niedziela, 14 maja 2017

Nadal mieszam

Najbardziej lubię ostatnio mieszać, smutne kawałki czesanek zamieniam w puszyste, połyskliwe jedwabiem batt'y. Nie mam za wiele kolorowych czesanek by tak naprawdę poszaleć (niedługo to się zmieni :) ale nawet z tych kilku kolorów, które u mnie po pudłach są pochowane można coś sensownego namieszać. I gdyby nie długi u PM za gręplarkę nic z tego mieszania nie trafiło by do sklepiku :) Tak mnie kusi zmieniać to w nitki.


Brązowe Corriedale, merynos w kolorze jasnej oliwki, szczypta "lisa polarnego" i jedwab w kolorze rozbielonych jeżyn i mamy wrzosowisko a przynajmniej tak mnie się kojarzy. Ukręciłam na razie jeden ale mam jeszcze czesanki na drugi.


Tą czesankę zafarbowałam z premedytacją jak farbowałam jedwab pod batt'y nie miałam od razu pomysłu jak ją wymieszać ale ostatnio gustuję w samodzielnie robionych sorbetach z mrożonych owoców i pomysł sam się nawinął. 


Sorbet "malinowo-morelowy" runo Corriedale w kolorze malin, moreli i starego złota z dodatkiem jedwabiu sari w kolorze ostrego pomarańczu i różu oraz jedwab morwowy w kolorze jasnego starego złota. 


 Kila osób mnie pytało czy pojawi się jeszcze jakieś mieszanie z różem i złotem (były takie batt'y w sklepiku pod nazwą  "tequila sunrise"). Oczywiście to co jednorazowe pozostanie jednorazowe ale można uczynić coś podobnego. Niestety do namieszania takich samych batt'ów brakło złotego jedwabiu ale miałam pomarańczowo-złoty, resztki różowego i łososiowego oraz kawałki naturalnego Chubut'a, merynosa 23 mic i Rambouillet'a.


 W tym batt"cie jest też dodatek angory ale tak niewielki, że szczyptą powinnam nazwać, angora okazała się niezwykle oporna na takie czesanie. Muszę się dokształcić z czesania tego włókna bo na razie jakoś nie za  bardzo mi chce się poddać, wygląda to mniej więcej tak jak oliwa na wodzie - nie chce się połączyć z wełną i już.


Za to ten zestaw kolorystyczny powstał jak na FB mignęło mi zdjęcie plaży ze szmaragdowym morzem, białym piaskiem i hamakiem :)


Wyjątkowo miękki batt z samych merynosów ze sporym dodatkiem jedwabiu w trzech odcieniach metalicznie niebieskiego, szmaragdowego i białego.



I to byłoby tyle na temat miłego mieszania, bo teraz będzie o tym, że nie zawsze jest tak pięknie. Kilka lat temu jak kupowałam alpakę bezpośrednio od producenta, Pani sprzedająca była w stanie mnie "pożreć" jak powiedziałam, że grępel nie załatwi wybrania paprochów z runa i lepiej ich unikać od samego początku czyli uważać by zwierzę, które lubi kąpiele w piachu robiło to jednak w piachu. 



To co leży na gręplarce to runo suri z innego źródła już przeze mnie kilkakrotnie przerobione na czesakach, mam z niego motek w I gatunku no i zostały te wyczeski, które tu widać. Paprochy podczas gręplowania z upodobaniem pozostawały w runie zamiast wylatywać od spodu (coś tam wyleciało) więc ja uzbrojona w pincetę do hafciarki pieczołowicie wydłubywałam. 


 Po godzinie takiego przebierania i przepuszczeniu runa dwa razy przez igły mam 22 gramy nie do końca pozbawione drobin trawy, za to o wiele mniej cierpliwości do tego co zostało, a zostało 2/3.
Nitka z tego boska nie będzie ale na pewno bardzo pracochłonna.


Na drutach w dalszym ciągu skarpety od palców, piętę robiłam 6 razy za skarby świata mi się nie podoba takie nabieranie oczek tzn, pomysł przedni ale jak dla mnie za dużo z tym kombinowania, ja jestem już zmanierowana robieniem skarpet od góry:)




Pozdrawiam Was niedzielnie w prawie słoneczny poranek :)

13 komentarzy:

  1. Ależ piękne batty kręcisz! Podziwiam :)a alpaki szczerze nie zazdroszczę. Praca Kopciuszka, oby była warta efektu. Skarpetki zapowiadają się świetne. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się dopiero rozkręcam - na razie jeszcze smakuję tę nowość :) z suri już mam moteczek więc to tylko resztki ale żal wyrzucić nitka będzie raczej pod skarpetki ale zobaczymy :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Prześliczne są te kręcone mieszanki. Sama bym mogła mieć. Skarpetki juz wyglądaja ciekawie. Pewnie będę super.
    Pozdrawiam wiosennie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa :))
      Skarpetki mają cudny wzór ale to jednak nie moja bajka dzierganie od palców.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Podziwiam cierpliwość.
    Ale efekty piękne.
    Mnie się ciągle wydaje, że kręcąc na drumku, to się wszystko tam strasznie mota między tymi igiełkami. :)))
    Piszesz o drobinkach, 'resztkach natury', rozumiem, bo sama od pewnego czasu zatraciłam cierpliwość do tego typu pracy.
    Inspirujesz, zawsze po oglądaniu Twoich roladek bardzo, bardzo mi się tego chce. :)

    Pozdrawiam majowo, miłego tygodnia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy takim kręceniu nie sposób uniknąć drobnego zaburzenia ładu ale to mieszanie czesanek więc jest całkiem dobrze a w przędzeniu to nie przeszkadza - sprawdziłam. Za to czesanie runa prosto ze strzyży wyraźnie poprawia komfort przędzenia no chyba, że ma się takie "wyczeski" jak ta moja suri to raczej nie można oczekiwać czegoś cudnego :)

      A co do inspiracji to masz rację jak się naoglądam u ciebie szycia to też mi się chce :D
      Uściski

      Usuń
  4. o matko jakie kolory!!!!! grozi mi zawał serca i wytrzeszcze oczu ;) :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby nie było tak źle jak do chorób nie przykładam ręki :))

      Usuń
  5. A ja właśnie dziś dostałam w prezencie piękny e-wełenkowy batt (z przyległościami). I doskonale rozumiem, co masz na myśli, gdy piszesz, że gdyby nie okoliczności, to byś je przędła i przędła... Och! Gdyby tylko oba kołowrotki nie były aktualnie zajęte innymi projektami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj miło mi, że do Ciebie trafił taki batt, będę zaglądać cóż z niego powstanie :)
      Mam nadzieję, że już niedługo sama trochę uprzędę tych moich bacików bo podczas mieszania ta wiedza też się przyda a to już całkiem praktyczny powód by się tak pobawić :))
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Pięknie namieszałaś :))) też bym chętnie przędła i przędła ... ale nie potrafię :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przędzenie to czynność bardzo prosta i praktycznie do opanowania od razu ale kto powiedział, że trzeba kupić krowę by napić się mleka :))) Zawsze możesz te "prządkowe" nitki zmienić na "wełniane" szlaki :))
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Ten biały bacik czekał na mnie <3 Już go mam i będę kręcić aby połączyć z poprzednim. Będzie chusta z dużą ilością gatunków wełny ;-D Skarpetki boski!!! Ja tez mam małą stópkę jakby zabrakło chętnych na skarpetki ja z miłością wielką włożę na swą stópkę ;-)

    OdpowiedzUsuń