piątek, 23 września 2011

Suri

 Najpierw o wygranej !!
Doszło do mnie wczoraj prawdziwie wytrawne CANDY  Tweed Harris a do tego moja ulubiona czekolada też wytrawna bo gorzka (wg mojej rodziny to nie słodycze - ja z uporem maniaka twierdzę że, tylko tak można docenić prawdziwy smak czekolady a nie cukru :))
Myślałam że, włóczki będzie motek na jakąś czapę ale są to dwa dość spore motki więc teraz mam dylemat co z nich zrobić - tak mi się marzy męski krój kamizelki ale zobaczymy - organizatorce dziękuję, bardzo się cieszę :)) Pod spodem mała notka na temat pochodzenia wełny, którą wyczytałam w internecie - dla dziewiarki to rarytas zapoznać się z tą włóczką.
 "Tweed Harris - lokalna wełna z wysp u wybrzeży Szkocji (Hebryd Zewnętrznych). Owce mają tutaj dłuższy włos, a o gotowych wyrobach mówi się, że są niezniszczalne, 'jak wykładzina'."
runo czesane ręcznie
runo polskiego merynosa - navajo
Dzięki uprzejmości Eguni  mogłam zapoznać się z runem polskiego merynosa, jest bardziej szorstki od tych kupowanych w WofW ale o niebo milszy od wełny którą, do tej pory przerabiałam z naszych owiec. Od Eguni dostałam jeszcze COŚ ale o tym innym razem :)))

maków już dawno nie ma ale dostałam to się chwalę :))
NO i bohater tytułowy suri, zakupiłam z Elą na spółkę ale dziewczyna się zakochała i miała projekt w głowie, więc suri dostałam na próby, napisałam do Gaji o garść - mała kobietka a garść ma solidną - dostałam piękną kolorystykę :)) . W między czasie Ela znalazła aukcję na allegro i oczywiście zakupiłam - pazerniactwo totalne  ale dziewczyny tyle się zachwycały a mnie kusiło niezmiernie, więc szaleję nie mając wiele czasu na inne zajęcia. Ciągle biegam pomiędzy piwnicą gdzie są czesaki a kołowrotkiem i próbuję.


singiel przed praniem

Przędzenie suri to lekkie wyzwanie, włos bardzo długi, jedwabisty, lejący - przy praniu powstają pętelki, tak mnie to pochłonęło że, przez ostatnie dni ciągle przędę eksperymentując z przełożeniami i mocą skrętu.
po praniu uwydatnia się moherowy włosek

dość cienka nitka choć nie do końca równa  ciężko zapanować nad grubością  przy  tej długości  włosa


2 - ply  naturalne przejście kolorystyczne
coraz mniej pętelek może mi się uda zrobić nitkę bez nich
może na jakiś szydełkowy szalik :)
Strasznie dużo tych zdjęć ale nie za bardzo wiem jak opisać taką nić, to sobie popatrzcie :))
Motki są niezmiernie miłe w dotyku jak udoskonalę technikę będę pokazywać następne.

8 komentarzy:

  1. Już kocham suri, bo na Twoich fotkach wygląda zjawiskowo. Zostaw w spokoju te pętelki, w robocie nadają sznytu ręcznej roboty, to samo zgrubienia. Równe wełenki to w sklepie z maszyny można kupić, a nie z naszymi uczuciami :)

    A tak naprawdę -ja nie wiem JAKICH pętelek ty się Karina czepiasz. Nie widzę!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie widzę pętelek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez nic nie widze. pieknie wyszły moteczki suri

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że Cady przypadło ci do gustu :-)

    Piękne wełny robisz :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyobrażam sobie, jaka suri musi być delikatna i miła w dotyku:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pętelki to na białym w poprzednim wpisie, tu też są ale powoli nad nimi pracuję więc mniej widoczne.
    Dziękuję za wszystkie pochlebstwa ale to materiał taki dobry ja tylko staram się go nie zepsuć, suri to faktycznie inny wymiar runa, niewiarygodnie miła a jednak mająca coś z jedwabiu, fajnie się z czymś takim zmierzyć :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję poskromienia pętelek :) Ja na chwilę odstawiłam kołowrotek i zabrałam się za sreberka, ale jak widzę te Twoje cudne niteczki, to nie wytrzymam długo bez przędzenia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Suri,jak widzę jest niesamowite,rzeczywiście można się zakochać w takiej wełence.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń