalny:)
OdpowiedzUsuńBarwy do wrabianek znów piękne i takie zrównoważone. Żaden barwą nie wykracza poza zestaw. Wszystko jak w rodzinie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię merynosa za to właśnie puchacenie. Southa nie miałam w ręku.
Lubię czytać te opowieści o kolorach i wełnach. Podoba mi się taki nierówny kolor, nawet w gładkich wyrobach. Moim zdaniem dodaje życia. Mam apetyt na jedna wełenkę. Och.... Weny życzę Ludwika
OdpowiedzUsuń